Adam Małysz przyznał, że po kolejnym nieudanym konkursie sezonu - w Garmisch-Partenkirchen, po którym wycofał się z Turnieju Czterech Skoczni był tak rozczarowany swoją formą, że rozważał zakończenie kariery. Po pierwszym konkursie w Zakopanem, w którym znów walczył z czołówką i zajął ósme, na chwilę odzyskał optymizm i zapewniał, że znów chce mu się skakać. W sobotę zajął 12. miejsce, a po konkursie stwierdził, że wbrew zapowiedziom o startach do igrzysk w 2010 roku, publiczność w Zakopanem musi się zacząć przyzwyczajać do myśli, że może mógł to być, jeśli nie ostatni, to jeden z jego ostatnich występów na Wielkiej Krokwi.
Czy w razie kolejnych słabych konkursów Małysz nie trzaśnie pięścią w stół i nie oglądając się na igrzyska w Vanocuver nie zakończy kariery? Zdaniem wieloletniego komentatora skoków narciarskich w TVP, Krzysztofa Miklasa nie pozwoli mu na to jego menedżer Edi Federer, który tak naprawdę trzęsie polskimi skokami. A Robert Błoński z "Gazety Wyborczej" dodaje, że gdyby Adam nie widział nadziei na przyszłość, dawno już rzuciłby skakanie. Ale on teraz uwierzył, że pomoże mu współpraca z Hannu Lepistoe, który zacznie trenować Małysza od 1 lutego. A Polak wciąż śni o złotym medalu olimpijskim - jedynym trofeum, którego nie zdobył.
Czy Adam Małysz skończy karierę | wideo
Małysz o naciskach sponsorów i menedżera - czytaj tutaj ?