Afera wyborcza w PZPN: O sprawie wiedział nawet minister Drzewiecki

Prokuratura Rejonowa w Olsztynie prowadzi śledztwo w sprawie wyborów delegatów na zjazd wyborczy PZPN w Warmińsko-Mazurskim Związku Piłki Nożnej. Pierwsze wiadomości o nieprawidłowościach pojawiły się już w październiku..

O całej sprawie zrobiło się głośno jeszcze przed wyborami w PZPN. Jan Banaszczyk, były szef regionalnych sędziów i Tomasz Dudziak, działacz sportowy z Korsz alarmowali o problemie zaraz po majowym walnym zebraniu Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Nożnej. W Związku nie chciano z nimi rozmawiać, więc Banaszczyk zdecydował się poinformować Prokuraturę Rejonową w Olsztynie.

- Delegatami mogą być tylko osoby wybrane przez walne zebranie w poszczególnych klubach piłkarskich. Ale w praktyce nie są oni wybierani przez walne, a często wskazywani - na przykład przez prezesa albo wąską grupę osób - mówił Banaszczyk jeszcze w październiku zeszłego roku.  ? - Nie są więc delegatami w prawnym tego słowa znaczeniu - dodał.

Banaszczyk zarzucił też, że w głosowaniu na walnym brali udział sędziowie i trenerzy. - A zgodnie z ustawą o stowarzyszeniach mogli to zrobić tylko wtedy, gdyby występowali jako przedstawiciele organizacji - przypomina. Działacze walczący z obecnym zarządem WMZPN szukali politycznego wsparcia. Sprawą zainteresowali Kazimierza Gwiazdowskiego, białostockiego posła PiS, który pracuje w sejmowej komisji kultury fizycznej i sportu. Poseł przekazał Mirosławowi Drzewieckiemu, ministrowi sportu zapytanie dotyczące nieprawidłowości przy wyborze delegatów na walne zebranie delegatów Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Nożnej.

W końcu w grudniu udali się też do Warszawy, - Jesteśmy umówieni z posłanką Elżbietą Jakubiak, przewodniczącą sejmowej komisji kultury fizycznej i sportu - mówił Tomasz Dudziak z Korsz, jeden ze zbuntowanych działaczy piłkarskich.  ? W spotkaniu udział wziął również Jan Tomaszewski, który często punktuje nieprawidłowości w działaniach piłkarskiego związku, a przy okazji słynie z ciętych wypowiedzi pod adresem działaczy PZPN.

- I jak ma być dobrze w naszej piłce. Sprawa warmińsko-mazurskiego związku pokazuje, że porządki trzeba zacząć od działaczy na dole, w terenie, a nie od góry. W przeciwnym razie nadal będziemy mieli bałagan - twierdzi Tomaszewski.

Czym może zaowocować śledztwo prokuratury- czytaj tutaj ?

Copyright © Agora SA