Trener Rzepka: kto powiedział, że będzie łatwo

PIŁKA NOŻNA. - Trener pokazuje swoje prawdziwe oblicze tym, jak pracuje i jakie ma wyniki. To, co zrobiłem dotychczas, nie ma żadnego znaczenia - mówi nowy szkoleniowiec opolskiej Odry Piotr Rzepka.

Jacek Konopacki: O co będzie walczyć Odra w rundzie wiosennej? O utrzymanie czy może o coś więcej?

Piotr Rzepka: Jestem zwolennikiem tego, co nastąpi wkrótce, i nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość. Podobnie jak Adam Małysz wyznaję zasadę - jak on to ujmuje - dwóch dobrych skoków. Najważniejsze są dla mnie najbliższe cele - dzisiejszy trening i jutrzejszy mecz. Trzeba się skupić na tym, co jest teraz, na dalsze plany przyjdzie czas później. Uważam, że styczeń i luty zadecydują o obliczu zespołu w rundzie rewanżowej, a może nawet jesiennej.

Co Pan wie o sytuacji w klubie?

- Słyszałem, że Odra ma kłopoty finansowe. Dla mnie dobrym symptomem jest jednak to, że działacze poszukiwali trenera z zewnątrz. Rozmawiałem na ten temat i mam sygnały, że może być tylko lepiej. W Jastrzębiu były podobne warunki, ale kto powiedział, że będzie łatwo.

Jeśli chodzi o zawodników, mogę powiedzieć tyle, że piłka nożna to moja miłość, lubię orientować się w sytuacji, więc śledzę na bieżąco ekstraklasę i I ligę. Dzięki temu wiem co nieco o piłkarzach Odry. Być może nawet nieco więcej, bo z zewnątrz są czasem także inne informacje, o których w klubie nie wiedzą.

Jakie zmiany zajdą w Odrze?

- W zespole na pewno dojdzie do zmian, nie wiem, czy tak poważnych, by nazwać to rewolucją. Na kluczowych pozycjach mają grać solidni zawodnicy I-ligowi. Na gorąco za wcześnie mówić o konkretnych nazwiskach, muszę wiedzieć, kto z obecnych piłkarzy zostanie, a także z jakiej półki zawodników szukać. Wiem, że sytuacja klubu nie pozwala na żadne transfery, a raczej na wypożyczenia czy coś takiego. Będę szukał zawodników młodych, perspektywicznych, takich, którzy nie łapią się w pierwszych składach w ekstraklasie albo grają w Młodej Ekstraklasie. Na pewno ktoś, kto nie będzie chciał grać w Odrze, nie będzie tutaj grał, bo na siłę trzymać piłkarzy nie ma sensu.

Czy chce Pan korzystać z młodych zawodników z regionu?

- Talenty na Opolszczyźnie są takie jak wszędzie. Będę współpracował z działaczami, a także z asystentem Grzegorzem Bryłką, oni dobrze się orientują w lokalnych warunkach. W tej kwestii mam do nich sto procent zaufania. Normalne jest, że klub dąży do tego, aby jego wychowankowie trafili kiedyś do pierwszej drużyny. Trzeba jednak zachować odpowiednie proporcje, młodzi będą mieli duże znaczenie, ale bez przesady.

Jaki styl gry Pan preferuje?

- Zdecydowanie ofensywny. Przez całą karierę piłkarską byłem zawodnikiem ofensywnym, nie mogę więc prowadzić drużyny wbrew swojej naturze - to po pierwsze. Po drugie piłka nożna jest dla kibiców, a oni najbardziej lubią bramki. Po trzecie zaś, aby ładnie atakować, musi być zawsze przynajmniej dwóch, trzech zawodników za linią piłki, aby nie było problemów w defensywie. Musi być więc równowaga pomiędzy ofensywą a defensywą. Najważniejszy jest atak z głową, a także to, aby rywale bali się przyjeżdżać do Opola. Musimy zdobywać dużo punktów u siebie.

Jak będą wyglądały przygotowania do rundy wiosennej?

- Mam już w głowie plan przygotowań, muszę go jednak zgrać z warunkami lokalnymi, choćby z salą. Mamy w planie także obóz. Chciałbym pod koniec stycznia wyjechać przynajmniej na tydzień w górki, tak przynajmniej na 800 metrów n.p.m.

Grał pan kiedyś we Francji. Czy korzysta Pan w swojej pracy z tamtych doświadczeń?

- Przeniesienie do nas wszystkich rozwiązań z Francji nie przyniesie dobrych rezultatów. We Francji po pierwsze jest głowa, po drugie piłka nożna, a inne rzeczy są dopiero później. W Polsce niejednokrotnie piłka nożna jest na piątym czy siódmym miejscu, a inne rzeczy są ważniejsze. Dla mnie jako trenera najważniejsza jest głowa, później piłka nożna, a później przede wszystkim ciężka praca na treningach.

Copyright © Agora SA