Mecz, który w końcu jednak się odbył

KOSZYKÓWKA. W kluczowym meczu dla układu dolnej części tabeli ŁKS Łódź pokonał MUKS Poznań 66:57.

Obie drużyny walczą o utrzymanie się w ekstraklasie - w tabeli są sąsiadami. Poznanianki może i mają lepszy układ spotkań w końcówce fazy zasadniczej, ale ewentualna wygrana w Łodzi byłaby dla nich wyjątkowo cenna. Zespół MUKS miałby w takim wypadku już dwie wygrane więcej od rywala z Łodzi i lepszy bilans bezpośrednich spotkań.

Akurat ta, zakończona wczoraj rywalizacja ŁKS z MUKS miała dość długą historię. Najpierw mecz został przełożony, bo zespół z Łodzi się rozchorował. Termin wyznaczono na ostatnią niedzielę. Wtedy jednak spotkanie znów nie mogło się odbyć, gdyż chore były tym razem zawodniczki MUKS. - Różne grypska nas dopadły. Mam nadzieję, że nie zrobią nam większych problemów w drużynie - mówił prezes MUKS Andrzej Jabłoński.

Problemy jednak były, bo w pierwszej piątce nie wyszła na boisko gwiazda MUKS Djenebou Sissoko. Ona narzekała ostatnio na uraz kolana. W Łodzi ostatecznie musiała w pewnym momencie wejść na boisko.

Poznanianki od początku przegrywały bowiem walkę pod tablicami - efekty tego było też widać na tablicy wyników. Świetnie w ŁKS rzucała Katarzyna Kenig - jej 10 pkt dało ŁKS prowadzenie 20:19.

W drugiej kwarcie tego spotkania role się jednak odwróciły. Bardzo dobrze w MUKS radziły sobie obie Malijki - młoda Naignouma Coulibaly świetnie zbierała piłki (15 zbiórek w całym meczu), a jej rodaczka Sissoko znakomicie rzucała. W 15. min MUKS wygrywał 29:24 i przewagę utrzymał do przerwy.

Kluczowa okazała się trzecia kwarta - łodzianki zdobyły w niej od razu siedem punktów, odskoczyły na 38:33. Kilka punktów przewagi utrzymały już do końca meczu. MUKS jednak walczył, choć miał za mało atutów. Znów kompromitująco słabo grała Joanna Zalesiak (0 pkt, cztery faule w zaledwie siedem minut), niewiele wnosiła Aleksandra Semmler. Trudno mieć jakiekolwiek pretensje do młodych koszykarek, 17- czy 18-letnich. Choć np. Angelika Kowalska potrafiła w pierwszej kwarcie rzucić za 3 pkt, co dało wyrównanie na 17:17.

ŁKS wygrywał w 36. min 57:51, poznanianki wciąż miały szansę na wygraną. Najpierw jednak trafiła Dorota Sobczyk, po chwili Alicja Perlińska, ale asem okazała się debiutująca Nigeryjka Joyce Ekwomoradu. To ona trafiała raz za razem, a z dystansu nie pomyliła się ani razu i zrobiło się 66:51.

Do końca meczu było już niewiele czasu - ratunkiem dla MUKS miały być rzuty z dystansu. Owszem, Semmler dwa razy tak trafiła (64:57), ale kolejne próby nie były już udane.

ŁKS ma lepszy bilans bezpośrednich spotkań, bo w Poznaniu przegrał tylko 58:53.

Kolejny mecz poznanianki rozegrają już w sobotę w hali przy Chwiałkowskiego - z Energą Toruń.

ŁKS Łódź - MUKS Poznań 66:57

Kwarty: 20:19, 11:14, 16:9, 19:15.

ŁKS: Kenig 18 (2x3), Perlińska 9 (1x3), Żytomirska 7, Wlaźlak 6, Sobczyk 2 oraz Ekwomoradu 17 (3x3), Elliott 7, Kowalenko 2.

MUKS: Antczak 11, Semmler 9 (3x3), Coulibaly 7, Zalesiak 0 oraz Sissoko 21, Kowalska 3 (1x3), Skowronek 0, Casimiro 0, Ziętara 0, Banasik 0, Idziorek 0.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.