PZPN rozważy, czy degradować Lecha, Cracovię, Bełchatów...

Zrobię wszystko, by związek już 24 stycznia anulował uchwałę abolicyjną - mówi przewodniczący Wydziału Dyscypliny Artur Jędrych. Czy to oznacza, że Jagiellonia, Cracovia, Bełchatów, Lech Poznań i inne kluby będą zdegradowane?

Jerzy Engel o zarabianiu 20 tys. zł: Nikt się nie oburzał

Szef WD nie chce wprost powiedzieć, na ile klubów ma w tej chwili materiały świadczące o korupcji. - Na kilka. Nie są to kluby wyłącznie z ekstraklasy. Informacje, które mamy, mogą wskazywać, że skala korupcji była w nich nie mniejsza niż w już ukaranych - mówi.

Nie podaje nazw. Wyliczankę: Jagiellonia Białystok, Cracovia, GKS Bełchatów, Lech Poznań, kwituje: - Powiem tylko, że nie bez przyczyny nazwy niektórych klubów krążą w mediach.

Według prasy najbliżej wyroku jest Jagiellonia. Jędrych: - Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Powiem tylko, że będzie nam bardzo trudno zakończyć jakąkolwiek sprawę przed terminem narzuconym przez uchwałę abolicyjną. Choć nie wykluczam, że w jednostkowych przypadkach może się udać.

W maju ubiegłego roku PZPN uchwalił, że od 1 lipca 2009 r. nie będzie już można degradować klubów za czyny korupcyjne z przeszłości. Kogo Wydział Dyscypliny nie zdąży skazać, ten ocaleje.

Od tamtej pory zmienił się skład WD. Ekipę postrzeganą jako reformatorską i bezkompromisowo karzącą za ustawianie meczów (z Michałem Tomczakiem i Robertem Zawłockim) zastąpili nowi prawnicy. Wydawało się, że konflikt WD z zarządem przejdzie do historii. Głowy zaczęli podnosić ci, którym nie w smak było, że wcześniej zdegradowanych zostało za korupcję osiem klubów (karę dla Widzewa anulował trybunał przy PKOl, PZPN skierował skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego). Czyli - nie licząc prokuratury we Wrocławiu, prasy i kibiców - niemal wszyscy zaangażowani w futbol w Polsce. Za jak najszybszą abolicją były zwłaszcza prowadząca rozgrywki spółka Ekstraklasa SA i posiadający prawa do transmisji Canal+. - Liga to produkt biznesowy. Musimy o niego dbać - tłumaczyli.

PZPN też zachowywał się opieszale, o jakimkolwiek wewnętrznym śledztwie nie było mowy. Nawet kiedy prokuratura stawiała zarzuty kolejnym osobom, działania związku ograniczały się np. do szybkiego ich zawieszania (a potem równie szybkiego odwieszania). Słowa ministra sportu Mirosława Drzewieckiego i sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, że śledztwo w aferze jest bardzo rozwojowe, a w ustawianie meczów może być zamieszanych kilkadziesiąt klubów, przechodziły bez echa.

Po wprowadzeniu tzw. uchwały abolicyjnej

relegowana została już tylko Korona Kielce,

ale badanie jej sprawy rozpoczęło się kilka miesięcy wcześniej.

- Nie przewiduję, by kiedykolwiek były jeszcze degradacje - grzmiał Zawłocki.

Wydawało się, że zwłaszcza po zmianie władzy w PZPN nacisk na zamiatanie brudów pod dywan wzrośnie. Słychać było pogłoski, że planowany na 24 stycznia tzw. statutowy zjazd związku może wprowadzić przepisy zakazujące degradacji już teraz, bez czekania do 1 lipca.

Głosów świadczących o wyrzutach sumienia działaczy nie usłyszeliśmy także w grudniu, kiedy korupcyjne zarzuty dostali dwaj najlepsi polscy sędziowie oraz Henryk Klocek, członek zarządu PZPN.

Dlatego słowa nowego szefa WD brzmią sensacyjnie.

- W czwartek jednogłośnie podjęliśmy w wydziale decyzję o wystąpieniu do zarządu PZPN, by poddał pod głosowanie na tymże zjeździe projekt reasumpcji tzw. uchwały abolicyjnej z maja ubiegłego roku, która zakłada zakończenie degradacji za korupcję 30 czerwca tego roku - mówi Jędrych. Twierdzi, że terminu zakończenia karania degradacjami za korupcję w ogóle nie powinno być.

