Koszykówka. Czy w Idei Śląsku dojdzie do rewolucji?

Trener Andrej Urlep zapowiada zmiany, prezes Grzegorz Schetyna jest w Sejmie i nie ma czasu na rozmowę. Czy w zespole koszykarzy Idei-Śląsk Wrocław dojdzie do kolejnej rewolucji w tym sezonie?

Koszykówka. Czy w Idei Śląsku dojdzie do rewolucji?

Trener Andrej Urlep zapowiada zmiany, prezes Grzegorz Schetyna jest w Sejmie i nie ma czasu na rozmowę. Czy w zespole koszykarzy Idei-Śląsk Wrocław dojdzie do kolejnej rewolucji w tym sezonie?

Mistrzowie Polski przegrali w środę we własnej hali z belgijskim Charleroi, które dwa miesiące temu pokonali na wyjeździe 18 punktami. To szósta kolejna porażka wrocławian w Eurolidze. Wygrywał w niej tylko na początku sezonu trener Piero Bucchi, zwolniony potem po pierwszej porażce. Bez zwycięstwa są Jasmin Repesa (w trzech meczach) i Andrej Urlep (w dwóch). Jednak porażka z Charleroi poniesiona w kompromitującym stylu (wrocławianie w ostatniej minucie meczu prowadzili jeszcze 9 punktami), wymaga komentarza.

Pierwszy wygłosił zresztą zaraz po meczu trener Urlep. - Potrzebne są poważne zmiany i jeśli prezes się na nie nie zgodzi, ja zrezygnuję. W poprzednim roku mieliśmy drużynę, a teraz mamy zawodników, którym jest obojętne, czy grają w Śląsku, czy nie - taka mniej więcej była treść jego słów. Już dawno, a może nigdy, nie słyszeliśmy Słoweńca - zazwyczaj z rezerwą podchodzący do dziennikarzy - mówiącego tak jasno.

Wszystko wskazuje na to, że problemy zespołu w tym sezonie to nie jest tylko kwestia złego wykonania boiskowego elementu lub nietrafienia do kosza. Wrocławianie nie tworzą drużyny, nie są waleczni. Postacią kluczową dla sytuacji w zespole jest Rosjanin Andriej Fietisow. Miał być godnym następcą Adama Wójcika, liderem zespołu. Na początku grał znakomicie, zwłaszcza w meczach Euroligi i choćby w spotkaniu z Prokomem, wygranym jednym punktem dzięki niemu. Od kiedy odszedł trener Bucchi, Fietisow gra słabo. Na zakończenie swojego pobytu we Wrocławiu ostro krytukował go Repesa.

Czy Fietisow jest tym, który rozkłada zespół? Nie chodzi tylko o to, że w końcówce meczu z Charleroi popełnił szkolne błędy taktyczne. Ma chroniczne kłopoty z kolanem, w związku z tym często opuszcza treningi, a do większości mniej ważnych spotkań w ogóle się nie przykłada. To głównie do niego były skierowane słowa prezesa Grzegorza Schetyny, który przy zwolnieniu Bucchiego podkreślał, że nie może być tak, aby koszykarze wybierali sobie mecze, w których będą grać.

Taka postawa Fietisowa oczywiście źle wpływa na drużynę, która zwłaszcza u Urlepa ciężko haruje. Kłopot w tym, że ten 29-letni zawodnik nie potrafi inaczej, i na innych zasadach chyba już nie zagra. Podobnie było przed rokiem w CSKA Moskwa. Albo więc będzie w zespole na innych zasadach niż wszyscy (akceptował to Bucchi i miał dzięki temu wyniki), albo go po prostu nie będzie.

Kibice wołają: - wyrzucać! Prezes musi liczyć się z interesem klubu. Gdyby mógł, na pewno już dawno rozstałby się z kilkoma zawodnikami. Czy nieustannie zawodzący Gintaras Einikis nadal dostawałby szansę, gdyby jego kontrakt dało się rozwiązać bez konieczności wypłacenia wszystkich zagwarantowanych pieniędzy? Podobnie jest z Fietisowem. Obaj mają dwuletnie umowy, które opiewają odpowiednio na 1 mln i 700 tys. dol. Prawdopodobnie można je rozwiązać po roku, ale nikogo nie stać na to, żeby płacić nawet połowę tak ogromnych pieniędzy (za pozostały rok kontraktu) zawodnikom, którzy nie będą grać. A po to Litwin i Rosjanin mają agentów, żeby wyegzekwowali należności.

Jakie wyjście ma klub? Może szukać w kontrakcie klauzul, które pozwalają na jego rozwiązanie (niesportowe zachowanie?, odmowa udziału w treningach?). Albo liczyć na zmysł negocjacyjny szefa klubu. Po zwolnieniu zawodnika trzeba być pewnym, że agent zawodnika nie upomni się o resztę pieniędzy. Przy mniejszych kontraktach to się udaje, w razie czego można jeszcze zagrozić, że nie wyda się zawodnikowi tzw. "letter of clearance" (licencja międzynarodowa), który pozwala na rozpoczęcie gry w następnym klubie.

Jeśli nawet wrocławianom uda się pozbyć niechcianych pozostaje problem znalezienia koszykarza zbliżonego klasą do Fietisowa. A w środku sezonu o to trudno.

Czy jednak kłopoty wrocławian to tylko problem związany z Rosjaninem? Czy z zespołem rozstaną się także inni? Być może wyjaśni się to już w weekend. Na razie wiadomo, że wrocławianie przegrali ten sezon w Eurolidze. Przy dużym szczęściu można liczyć, że sprawią jeszcze pojedynczą niespodziankę, taką jak wygrana z Maccabi Tel Awiw w pierwszej rundzie. A poza tym nie ma wątpliwości, że Idea nie jest już głównym faworytem w PLK. W Sopocie i Włocławku jest spokojniej. I ten spokój będzie sporym atutem dwóch pretendentów do odebrania Śląskowi mistrzostwa Polski.

Copyright © Agora SA