Portorykańczyk wraca do domu

PBG Basket Poznań rozstał się z zawodnikiem, który miał być gwiazdą drużyny. - Joel sam poprosił o rozwiązanie kontraktu - mówi dyrektor sportowy PBG Bartłomiej Tomaszewski.

Jones-Camacho to reprezentant Portoryko - właśnie z uwagi na występy w kadrze nie uczestniczył w pierwszym etapie przygotowań PBG do sezonu. Później się zatruł i w pierwszych meczach sezonu grał słabo. A gdy już wyzdrowiał... nie zachwycał. - Nie tego się spodziewaliśmy - przyznaje Tomaszewski. Jones-Camacho wystąpił w 16 spotkaniach PBG - we wszystkich wychodził na parkiet w pierwszej piątce. Był piątym strzelcem drużyny, ze średnią 10,4 pkt. Tyle że te punkty zdobywał przy słabej skuteczności - trafiał zaledwie co trzeci rzut za 2 pkt i prawie co czwarty za 3 pkt.

Jones-Camacho sam poprosił o rozwiązanie umowy - argumentował to sprawami rodzinnymi. - Nie czyniliśmy przeszkód, bo nie byliśmy zadowoleni z jego gry - mówi Tomaszewski. Kontrakt został więc rozwiązany za porozumieniem stron.

PBG zamierza sprowadzić kogoś w miejsce Portorykańczyka. Będzie to jednak kosztowało klub z Poznania dodatkowe 10 tys. zł, bo tyle PBG musi zapłacić PLK za zgłoszenie ósmego obcokrajowca do rozgrywek. - Nie będziemy się spieszyć. Na pewno nie ściągniemy tego zawodnika na najbliższe spotkanie, ani to za tydzień w środę z Anwilem. Poszukamy dobrego gracza - kończy Tomaszewski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.