Jak Jędrych uzasadnia pomysł?

- Elementarna sprawiedliwość wyklucza istnienie zbrodni bez kary. Jeśli kluby rzeczywiście dopuściły się korupcji, muszą ponieść konsekwencje. W dodatku za takie same winy muszą być takie same kary. To niedopuszczalne, by stworzenie umownej cezury czasowej oznaczało niezasłużoną amnestię dla części czynów. Tylko dlatego, że ich sprawy później trafiły do organów jurysdykcyjnych. Nie chcę tu wymieniać nazw klubów, ale nie może być tak, że jeden ustawił dziesięć meczów i został zdegradowany, a drugi dwadzieścia i uniknął kary - wyjaśnia.

A czy są podstawy prawne do anulowania uchwały? Jędrych: - Wszystkie okoliczności wskazują, że została podjęta na podstawie wadliwej tezy. Jak pamiętamy, przed rokiem zakładano, że do wiosny 2009 r. prokuratura we Wrocławiu przekaże PZPN wszystkie dokumenty w sprawie wszystkich klubów zamieszanych w aferę. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy zakończy się śledztwo, zwłaszcza w tak rozwojowej sprawie. Nie wierzę, by odpowiedzialny, niezależny prokurator obiecywał komukolwiek, że do konkretnej daty dostarczy kompletny materiał.

Nowe przepisy umożliwiłyby degradowanie także w następnych sezonach. - To osłabiłoby zarzuty, że dezorganizujemy rozgrywki - mówi Jędrych. - Proszę zauważyć, Arka już wróciła do ekstraklasy po karze, za chwilę wrócą Korona czy Zagłębie. Czyli ewentualne degradacje kolejnych klubów nie spowodowałyby żadnych zaburzeń. Przeciwnie, przywróciłyby wiarę w nieuchronność kary, w zwykłą ludzką sprawiedliwość. Mielibyśmy czyste sumienie i świadomość, że ukaraliśmy wszystkich, którzy zasłużyli.

Jakie są szanse zlikwidowania abolicji, skoro uchwała ją wprowadzająca zapadła stosunkiem głosów 107 za, 3 przeciw? Jędrych apeluje do delegatów na zjazd PZPN, by rozważyli wszystkie argumenty. - Majowa uchwała jest nieszczęśliwa. Doprowadzimy do sytuacji, że w najbliższych latach liczba spraw karnych będzie rosła, prokuratura będzie oskarżała kolejne osoby, a tymczasem w wymiarze sportowym nikt nie poniesie odpowiedzialności. W mojej ocenie nikt, a szczególnie związek nie może się odciąć od tego, co dzieje się w prokuraturze. Nie możemy nie zauważać kolejnych prawomocnych wyroków za ustawianie meczów.

I jednoznacznie dodaje: - Jeżeli mój projekt nie przejdzie,

będzie to kapitulacja,

zaprzeczenie całej idei walki z korupcją. I jasny sygnał, że nie tylko zamiatamy pod dywan, ale w ogóle uznajemy, iż cały brud już pod tym dywanem jest. A gołym okiem widać, że to nieprawda.

Po wprowadzeniu abolicji stosunki prokuratury z PZPN stały się lodowate, materiały ze śledztw nie docierały do związku tak płynnie jak wcześniej. - To prawda, że są pewne kłopoty z wymianą informacji. Ale z drugiej strony kilka dni temu rozmawiałem z prokuratorem Zalewskim. Miło i rzeczowo, z natychmiastowymi efektami. Poprosiłem o informacje w sprawie kilku osób, którym postawiono ostatnio zarzuty, i je dostałem. Mam zatem podstawy wierzyć, że prokuratura będzie dla nas życzliwa. Choć nie ukrywam, że wyczułem w głosie pana Zalewskiego subtelną sugestię, iż byłoby mu zapewne łatwiej udostępniać materiały, gdyby polityka walki z korupcją prezentowana przez PZPN była bardziej transparentna.

Jędrych przyznaje też, że prawdziwe są słowa polityków o tym, że w korupcję zamieszanych może być jeszcze kilkadziesiąt osób. Ale i pociesza, że... są kluby niezamieszane. - Tylko, niestety, dużo łatwiej je policzyć - mówi.

Lato: Karać ludzi, nie kluby

Copyright © Agora SA