Debliści wygrali, trener Radwański przemówił

- Agnieszka i Ula zagrały w singlu na 10 procent swoich możliwości. To trochę zabolało, bo wiem na co je stać. Ale długo z nikim nie chciałem rozmawiać właśnie dlatego, żeby nie wylewać negatywnych emocji. Ani na córki, ani na dziennikarzy - powiedział Sport.pl Robert Radwański, który w piątek w Melbourne pojawił się na treningu córek

Pijani i agresywni kibice na Australian Open ?

Radwański, tak jak obiecał, przez trzy dni od porażki Agnieszki z Kateriną Bondarenko w I rundzie, nie pojawiał się na kortach w Melbourne. W piątek w południe poprowadził jednak trening Agnieszki i Urszuli, które przygotowywały się do swojego meczu deblowego. Trening przebiegał w normalnej, spokojnej atmosferze.

- Dlaczego mnie nie było trzy dni? Bo musiałem ochłonąć, chciałem żeby opadły emocje. Agnieszka i Ula zagrały w singlu na 10 procent swoich możliwości i to trochę zabolało, bo wiem na co je stać - stwierdził Radwański. - Przez trzy dni z nikim nie chciałem rozmawiać właśnie dlatego, żeby nie wylewać negatywnych emocji ani na córki, ani na dziennikarzy. To chyba dobrze? - dodał trener. Jak na chłodno ocenia przegraną Agnieszki? - Rywalka zagrała odważnie, Agnieszka walczyła, ale w takim upale i wietrze wyrównały się poziomy między nimi. Bondarenko ze swoim stylem gry miała łatwiej - powiedział Radwański. - Tego, że po roku świetnych występów w Szlemie, Agnieszka mogła sobie pozwolić na słabszy mecz i nie można jej za to krytykować, już nie dodaję, bo to jest chyba oczywiste dla każdego, kto zna się na tenisie.

Debliści wygrali

Do trzeciej rundy debla awansowali Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Rozstawieni z szóstką Polacy wygrali 6:4, 3:6, 6:3 z austriacko-brytyjską parą Stephen Huss, Ross Hutchins. Fyrstenberg i Matkowski zaprezentowali się lepiej niż w pierwszym meczu w Melbourne, gdy straszliwie męczyli się z mało znanymi Australijczykami, ale tym razem znów stracili seta. - Huss i Hutchins to doświadczona para deblowa, spodziewaliśmy się więc m.in. dobrej gry przy siatce - mówili jeszcze przed spotkaniem Polacy, którzy w 2006 r. doszli w Melbourne do półfinału. - W drugim secie źle serwowałem, a oni bardzo odważnie grali przy siatce, stąd potknięcie. Ale ogólnie jesteśmy zadowoleni - podkreślił Matkowski. W kolejnej rundzie ich rywalami będą Rumuni Andrej Pavel i Horia Tecau lub Ivo Karlović (Chorwacja) i Jean-Claude Scherrer (Szwajcaria). Ten mecz miał odbyć się późnym popołudniem w Melbourne. - Wolelibyśmy Rumunów. Dwumetrowy Karlović świetnie serwuje, wygranie gema przy jego podaniu, graniczy z cudem - powiedzieli po spotkaniu Polacy, których z trybun dopingowała kilkunastoosobowa grupa fanów. Jak na spotkanie deblowe, mecz cieszył się w ogóle dużym zainteresowaniem. Na kort numer 6 przyszło ok. 300 osób.

Z turniejem w drugiej rundzie pożegnały się Klaudia Jans i Alicja Rosolska. Polki nie miały wiele do powiedzenia w meczu z rozstawionymi z szóstką Chinkami Zi Yan, Jie Zheng. Przegrały z brązowymi medalistkami olimpijskimi z Pekinu 2:6, 2:6. Spotkanie trwało 68 minut.

Co jeszcze mówił trener Radwański? - wkrótce na Sport.pl

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.