Czy Małysz wróci do formy?

Dziewiąte miejsce w konkursie w Bischofshofen, czwarte w Turnieju Czterech Skoczni. Czy będzie jeszcze gorzej, czy to tylko cofnięcie się dla dłuższego rozbiegu? Czy jest jeszcze czas na powrót do olśniewającej formy? Czy Adama Małysza stać na medal olimpijski?

Czy Małysz wróci do formy?

Dziewiąte miejsce w konkursie w Bischofshofen, czwarte w Turnieju Czterech Skoczni. Czy będzie jeszcze gorzej, czy to tylko cofnięcie się dla dłuższego rozbiegu? Czy jest jeszcze czas na powrót do olśniewającej formy? Czy Adama Małysza stać na medal olimpijski?

Po konkursach Turnieju Czterech Skoczni, w których polski idol wypadł poniżej oczekiwań, zadajemy sobie te pytania. I próbujemy na nie odpowiedzieć.

Czy Małysz jest przemęczony?

Wydawałoby się, że skoki nie są dyscypliną sportową, w której można się zmęczyć. Zjeżdża się z góry, skacze się i ląduje. Zabawa dla odważnych, a nie wytrzymałych. Energia, jaką wyzwalają podczas jednego meczu piłkarze w lidze angielskiej, oświetliłaby średniej wielkości miasto. I oni mają prawo być zmęczeni, ale Małysz? Energia, jaką zużył w jednym skoku, mogłaby zapalić świeczkę.

A jednak Małysz może, a nawet musi być zmęczony. Tylko że chodzi tu o inny rodzaj zmęczenia. Chodzi o monotonię skoków narciarskich, o męczącą jednakowość każdego skoku, o konieczność ich powtarzania. O zmęczenie napięciem, jakie towarzyszy skokom, w których reakcje skoczka liczone w ułamkach sekundy decydują o sukcesie, w których nie wystarczy wybić się jak najmocniej, ale też jak najpłynniej, jak najtrafniej i jak najbardziej dynamicznie. I do tego ryzykować.

To wszystko jest męczące. I każdy trener o tym wie.

Podejrzewam, że jest jakaś optymalna liczba skoków w sezonie lub dwóch sezonach, których skoczek nie powinien przekraczać, aby utrzymać formę, aby czuć zadowolenie z każdego skoku, aby mieć apetyt na dalekie loty.

Ile skoków oddał Małysz w tym sezonie? Ile w zeszłym, kiedy wygrywał przez cały rok?

W tym sezonie Małysz wygrał letni Puchar Świata złożony z siedmiu konkursów. W zeszłym roku - kiedy wygrał Janne Ahonen - Małysz zajął 19. miejsce. Gdzie jest Janne Ahonen teraz? Trener Finów Mika Kojonkoski urlopował go z powodu katastrofalnych wyników.

Kogoś takiego jak Sven Hannawald nie ma w klasyfikacji zeszłorocznego letniego Pucharu Świata. Martin Schmitt każdego roku jest daleko. Tak samo jak Kazuyoshi Funaki w sezonie letnim przed igrzyskami w Nagano, nie wspominając o drugim mistrzu olimpijskim Jannim Soininenie. Powód może być jeden - nie można skakać na okrągło cały rok, pod tym względem trzeba być ostrożnym.

Pocieszając się, można przytoczyć nazwiska zawodników, którzy wygrywali konkursy Pucharu Świata przed olimpiadą, po olimpiadzie i wywalczyli złote medale olimpijskie (Toni Niemienen w sezonie 1991/92, złoty i brązowy medal w Albertville, Jens Weissflog i Espen Bredesen w sezonie 1993/94, pierwszy zdobył złoty medal, drugi złoto i srebro w Lillehammer, Kazuyoshi Funaki w sezonie 1997/98, złoto i srebro w Nagano). Niestety, za każdym razem ci zawodnicy byli niepokonani w Turnieju Czterech Skoczni (choć w przypadku Weissfloga i Funakiego wcale nie zdobyli w tych olimpijskich latach Pucharu Świata, na co Małysz wciąż ma duże szanse).

Czy to symptom kajakarzy?

Na zmęczenie nałożyła się gonitwa przeciwników za Małyszem w roku olimpijskim.

Ktoś powie, że Małysz w zeszłym sezonie był fenomenem, wygrywał w drugiej części sezonu, jak chciał i co chciał, a nawet jakby nie chciał, to też by wygrywał. Był w innej lidze. I gdyby skakał tak jak wtedy, to nie byłoby problemu.

Czy rzeczywiście?

Małysz wygrał Turniej w zeszłym roku największą różnicą nad drugim zawodnikiem w historii i jako jedyny przekroczył 1000 punktów. Czy to był wyczyn? Na pewno, ale zwróćmy uwagę na wynik Matti Hautameki w tym sezonie - również przekroczył 1000 punktów, choć był drugi. Martin Hoellwarth też przekroczył 1000 punktów, choć był trzeci. Ba, nawet Małysz miał ponad 992 punkty. W tych okolicznościach inaczej wygląda ta zeszłoroczna przewaga Małysza nad drugim zawodnikiem - po prostu nie było wówczas tak mocnej konkurencji, jaka była w tym roku.

Dlaczego w tym roku konkurencja jest większa?

To prawidłowość. W latach olimpijskich najlepsi mają najlepsze wyniki. Byłem kajakarzem i, niestety, w kajakarstwie jest to najbardziej bolesne. W tej dyscyplinie Polacy całymi tuzinami zdobywają medale na mistrzostwach świata i Europy, wygrywają w tabelach punktowych i medalowych, i we wszystkich ulubionych przez działaczy zestawieniach, porównują się z potęgami Niemcami i Węgrami. Aż przychodzi olimpiada - najważniejsza impreza dla sportowca - i wraz z nią rozczarowanie.

Puchar Świata fajna rzecz. Mistrzostwa świata - jeszcze fajniejsza. Ale najbardziej fajna jest olimpiada. I, niestety, wszyscy myślą tak samo - rządy państw przeznaczają dwa razy, trzy razy więcej pieniędzy na przygotowania, zawodnicy i sportowcy koncentrują się trzy razy bardziej niż w innych latach. Dlatego konkurencja w roku 2002 jest większa niż w 2001. Poziom w czołówce się wyrównuje.

Czy ten kryzys można przezwyciężyć?

Jeśli rzecz ma się tak jak z innymi sportami technicznymi, to można. Po prostu dając zawodnikowi odpocząć. Jak powiedziałby fizjolog, trzeba dać czas na wygaśnięcie najpóźniej nabytych stereotypów ruchowych, które Małyszowi nie pozwalają na imponujące skoki. Krótko mówiąc, trzeba, aby przypomniał sobie, jak skakał kiedyś, a zapomniał, jak skacze teraz.

Bo sportowiec to magazyn, który przechowuje i hołubi najcenniejsze ruchy. Musi sobie tylko przypomnieć, w którym kącie mózgu się one znajdują. A na to trzeba chwilę przerwy, chwilę spokoju. I ewentualnie pomysł, jak przyspieszyć proces przypominania, jeśli komuś akurat się śpieszy.

Czy trenerzy mają plan ratunkowy?

Na razie byli zaskoczeni. Spodziewali się pasma sukcesów aż do olimpiady, a nawet dłużej.

Po konkursie w Oberstdorfie (Małysz piąty) trener Tajner mówił: - Na dzisiejsze wyniki wpływ miał kąt nachylenia skoczni na progu, który wynosił 11 stopni. Adam przegrał, ale nic się nie stało.

Po konkursie w Ga-Pa (Małysz trzeci): - Adamowi brak błysku. A błysku brakuje, kiedy nie ma świeżości. Czym jest spowodowany brak świeżości? Bardzo małą ilością czasu na regenerację.

Po konkursie w Innsbrucku (Małysz drugi): - Nie powiem, że przechodzi kryzys. Nie stracił formy. Nastąpiła obniżka dyspozycji. Już nie dominuje na skoczniach tak jak kiedyś. Ale psychicznie i fizycznie jest super. Skąd ta obniżka dyspozycji? Mówią szczerze, nie wiem.

Po konkursie w Bischofshofen: - Rozregulował się mechanizm jak w automatycznej skrzyni biegów - coś zaczęło zgrzytać. Ale to nie poważna awaria. Jak wróci do dawnej formy, to będzie walczyć o medale na olimpiadzie. To nastąpi szybko.

Jak szybko to nastąpi, zależy od trenerów i od Adama Małysza. Im wcześniej poważnie zareagują, im wcześniej spojrzą prawdzie w oczy, im wcześniej przestaną mówić zaledwie o obniżce dyspozycji i o tym, że nic się nie stało, tym lepiej. Stworzyli geniusza i właśnie teraz muszą się dostosować do poziomu, jaki sami narzucili. Właśnie teraz - i będzie to dużo trudniejsze niż wtedy, gdy wszystko było idealnie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.