Marcin Klatt trenował sam i od razu ma wyniki

- Nie ma teraz w Polsce drugiego piłkarza, który trenowałby tyle co on - mówi o Marcinie Klatcie dyrektor Warty Poznań Zbigniew Śmiglak. Napastnik ?Zielonych? zaangażował prywatnego trenera i ćwiczył z nim nawet w święta!

- Chcę wrócić do dawnej dyspozycji, to mnie najbardziej motywuje do pracy - mówi 24-letni napastnik. Zanim osiągnął pełnoletność, zadebiutował w ekstraklasie w Lechu Poznań. Potem zasłynął hat trickiem w barwach Legii Warszawa w meczu z GKS Bełchatów i tym, że z powodu problemów pozaboiskowych szybko pożegnał się z Koroną Kielce. Po nieudanej przygodzie w ŁKS wrócił do Poznania. W Warcie gra rok, ale strzelił dla niej tylko pięć goli. - Teraz przedłużyłem z Wartą umowę o pół roku. Zobaczymy, co będzie. Mam ambicję, by grać wyżej niż w pierwszej lidze. Wszystko robię w tym kierunku - mówi zawodnik.

Gdy w grudniu większość polskich piłkarzy udała się na urlopy, Klatt zabrał się do pracy. - Codziennie zaczynałem treningi o godz. 8 lub 9 rano. Trenowałem półtorej godziny z moim prywatnym trenerem, kolegą jeszcze z czasów gry we Włocławku, Leszkiem Chybiakiem - opowiada Klatt. - Po południu były jeszcze gierki z kolegami: w piłkę, tenisa, squash, takie uzupełniające zajęcia. Miałem urlop, ale chciałem w tym czasie poprawić dynamikę i szybkość. Na pewno nie przespałem zimy.

Skąd pomysł na indywidualnego trenera? Klatt: - Rozpocząłem współpracę z nim jeszcze jesienią. Miałem kontuzję i nie mogłem po niej wrócić do normalnej formy, ciągle coś mi przeszkadzało. Po wspólnych zajęciach z trenerem pod koniec rundy było już widać pierwsze efekty, grało mi się coraz lepiej.

Piłkarz podkreśla, że niczego nie robi na własną rękę, a wszystkie ćwiczenia są uzgodnione ze szkoleniowcem Warty Bogusławem Baniakiem. - Ten trener na pewno nie nauczy go strzelać bramek, ale pomoże mu psychicznie. Marcin wie, że po takich zajęciach stać go na więcej - opowiada Baniak. - Leszek to specjalista od odbudowy psychiki i motoryki. Ma praktykę w paru klubach, jest na bieżąco z fachową literaturą. Zastanawiam się nawet, czy nie pomógłby innym piłkarzom Warty. Na badaniach, które przechodzili niedawno wszyscy zawodnicy, Marcin miał jedne z najlepszych wyników.

Dobra forma Klatta to dla walczącej o utrzymanie się w pierwszej lidze Warty kluczowa sprawa. Jest on bowiem jedynym nominalnym napastnikiem w drużynie. Na zaangażowanie drugiego - Daniela Onyekachiego - "Zielonych" może być zimą nie stać (być może dojedzie na obóz Warty w Świeradowie). Na razie Klatt wyróżnia się w turniejach halowych. - Miał duży udział w tym, że wygraliśmy już w styczniu dwa takie turnieje - mówi Baniak.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.