PlusLiga: Dotkliwa porażka Asseco Resovii w Bełchatowie

Takie drużyny jak Skra nigdy nie grają dwóch słabych meczów - stwierdził po ostatniej akcji spotkania na szczycie PlusLigi Marcin Wika, skrzydłowy Resovii. Jego drużyna znów dostała lanie, mimo że przyjechała do Bełchatowa z wielkimi nadziejami

Castellani przed próbą wartości ?

Mecze Skry z Resovią od lat wyglądają bardzo podobnie. Niezależnie od miejsca w tabeli czy składu kończą się wyraźnymi wygranymi bełchatowian. Wczoraj pojedynek bardzo przypominał ten z pierwszej rundy - przez dwa sety trwała wyrównana walka, a w trzecim rzeszowianie stracili wiarę w osiągnięcie korzystnego wyniku. I wygrali po raz 13. z rzędu. - Przyjechaliśmy tutaj w złym momencie - skomentował Ljubomir Travica.

Jak Skra pozbiera się po laniu w Niemczech? To najważniejsze pytanie przed spotkaniem na szczycie PlusLigi. Już pierwsze akcje pokazały, że wyciągnięto wnioski ze środowego spotkania. Trenerzy znów postawili na krytykowanego Miguela Falascę, ale zmieniła się taktyka ataku. Po dobrym przyjęciu zagrywki piłka kierowana była do Mariusza Wlazłego i Dawidem Murkiem. Obaj spisywali się znakomicie przez cały mecz.

Bełchatowska drużyna świetnie serwowała. Kiedy przy wyniku 5:4 na zagrywkę poszedł Antiga, jego zespół zdobył trzy punkty, a każdy serw był inny: najpierw tzw. szybująca, później skrót, a na końcu mocny w ostatni metr boiska. As był tylko jeden - ostatni - ale po wcześniejszych gospodarze wyprowadzili kontry.

Jak zwykle przeciwko mistrzom Polski rywale starali się ryzykować, ale wiązało się to z dużą liczbą błędów, zwłaszcza w zagrywce. W ten sposób oddali Skrze cztery punkty. Nie byłoby to tragedią, gdyby nie to, że trzy z nich w końcówce. Za to Antiga nie pomylił się i po asie dał swojej drużynie 24. punkt.

Druga rzecz po zagrywce, która miała wpływ na dużą przewagę Skry, to większe umiejętności zawodników i taktyka. Widać to było zwłaszcza przy długich akcjach - 90 proc. kończyło się punktami dla gospodarzy. - Po tym zespole widać systematyczną pracę - komplementował bełchatowian Travica.

Znów Skra najlepiej grała w decydujących fragmentach. Co z tego, że w drugim secie rzeszowianie odrobili pięciopunktową stratę, skoro w końcówce mimo dobrej gry Piotra Łuki nie byli w stanie dotrzymać kroku gospodarzom, którzy praktycznie się nie mylili.

Wśród mistrzów Polski nie było słabych punktów. Nawet najwyższy na boisku Marcin Możdżonek popisywał się kilkoma znakomitymi obronami, po których Skra wyprowadzała kontry. Świetne też serwował. - Pod tym względem gospodarze mieli wielką przewagę - dodawał Travica.

Możdżonek był kandydatem do nagrody zawodnika meczu, podobnie jak Murek, Antiga czy Falasca, który znów zagrał jak na mistrza Europy przystało. W ostatnim secie popisał się nawet dwoma asami z rzędu, i to w końcówce. Przede wszystkim jednak dobrze prowadził grę, wykorzystując wszystkich kolegów. MVP został jednak Wlazły, który wreszcie zagrał tak, jak nas do tego przyzwyczaił w ostatnich latach. - Po porażce w Niemczech byliśmy podwójnie zmotywowani, bo chcieliśmy się podnieść - mówi kapitan Skry.

A co na to zawodnicy Resovii? - Czasami jedna drużyna leży drugiej. Tak chyba jest w przypadku nas i Skry - oceniał Krzysztof Gierczyński. - Bełchatowianie świetne bronili i kończyli kontry. My nad tym pracujemy i mamy nadzieję, że będziemy coraz lepsi.

Siatkarski kit za 180 tysięcy - czytaj na blogu Przemysława Iwańczyka ?

PGE Skra - Asseco Resovia 3:0 (25:21; 25:21; 25:18)

PGE Skra: Falasca 6, Antiga 10, Pliński 1, Wlazły 11, Murek 12, Możdżonek 7, Gacek (libero) oraz Bąkiewicz, Heikkinen, Kurek

Resovia: Ilić, Wika 5, Perłowski 4, Oivanen 15, Gierczyński 5, Hernandez 7, Ignaczak (libero) oraz Papke, Łuka 5, Woicki, Papke

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.