Piła musi się odzwyczaić od trenera Matlaka

Do sytuacji, w której to nie trener Jerzy Matlak prowadzi zespół pilskich siatkarek, będziemy musieli się coraz bardziej przyzwyczajać. Na nowego trenera namaszczony został jego asystent Adam Grabowski

Podczas, przegranego nieoczekiwanie przez Farmutil Piła, niedzielnego meczu z Gedanią Żukowo, prowadzenie drużyny w dużym stopniu spadło na barki asystenta Jerzego Matlaka - Adama Grabowskiego. To jego pierwsze kroki w pracy na stanowisku pierwszego trenera i przygotowanie, by Matlaka zastąpić. Kiedy?

- Za kadrę narodową muszę się zabrać natychmiast. Jest masa roboty - nie kryje nowy szkoleniowiec reprezentacji siatkarek. Masa, bo kadra, de facto, od czasu igrzysk w Pekinie w ogóle nie istnieje. - Zaraz po zakończeniu rywalizacji z Foppapedretti Bergamo muszę ruszyć w Polskę. Porozmawiać z zawodniczkami i zwiedzić ośrodki, które będą potrzebne dla kadry.

Czas nagli, bo choć do organizowanych przez Polskę mistrzostw Europy zostało siedem miesięcy, to jednak latem jest jeszcze jedna ważna impreza - kwalifikacje do mistrzostw świata. - Musimy zdobyć tę kwalifikację. To jest tak samo ważne jak mistrzostwa Europy. Dlatego właśnie turniej w Montreaux to ten, w którym mamy zamiar wystąpić - mówi Matlak. Między 9 a 14 czerwca Polki zmierzą się tam z Brazylią, Chinami i Niemcami.

Większym problemem będzie Grand Prix, które wiąże się z wieloma podróżami po Azji. Jeden z turniejów (na przełomie lipca i sierpnia) planowany jest w Polsce. I tu Matlak nie wyklucza wystawienia zawodniczek z zaplecza reprezentacji.

Choć Matlak ma zgodę na prowadzenie Farmutilu Piła do końca tego sezonu, stopniowo zaczyna się z niego wycofywać. Niedzielny mecz z Gedanią Żukowo był pierwszym krokiem w procesie przekazywania zespołu trenerowi Adamowi Grabowskiemu. To on prowadził ekipę w tym meczu. - Muszę chyba jednak odsunąć się znacznie dalej, bo Adam Grabowski wciąż jeszcze na mnie zerka i liczy na moje wsparcie. Z drugiej strony jednak, chcę zespołowi pomóc, więc nie chcę się tak odsuwać. No i zawodniczki muszą się przyzwyczaić, że trenuje je kto inny. Docelowo to Adam Grabowski ma być pierwszym trenerem - mówi Matlak.

Czy ten chaos jest powodem ostatnich niepowodzeń Farmutilu Piła? Poważniejszą przyczyną jest chyba zmęczenie. - To dla nas nauczka. Nie wolno porywać się na puchary z siedmioma zawodniczkami. Trzeba być do tego przygotowanym kadrowo i finansowo. Inaczej koszty są ogromne. Te koszty to zmęczenie, które pociąga za sobą porażki, a te przynoszą brak wiary we własne siły. W ten sposób wpada się w spiralę - uważa Matlak, który uważa, że zespół musi po prostu odpocząć. Najlepiej dwa tygodnie. - Trzeba dać im spokój i cierpliwie czekać na play-off.

Co zatem z rewanżowym meczem z Foppapedretti Bergamo? Farmutil Piła przegrał u siebie 0:3 i choć trener Matlak mówi, że "przecież na parkiecie się w rewanżu nie położymy", to jednak można przewidywać, iż w Bergamo odpoczywać będą zapewne Agnieszka Kosmatka i Michela Teixeira, które najbardziej tego potrzebują. Brazylijka w meczu z Gedanią zeszła z parkietu z kontuzją. Nie wiadomo, jak poważna się ona okaże. - A bez niej mamy bałagan w przyjęciu - mówi Matlak, choć przyznaje, że Teixeira już nie daje rady. - Cała Polska na nią zagrywa i ona pada na nos. Ma zmęczony organizm, musi odsapnąć, żeby mieć formę na play-off.

A do nich zostały już tylko dwie kolejki. Pytanie, czy wystarczy czasu na regenerację wicemistrzyń Polski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.