Siatkarska gorączka w środku zimy

Jeszcze noworoczny szampan nie wywietrzał z głów, a siatkarze znów na boiskach. Bez litości dla siebie i kibiców, nie dają odetchnąć po bogatym w emocje 2008 roku - pisze Marian Kmita, szef sportu w Polsacie.

Na początek ligowy szlagier AZS-u Częstochowa ze Skrą Bełchatów. Przyniósł kilka ciekawych spostrzeżeń. Po pierwsze, w młodej drużynie z Częstochowy drzemią całkiem spore, nie do końca okiełznane przez trenera Panasa pozytywne moce. Po drugie, Skra nie ma chyba w tej chwili równych sobie w lidze, a przyglądanie się jej grze to prawdziwa przyjemność. Dla młodych częstochowian, np. Bartmana i Drzyzgi, to bezcenna lekcja pokory i prawdziwego siatkarskiego mistrzostwa, tyle samo warta co nauki płynące z emocjonujących meczów w Lidze Mistrzów. Po trzecie, a propos Ligi Mistrzów możemy chyba być optymistami co do postawy naszych dwóch drużyn w tych prestiżowych rozgrywkach.

Nie jest tajemnicą, że oczekujemy od nich zrealizowania zupełnie różnych celów. Wszak Skra ma bardzo trudne zadanie - powinna poprawić wynik sprzed roku, kiedy była trzecim zespołem w Europie. Od AZS-u zaś, po zabójczych ubytkach kadrowych, oczekujemy tylko ładnej gry i ambitnej walki o każdy punkt. Nie jest to może zbyt pedagogiczna ocena możliwości zespołu z Częstochowy, ale skoro sam Ryszard Bosek w pomeczowym piątkowym studiu mówi, że Bełchatów ma sportową przewagę dwóch klas nad AZS-em, to chyba mam rację, charakteryzując skromne oczekiwania wobec drużyny trenera Panasa w Lidze Mistrzów.

Skra jest na przeciwnym biegunie ambicji działaczy, zawodników, no i - nie tylko bełchatowskich - kibiców. Kadrowo silniejsza niż rok temu, dojrzalsza, podbudowana efektownym zwycięstwem na Iskrą Odincowo w Łodzi, ma wszelkie dane, by aspirować do udziału w tegorocznym finale LM. Wiele jednak będzie zależeć od najbliższych meczów z Niemcami, a zwłaszcza 14 stycznia z Grekami w Łodzi. I lepiej nie myśleć, co się stanie, jeśli - jak to w sporcie - w tych meczach bełchatowianom powinie się noga. Źle życzących Konradowi Piechockiemu jest wielu. A szkoda, bo Skra to dziś prawdziwa awangarda polskiej siatkówki, podtrzymująca koniunkturę na dyscyplinę tak pięknie promowaną przez sukcesy obu reprezentacji.

Najbardziej gorącym dniem siatkarskiego stycznia będzie jednak sobota siedemnastego. Wtedy poznamy werdykt PZPS w sprawie trenerów obu reprezentacji. Ciężar tych decyzji jest olbrzymi, a ich skutki - oby tylko dobre - będą dotyczyły nie tylko 2009 roku. Na pomyłki nie ma tu ani miejsca, ani czasu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.