Fruwając pod koszem: Mistrz pchnięcia kulką

?Jestem władcą bólu. Moi ludzie Cię zniszczą!? - mówi maszyna do trzymającego ją oburącz wielkiego, barczystego blondyna. Ale w tym starciu górą będzie Człowiek. On. Todd Carlyle MacCulloch. Kiedyś: center Philadelphia 76'ers. Dziś: wschodząca gwiazda świata flipperów*.

Fruwając pod koszem: 2008 - działy się rzeczy niesamowite ?

Trafił do NBA w 1999 roku. Biały, wielki, i straszliwie powolny - na początku pasował do stereotypu wielkoluda, zatrudnianego wyłącznie po to, by zajmował przestrzeń pod koszem a na treningach służył jako worek w rozmiarze XXL.

Ale Todd MacCulloch brak szybkości rekompensował sprytem i nadzwyczajną celnością rzutów. Ociężałość - umiejętnym ustawianiem się. Miał zwinne ręce, mądrą głowę i waleczne serce. Krok po kroczku zaczął zdobywać szacunek. A w finałach 2001 roku nie dał się rozdeptać będącemu wtedy u szczytu kariery Shaquille'owi O'Nealowi.

Menedżerowie NBA byli zachwyceni. I latem tego roku Kanadyjczyk z Winnipeg podpisał z New Jersey Nets kontrakt na 34 mln dolarów. I z Nets awansował do wielkiego finału NBA po raz drugi z rzędu.

Rok później, znów jako zawodnik 76'ers, zaczął coraz częściej uskarżać się na bóle stóp. Stopy były bez przerwy podrażnione i obolałe, a chwilami MacCulloch w ogóle tracił w nich czucie. Nie pomagały masaże, okłady, ziółka. Nie pomagało zagryzanie zębów. Po kilku miesiącach badań lekarze stwierdzili, że MacCulloch chory jest na chorobę genetyczną (neuropatię czuciowo ruchową stóp) bez rokowań na poprawę i w 2004 roku center 76'ers musiał swoją karierę koszykarską zakończyć. Do dzisiaj kiedy rano się budzi, czuje się jakby poprzedniego przeszedł kilkadziesiąt kilometrów. Do niedawna mógł chodzić tylko w sandałach.

Miał 28 lat, kilkadziesiąt milionów dolarów, i żadnego pomysłu na to, co dalej robić. Jak wielu byłych koszykarzy zatrudnił się jako komentator radiowy meczów 76'ers ale kiedy młodzi kibice Sixers przestali go kojarzyć, przed tym sezonem jego stanowisko zredukowano.

Na szczęście MacCulloch wyżywa się w innym sporcie.

W bożonarodzeniowym wydaniu "Washington Post" natrafiliśmy na uroczy reportaż o tym, jak wielkolud z Winnipeg został zawodowym pinballistą. I kolekcjonerem.

Flipperów - opisuje "Washington Post" - jest tyle, że nie mieszczą się już w piwnicy wielkiego, 500-metrowego domu koszykarza. Zajęły już pokój gościnny, garaż na osiem samochodów, wszystkie schowki i pół salonu. Maszyn jest w sumie 80, niektóre nowe, inne z zamierzchłych czasów (m.in. niesamowity flipper z 1972 roku przedstawiający wyścigi konne). Jego ulubione flippery to "Średniowieczne szaleństwo" ( Medieval Madness ) i "Indiana Jones".

"Nie znam nikogo, kto miałby w domu flippera" - mówi żona MacCullocha, Jana, i przewraca oczami. - "Todd powiedział, że chciałby kupić kilka i proszę, do czego doszliśmy." "Jana jest bardzo wyrozumiała" - dodaje Todd.

MacCulloch jest nie tylko najbardziej zapalonym kolekcjonerem flipperów (na zakupy wydał już ponad 200 tys. dolarów - a w drugiej rezydencji państwa MacCullochów, w Seattle znajduje się uzupełnienie kolekcji, w tym drugie egzemplarze ulubionych automatów Todda, bez których nie potrafi się obejść).

Jest też z pewnością - ze swymi 213 cm i 140 kg wagi - największym pinballistą świata.

Jest jedynym, który gra na stołeczku - choroba nie pozwala mu stać przez dłuższy czas.

I - podobno - jednym z największych talentów w tym sporcie.

"Dwa-trzy lata temu był dobry. Teraz jest napraaawdę dobry!" - mówi Bowen Kerins, z zawodu autor podręczników matematyki, z zamiłowania pinballista, wielokrotny lider światowych rankingów. MacCulloch wygrał z nim już dwukrotnie.

W najnowszego rankingu PAPA (Professional/Amateur Pinball Association), były center 76'ers zajmuje 66 miejsce. Gdyby częściej startował w turniejach i ciułał punkty, byłby jeszcze wyżej.

