Krzysztof Bienias sensacyjnym mistrzem!

W pojedynku wieczoru wczorajszej gali rozgrywanej we włoskiej miejscowości Frosinone Krzysztof Bienias (37-3, 15 KO) niespodziewanie pokonał przez poddanie po 9. rundzie reprezentanta gospodarzy Svena Parisa (26-4, 18 KO), zdobywając tym samym wakujący pas WBO Inter-Continental kategorii półśredniej

To miała być triumfalna noc dla zgromadzonej w hali Palazzo Dello Sport 4-tysięcznej rzeszy fanów boksu. Ich faworyt, walczący w swoim rodzinnym mieście, miał pewnie pokonać zakontraktowanego na 10 dni przed meczem rywala z Polski. Zadanie wydawało się tym łatwiejsze, że bokser znad Wisły do tej pory startował w niższej kategorii wagowej, a ponadto (o tym akurat Włosi nie wiedzieli) Polak przed pojedynkiem nie trenował zbyt dużo, bo zmagał się z ostrym przeziębieniem. Radości jednak w Frosinone nie było

Już od początku walki stało się jasne, że faworyzowanego Parisa (bukmacherzy za jego porażkę płacili ponad 3:1) czeka z Bieniasem ciężka przeprawa. Widać było, że zdecydowanie mocniejszy fizycznie Włoch chce wykorzystać swoją siłę i nastawiony jest na zwycięstwo przed czasem. Na swoje nieszczęście trafił na boksującego mądrze taktycznie i świetnie technicznie rywala, który wcale nie zamierzał wdawać się w otwarte wymiany i udanie unikał większości mocnych ciosów.

- Krzysiek okazał się znacznie lepszym bokserem od Parisa.- relacjonuje przebieg pojedynku promotor Polaka Andrzej Wasilewski z Bullit KnockOut Promotions- Znakomicie pracował na nogach i był nieuchwytny dla Włocha, który szukał bliskiego kontaktu, chcąc wdać się w bijatykę, gdzie mógłby trafiać mocnymi ciosami sierpowym. Z reguły uderzenia Włocha pruły powietrze, a jeśli już któreś dotarło do celu, to Krzysiek nie pękał. Mało kto wie, ale Krzysztof potrafi bez zmrużenia przyjąć bardzo solidne ciosy

Po kilku starciach bezskutecznych prób upolowania Bieniasa Paris musiał już zacząć zdawać sobie sprawę, że wygrana wymyka mu się z rąk. Polak wciąż był poza zasięgiem jego "ciężkich" sierpów, a sam Paris wyglądał na coraz bardziej zmęczonego i chyba tylko faktowi, że popularny "Kisiel" nie należy do pięściarzy o nokautującym uderzeniu, zawdzięczał to, że dotrwał do dziewiątej, jak się okazało, ostatniej rundy.

W dziewiątym starciu wyczerpany faworyt gospodarzy po kolejnej serii ciosów, które zainkasował od Bieniasa, był liczony w pozycji stojącej. Co ciekawe, liczenie na stojąco, które zapewne miało dać szansę złapania oddechu słabnącemu Parisowi, było wbrew obowiązującym przepisom- tym samym Włosi po raz kolejny pokazali, że gdy w grę wchodzi wygrana ich pięściarza, niekoniecznie liczą się z zapisami regulaminu. Krótki odpoczynek na nic się jednak zdał Parisowi, który na wyjście do dziesiątej rundy już się nie zdecydował.

Sensacyjne zwycięstwo na Parisem otworzyło przed 29-letnim Bieniasem drogę do bardziej "kasowych" niż do tej pory pojedynków "o stawkę".

- Mamy teraz ładny pas, jednen z dziewięciu najważniejszych na świecie i na pewno teraz coś z tym pasem będziemy robić.- mówi rozpromieniony sukcesem swojego zawodnika Andrzej Wasilewski- Możemy bronić go w Polsce, ale równie dobrze za granicą. Możliwości jest wiele, ale póki co za wcześnie, by o tym mówić. Jestem przekonany, że za chwilę pojawi się kilka ciekawych ofert, w tym na pewno jakieś z Włoch, wielokrotnie bardziej atrakcyjnych finansowo niż ta ostatnia. W tej chwili nazwisko Krzyśka we Włoszech, jako pogromcy Parisa, sporo "waży"...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.