Ronaldinho kocha życie, myśli pozytywnie, jest zawsze uśmiechnięty. Po powrocie z Dubaju ogarnęła go jednak trochę melancholia - Życie nie składa się z samych pięknych dni - mówi. Po przeczytaniu książki "Gomorra" wie już, co chce robić po zakończeniu kariery piłkarskiej - chce ochronić brazylijską młodzież przed zejściem na złą drogę. Finansuje już działalność instytutu w Porto Alegre, który zajmuje się organizowaniem czasu wolnego dla około 3000 dzieci. - Jest możliwość założenia tego typu placówek także w Bahia i Belem - mówi piłkarz. Ma jednak jeszcze wiele do zrobienia na boisku - na myśl o tym powraca uśmiech na jego twarzy. Oto jego plany: wygrać scudetto, wrócić do Ligi Mistrzów i wygrać ją w 2010.
- Świetnie. Również moja rodzina zaaklimatyzowała się bardzo dobrze i to jest dla mnie najważniejsze.
- Tam jest morze, są plaże. Ale w Mediolanie podobają mi się ludzie. Ich ciepło i serdeczność pozwala mi zapomnieć o nienajlepszej pogodzie.
- Tak. Bardzo mi się podoba. Gra bardzo dobrze. Charakteryzuje się precyzją i siłą, której nie posiada żaden inny pomocnik. Jest na pewno jednym z najlepszych pomocników na świecie.
- Wielu piłkarzy mi się podoba, ale Messi to zdecydowanie numer jeden. Widziałem, jak się rozwijał. Jego sposób gry najbardziej mi odpowiada. Ma świetną technikę, jest szybki, umie strzelać gole. Jest wspaniały.
- Jest ich wielu, na całym świecie i jestem z tego dumny. Mogę wymienić np. Pato, Kakę, Dani Alvesa.
- Tak. Milan ma bardzo dobrych brazylijskich piłkarzy. Są też w innych klubach. Także w Romie jest ich wielu. Wystarczy wspomnieć o takich jak Doni czy Juan.
- Mam taką nadzieję. Przez ostatnie miesiące musiałem skoncentrować się na Milanie, przyzwyczaić się do innego stylu gry i treningów. To dla mnie ważne doświadczenia, ale chcę jeszcze zagrać w reprezentacji Brazylii.
- Czemu nie? Inter ma dobrych zawodników i wielkiego trenera. To silna drużyna, ale możemy ich jeszcze dogonić.
- Najcięższe momenty przeżyłem na igrzyskach w Pekinie. Ale w moim klubie byłem zawsze szczęśliwy.
- Wrócić do Ligi Mistrzów i wygrać ją w 2010.
- Przede wszystkim myślę o sukcesach drużyny. Wszystko inne odkładam na drugi plan.
- To osobą, z którą dobrze się rozmawia. To dobry przyjaciel i wspaniały trener. Staram się zawsze rozumieć jego wskazówki i do nich stosować. Uczę się i czuję, że gram coraz lepiej.
- Jest zupełnie zwyczajną osobą.
- No właśnie, i to jest jedyna różnica między mną a w osobą "zwyczajną" w Twoim pojęciu. Wiem, że jestem rozpoznawalny i fotografowany właściwie wszędzie. Ale to nie przeszkadza mi żyć tak, jak mi się podoba. Chodzę do kina, do teatru, na zakupy.
- Tak. Jestem do tego przyzwyczajony. Kiedy byłem mały, w moim domu każdy miał jakiś swój obowiązek - moim było chodzenie po zakupy.
- Nie, ale tylko dlatego, że dużo pracuję, podróżuję, gram i wracam do domu bardzo zmęczony. Ale czasami lubię coś ugotować.
- Często się widujemy. Lubimy kultywować naszą kulturę, mimo że każdy z nas ułożył już sobie własne życie.
Articles reprinted in this issue in collaboration with La Gazzetta dello Sport/www.gazzetta.it are copyrighted 2008 by The RCS Quotidiani S.p.A. Companies, Inc. All rights reserved. Artykuły opracowane we współpracy z La Gazzetta dello Sport/ www.gazzetta.it Wydawca The RCS Quotidiani S.p.A. Companies, Inc. Wszelkie prawa zastrzeżone.