"W pewien sposób wciąż postrzegam siebie jako sportowca" - mówi w wywiadzie dla Washington Post. - Chcę ćwiczyć. Chcę się poprawić. Chcę wygrywać turnieje pinballowe. Zdobyć jakiś puchar.

Fortuny się na tym nie dorobi - profesjonaliści flippera zarabiają na swych triumfach ledwo tysiąc dolarów - ale fortunę przecież już ma.

A czasu mu nie zabraknie: kariery najlepszych pinballistów trwają nawet 30-40 lat.

* Flipper - pinball, rodzaj automatu do gry, w którym za pomocą ruchomych łapek odbijamy poruszającą się po planszy metalową kulkę tak aby nie wpadła do otworu na dole na środku planszy, przyp. mrpw .

PS. Zapraszamy na naszego bloga Supergigant.

Kronika towarzyska

Siedem sekund zajęło sędziom meczu Portland - Boston doliczenie się, że na parkiecie przebywa sześciu graczy Blazers (o jednego za dużo - na parkiecie pojawił się Jerryd Bayless a Greg Oden zapomniał zejść). Niestety dla Celtics - w międzyczasie Portland zdobyło dwa punkty, których sędziowie zgodnie z przepisami nie mogli już anulować. W końcówce goniącym wynik Celtics udało się odrobić straty ale na bliżej niż feralne dwa punkty nie doszli - ostatecznie Blazers wygrali 91-86.

Dwa lata temu Bonzi Wells odrzucił propozycję kontraktu od Sacramento Kings, którzy oferowali mu 38,5 mln za 5 lat. Podpisał dwuletni kontrakt z Houston Rockets na niespełna 4 mln dolarów. Niestety, doznał kontuzji pachwiny, potem miał problemy z zębami, pokłócił się z trenerem, leczył plecy. Rockets oddali go do Nowego Orleanu ale tam też sobie nie pograł. Latem nikt go nie chciał i ostatecznie wylądował w lidze chińskiej, w drużynie Shanxi Zhongyu. Podobno zarobi tam 80 tys. dolarów (menedżer Shanxi potwierdza tylko połowę tej sumy) czyli stracił ponad 38 mln dolarów. Cóż, w końcu jest kryzys.

Boston Celtics rozpoczęli sezon lepiej niż ktokolwiek inny w historii NBA, po czym przegrali 3 z 4 meczów wyjazdowych na Zachodzie (z Lakers, z Golden State i z Portland). I chyba zaczęli panikować bo pojawia się coraz więcej plotek, że po rozwiązaniu kontraktu z Knicks, do Bostonu trafi Stephon Marbury.

Skrzydłowy Milwaukee Bucks, Luc Richard Mbah a Moute, w meczu z Houston wybiegł w pierwszej piątce, zagrał 19 minut i nie zaliczył ani jednego punktu, ani jednej zbiórki i ani jednej asysty.

Dikembe Mutombo wraca do NBA! 42-latek uległ w końcu namowom Houston Rockets i podpisał kontrakt. Mutombo nie miał już siły odbierać telefonów od byłych kolegów i w końcu skapitulował. "On ma dużo numerów telefonów. Ale znam każdy z nich. Wszystkich nie mógł wyłączyć." - cieszy się Yao Ming.

Więcej felietonów z cyklu Fruwając pod koszem ?

Tako rzecze Shaq

"Jestem jak bielizna. Jestem znany z tego, że dzięki mnie rzeczy pozostają na swoim miejscu." - po meczu z Memphis, w którym pod nieobecność Steve'a Nasha i Amare Stoudemire'a zaliczył 24 pkt. i 13 zb. i poprowadził Suns do zwycięstwa.

Ciekawostki

W debiucie w Chinach Bonzi Wells poprowadził swoją drużynę do jednopunktowego zwycięstwa nad ekipą Tianjin. Rzucił 48 punktów, zebrał 11 piłek.

Dwa następne mecze już niestety przegrał.

W trzech wymienionych meczach Bonzi 44 razy próbował rzucać za 3 punkty. W NBA na tyle mu nie pozwalali.

Asia Basket nadał Bonziemu przydomek Jego Wysokość.

Todd MacCulloch świetnie jeździ na łyżwach. A Bonzi Wells - nie. Ciekawe, prawda?

Niezłe numery

24,4 punkty i 10,3 zbiórki - statystyki Shaqa z siedmiu ostatnich meczów. "Po prostu podawajcie piłkę do najbardziej regularnego wielkiego faceta w historii koszykówki. Jestem udowodniony." - mówi spokojnie Shaq.

Złota myśl

"Nie przepadam za szampanem. Wolę piwo. Ewentualnie czerwone wino. Piwo po zwycięstwie smakuje jak szampan." - George Karl po 900. wygranym meczu w karierze trenerskiej, osiągniętym w Sylwestra.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.