Tour of California. Kręta droga powrotu Armstronga. I pod górę

Fabien Cancellara wygrał jazdę na czas w prologu Tour of California. Lance Armstrong, który startuje w drugim wyścigu od 2005 roku, był dziesiąty

Cancellara - mistrz olimpijski w jeździe na czas - po pokonaniu 3,8 km przyjechał na metę w Santa Rosa o 4,26 s szybciej niż Amerykanin. Tuż za Szwajcarem był kolega siedmiokrotnego zwycięzcy Tour de France z zespołu Astana - Levi Leipheimer.

Tour of California to drugi wyścig 37-letniego Armstronga po długiej, trwającej od ostatniego etapu Tour de France w 2005 roku przerwie. W styczniu w Australii w wyścigu Tour Down Under Amerykanin był 29. Chce przygotować się do Tour de France.

W Kalifornii oglądało go ponad 100 tys. kibiców - mieli pierwszą okazję zobaczenia go na własne oczy w wyścigu Tour of Georgia w 2005 roku. - Liczba kibiców była dla mnie zaskoczeniem w Australii, a wielkim zaskoczeniem tutaj. Są podekscytowani, ale nie sądzę, aby byli tak bardzo podekscytowani jak ja - powiedział Armstrong.

Kibice mogli nie zauważyć innego bohatera Tour of California. Na 90. miejscu, 21 s za Cancellarą, finiszował Floyd Landis, zwycięzca w najważniejszym dla niego 2006 roku. Dla Amerykanina był to debiut od czasu triumfu w TdF właśnie w tamtym sezonie, który niemal natychmiast, po czterech dniach od szalonej radości na Polach Elizejskich, zakończył się wtrąceniem kolarza do piekła.

Landis wpadł na dopingu i odebrano mu zwycięstwo - był to pierwszy przypadek w ponadstuletniej historii wielkiego francuskiego wyścigu. Amerykanin stracił 2 mln dol. na procesy, w których się bronił przed oskarżeniami. Stracił też więcej. Media donoszą, że rozpadło się jego małżeństwo, teść popełnił samobójstwo. Sam Landis tuż przed startem w Kalifornii miał wypadek, ledwo zdołał się pozbierać.

Niesławnych przypadków dopingowych jest w Tour of California więcej.

Ivan Basso, który walczył na trasach TdF na równi z Armstrongiem, a w 2006 wygrał Giro d'Italia, wystartował w wyścigu w barwach Liquigas. Dla Włocha będzie to pierwszy sezon od 2007 roku, kiedy został zamieszany w doping. Wystartował też Tyler Hamilton, przyłapany na dopingu krwi podczas Vuelta Espana w 2004 i zdyskwalifikowany za to na dwa lata.

Armstrong - przed wyścigiem w Kalifornii był badany w tym roku przez antydopingowych agentów 16 razy - podczas konferencji prasowej stwierdził jednak, że kolarstwo ma już za sobą zakręt o nazwie doping i że dyscyplina wychodzi z czarnej dziury. Ale on sam wyciąga się dość nieporadnie z ciemnej strefy dopingu, o jaki podejrzewają go głównie francuskie media.

Kiedy zapowiedział swój powrót do kolarstwa, stwierdził, że będzie objęty osobistym antydopingowym programem eksperta Dona Catlina, autorytetu w tej dziedzinie. Zapowiedział też publikowanie w internecie wyników systematycznych badań. Jednak publikacje się opóźniały. Teraz na swojej stronie internetowej www.livestrong.com napisał, że Catlina zastąpi lekarz drużyny Astana, Duńczyk Rasmus Damsgaard.

Catlin i Armstrong pokojowo się rozstali. Doszło do tego, ponieważ bardzo częste, niezależne testy okazały się trudne do zrealizowania. - W Australii stworzył się antydopingowy korek. Była kolejka do testowania Armstronga. Nie chcemy utrudniać pracy oficjalnym kontrolerom - powiedział syn Dona Catlina, Oliver. - Ponadto okazało się, że koszty regularnych badań są bardzo wysokie.

Catlin chciał testować Armstronga co trzy dni bez względu na to, w którym punkcie globu kolarz się znajdował. - Będziemy publikować wyniki - upiera się Armstrong. - Ale razem z informacjami, skąd one się wzięły. Basso też publikuje w internecie wyniki krwi. Pisze, że po wysokogórskim zgrupowaniu poziom hematokrytu wzrósł w jego organizmie z 41 na 46. Można odczytać to jako doping (wzrost hematokrytu do takiej wartości może sugerować użycie przez kolarza zabronionej erytropoetyny, czyli EPO, hormonu zwiększającego ilość czerwonych ciałek krwi w organizmie, a co za tym idzie - wytrzymałości). Jeden z dziennikarzy powiedział mi, że to niemożliwe, aby w ciągu sezonu tak bardzo wzrósł komuś poziom hematokrytu. Jak to niemożliwe? A po treningach w górach albo po chorobie związanej z odwodnieniem nie wzrośnie?!

Lance Armstrong kontra Floyd Landis, czyli legenda kontra legenda - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.