Stoch wyszedł z cienia Małysza

Na odejściu Adama Małysza pod skrzydła Hannu Lepistö najbardziej skorzystał Kamil Stoch. Potrzebne mu było poczucie, że jest liderem kadry.

Tajner o Stochu: To powinien być medal ?

Stoch w MŚ zajął czwarte miejsce na skoczni normalnej, ma możliwości skakania w pierwszej dziesiątce świata. Jego pech polegał dotąd na tym, że trenował z wielkim mistrzem. I był przytłoczony jego sławą i sukcesami. Zawsze był do niego porównywany. - Ja jestem Stoch, a nie Małysz - powtarza w wywiadach jak mantrę. W maju skończy 22 lata. Najwyższy czas, by zaczął skakać na miarę talentu. Czy czwarte miejsce w Libercu będzie dla niego bodźcem?

- Zaskoczyłem wszystkich. Siebie też - mówi z uśmiechem. Ta czwarta lokata to największe osiągnięcie skoczka Stocha i trenera Łukasza Kruczka.

- Ja mam innego trenera i on innego. Ale nie odizolowaliśmy się od Adama zupełnie. Przebieramy się w tej samej szatni, razem trenujemy - mówi Kamil, który tuż przed MŚ w Libercu wygrał z Małyszem także w mistrzostwach Polski w Wiśle. Małyszem zajmuje się Hannu Lepistö, a cały sztab szkoleniowy (Kruczek, Robert Mateja plus serwismeni) są do dyspozycji młodszych skoczków.

- Kamil potrzebował odmiany. Potrzebował wydobyć się z cienia Adama. Potrzebował dowartościowania, poczucia, że jest numerem jeden w kadrze - mówi osoba będąca blisko skoczków. - Dla nastoletnich skoczków Adam to wielki autorytet, podpatrują go, słuchają, cieszą, kiedy z nimi trenuje. Jest ich idolem, są w niego zapatrzeni. Kamil też, ale potrzebował jednak oddechu. Był tym przytłoczony.

Stoch jak ognia unika pytań o Małysza, ale fakty są takie, że kiedy Adama nie było na turnieju - skakał lepiej. Jak choćby w październiku 2007 roku, kiedy wygrał zawody letnie GP w niemieckim Oberhofie, na które Małysz nie przyjechał z powodów osobistych.

- Skupiam się przede wszystkim na sobie. Nie chcę, by teraz wszystko kręciło się tylko wokół mnie. Marzę, by powstała licząca się drużyna. Po co mieć tylko jednego dobrego skoczka, jak można mieć kilku? - mówi Stoch. Przed mistrzostwami w Libercu mówił, że bardziej niż na skocznię normalną liczy na skocznię dużą (konkurs w piątek). - No, to teraz sobie polatam - zapowiada.

Na razie jednak nie miał okazji. Poniedziałkowe treningi zostały odwołane ze względu na zbyt silny wiatr. Stoch nie przypiął nawet nart, podobnie jak odpoczywająca po zwycięskich startach mistrzyni świata Justyna Kowalczyk.

Poniedziałkowy wieczór Kowalczyk i jej sztab szkoleniowy poświęcili lekturze gazet, które prześcigały się w wychwalaniu złotej narciarki. Dziś zaczną się treningi. W czwartek Justyna pobiegnie na pierwszej zmianie sztafety 4x5 km, a w sobotę czeka ją ostatni start w mistrzostwach: 30 km techniką dowolną ze startu wspólnego.

Ciekawostka: "Rakieta z Zębu" - taki napis ma na nartach Kamil Stoch

Stoch: Tu wolę skakać na dużej skoczni ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.