Sikora ciągle wierzy w medal

Rosjanie chcą zabrać złoto Ole Einarowi Bjoerndalenowi. - My koncentrujemy się wyłącznie na walce o medal - mówi trener Roman Bondaruk. Tomasz Sikora wyruszy we wtorek bladym świtem na trasę biegu na 20 km

Sikora: Pobiegliśmy inaczej, ale nic nie zyskaliśmy ?

Sikora ma wystartować punktualnie pół minuty po 6.16 rano polskiego czasu z trzecim numerem. Lider PŚ zdecydował się na pierwszą grupę, tak jak inne gwiazdy. Maksym Czudow ma ósemkę, Bjoerndalen - nr 22. - Wszyscy z czołówki wybrali niskie numery, bo warunki miały się pogorszyć - mówił "Gazecie" trener Bondaruk.

20 km to dystans, na którym Sikora odnosił największe sukcesy. Był mistrzem (1995) i wicemistrzem (2004) świata. - Ale to też konkurencja, którą teraz najmniej lubię. Wolę krótsze dystanse. Na pewno będę walczył - zapowiada 35-letni Polak, który w pierwszych konkurencjach w Pyeongchang zajął miejsca 16. i 4.

W poniedziałek nagle ozdrowiał ten, którego Sikora wyprzedził na czele PŚ, czyli Emil Svendsen. Norweg w niejasnych okolicznościach wycofał się ze sprintu i biegu pościgowego. - Nie interesuje nas to - mówi Bondaruk. - Najważniejsze, że Tomek wierzy w medal. Chce też walczyć o zwycięstwo w końcowej klasyfikacji PŚ. W niedzielnym biegu na 12,5 km pokazał, że jest w świetnej formie biegowej. Wszystko rozstrzygnie się na strzelnicy. Będą cztery strzelania. Mamy nadzieję, że wiatr nie będzie bardzo przeszkadzał - dodaje pochodzący z Ukrainy trener.

Sikora w niedzielę poszedł spać po północy przez zamieszanie po biegu pościgowym. Sędziowie najpierw odebrali Bjoerndalenowi złoto, bo uznali, że zboczył z trasy. Po kilku godzinach przywrócili mu zwycięstwo. Czwarty zawodnik został wylosowany do kontroli antydopingowej. Sikora nie wiedział, czy ma na nią iść, bo w zależności od decyzji sędziów raz był czwarty, a za chwilę szósty, bo i on zboczył z trasy. W końcu poszedł. Ale zdążył się wyspać, bo w poniedziałek miał wolne. Był tylko na lekkim treningu. - Dobrze się stało z medalem Bjoerndalena. Sędziowie analizowali zapis wideo i obliczyli, że biatloniści, którzy zjechali z trasy, nic nie zyskali. To zdecydowało - opowiada Bondaruk.

Ale Rosjanie są niezadowoleni. Maksym Czudow, który pojechał właściwą trasą, uważa, że kara dla Bjoerndalena powinna być utrzymana i złoto należy się jemu. - Przepisów trzeba przestrzegać. Opuszczenie trasy jest jednoznaczne. Tworzymy niebezpieczny precedens - mówił niemieckiej agencji DPA Czudow, który godzinę był mistrzem. Ostatecznie dostał srebro. Rosyjskie media sugerowały wczoraj, że Rosjanie odwołają się do Międzynarodowego Trybunału ds. Sportu w Lozannie (CAS).

Jak Sikora "skakał" po klasyfikacji - - czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA