Faza grupowa LM: Kilka niespodzianek, sensacji brak

W fazie grupowej tegorocznej Ligi Mistrzów przez dłuższy czas zapowiadało się na sensacje. Do ostatniej kolejki faworyci mogli odpaść a debiutanci awansować. Skończyło się bez większych niespodzianek

Kto z kim w 1/8 finału Ligi Mistrzów? ?

Faworyci, czyli Anglia, Niemcy, Włochy, Hiszpania i Lyon

Anglii zabrakło na Euro 2008, ale kluby stamtąd radzą sobie nieźle i do 1/8 awansowały w komplecie. Liverpool, który zwykle za dobre występy w Lidze Mistrzów płacił słabą formą w Premiership, po raz pierwszy od wielu sezonów gra świetnie na obu frontach. Wygrał grupę D, a Steven Gerrard zaimponował strzelecką formą i ma na swoim koncie już pięć goli.

Pozostałe trzy angielskie kluby nie zachwyciły. Manchester United zajął pierwsze miejsce w Grupie E, ale w fazie grupowej wygrał zaledwie dwa mecze, ostatni jeszcze w październiku. Warto zauważyć, że świetnie do drużyny wprowadził się letni nabytek Dymitar Berbatow, autor czterech goli, który z pewnością będzie walczył o koronę króla strzelców tej edycji.

Arsenal przegrał w ostatniej kolejce pierwsze miejsce w grupie G, ale do kolejnej fazy awansował pewnie. Chelsea okazała się gorsza od Romy, a punkty traciła i z Cluj, i z Bordeaux.

W komplecie awans wywalczyły kluby hiszpańskie, choć tylko Barcelona wygrała grupę. W 1/8 Real, Atletico i Villareal trafią na potencjalnie silniejszych przeciwników.

Barcelona nie miała problemów, choć zdarzyły się jej dwie wpadki i to na Camp Nou. O ile porażkę w ostatniej kolejce z Szachtarem Donieck można tłumaczyć rezerwowym składem, to remis z FC Bazyleą był potknięciem. Real, który fatalnie spisuje się w lidze, przez co pracę stracił trener Bernd Schuster, w Lidze Mistrzów też miał kłopoty. Po dwóch zwycięstwach na początku rozgrywek dwukrotnie przegrał z Juventusem. Jednak w dwóch ostatnich meczach trzy gole zdobył Raul, co dało mu prowadzenie w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii europejskich pucharów (66 goli). "Korespondencyjnie" ściga się w niej ze strzelającym gole dla Milanu w Pucharze UEFA Filippo Inzaghim.

Villarreal zachwycił tylko raz. W wygranym 6:3 meczu z Aalborgiem. Poza tym meczem zdobył zaledwie trzy gole. Atletico Madryt przez całą fazę pucharową ścigało się z Liverpoolem o pierwsze miejsce w tabeli. Dopiero w ostatniej kolejce remis Hiszpanów w Marsylii przeważył szalę na korzyść Liverpoolu.

Włosi też w kratkę. Juventus nie potrafił pokonać BATE Borysów, ale dwa razy rozbił Real Madryt, przy dużym udziale przeżywającego drugą młodość Alessandro Del Piero. To dało turyńczykom pierwsze miejsce w grupie H. Roma wyprzedziła z kolei w grupie A Chelsea Londyn, mimo że po trzech kolejkach miała na koncie zaledwie 3 punkty. Doskonale w zespole z Rzymu gra Matteo Brighi i Mirko Vucinić, którzy strzelili po trzy gole.

Inter Mediolan powodował u swoich kibiców euforię i rozpacz. Zespół Jose Mourinho zaliczył kolejno wygraną, remis, wygraną, remis i dwie porażki. Zwłaszcza załamanie formy pod koniec rozgrywek grupowych jest zawstydzające dla gwiazd z Mediolanu i sprawiło, że Inter zajął dopiero drugie miejsce w grupie. Dla Fiorentiny grupa F z Bayernem i Lyonem okazała się zbyt mocna, a pierwsze zwycięstwo włoscy piłkarze odnieśli dopiero w ostatniej kolejce strzelając jednego gola Rumunom ze Steauy. Strzelcem był Alberto Gilardino, który zdobył aż cztery z pięciu goli Fiorentiny.

Zwycięzcy grupy F nie zaskakują. Bayern i Lyon od dawna świetnie radzą sobie w Lidze Mistrzów. I tym razem nie miały problemów z awansem. Lyon jest francuskim rodzynkiem w fazie pucharowej bo zarówno Bordeaux jak i Olympique Marsylia zagrają tylko w Pucharze UEFA. O sile Lyonu stanowi duet Karim Benzema (5 goli i 2 asysty) i Juninho Pernambucano (1 gol i 4 asysty). W Bayernie, który punkty stracił tylko przez dwa remisy, czołową rolę pełni również Francuz, lider klasyfikacji asystentów Franck Ribery. Skuteczny jest też strzelec pięciu goli Miroslav Klose.

Czarne konie i debiutanci, czyli portugalska nadzieja

Pierwsze dwie kolejki zapowiadały, że sensacją rozgrywek może stać się FC Cluj. Rumuński zespół pokonał w Rzymie Romę, a następnie zremisował u siebie z gwiazdami Chelsea. Zespół, który miał w składzie pamiętającego występy w Legii Warszawa Brazylijczyka Hugo Alcantarę prowadził w grupie A. Szybko jednak euforię debiutanta powstrzymało francuskie Bordeaux, które w dwóch pierwszych kolejkach przegrało. Rumuni zakończyli fazę pucharową z czterema punktami, na ostatnim miejscu w tabeli.

- To było dla nas cenne doświadczenie. Teraz wiemy, że musimy pracować ciężej, by nawiązać rywalizację z drużynami z europejskiej czołówki - powiedział piłkarz Cluj Youssuf Kone.

Z kolei w grupie B zakończyło się na niespodziance, a mogło dojść do cudu. Pierwsze miejsce zajął ateński Panathinaikos, który jeszcze w połowie fazy grupowej miał na koncie zaledwie jeden punkt. Potem jednak pokonał po kolei wszystkich rywali. Zwycięstwo nad Interem na San Siro grecka prasa nazwała "zielonym cudem". Grecy do ostatniej kolejki nie byli pewni awansu, a pierwsze miejsce w grupie zapewnili sobie pokonując na wypełnionym po brzegi stadionie Olimpijskim Anorthosis Famagusta.

To właśnie Cypryjczycy byli największą sensacją rozgrywek. Klub z Famagusty, który w wyniku politycznych zawirowań musiał zmienić siedzibę na Larnakę, a mecze w Lidze Mistrzów rozgrywał na stadionie w Nikozji, podszedł do rywalizacji z najlepszymi bez kompleksów. Mimo że szeregi klubu zasilili przed sezonem tacy piłkarze jak były pomocnik Realu Madryt Savio czy mistrz Europy z 2004 r. Traianos Dellas, Anorthosis w Lidze Mistrzów był kopciuszkiem. Cypryjczycy ograli w Nikozji Panathinaikos, nie dali się pokonać Werderowi Brema a z Interem wywalczyli remis. Strzelili więcej bramek niż Juventus Turyn i do ostatniej chwili mieli szansę awansować do fazy pucharowej. Przegrali ją dopiero w Atenach.

Pozostałe drużyny, które nie były uznawane za faworytów również miały swoje chwile radości. Duński Aalborg BK, dzięki świetnej drugiej połowie rozgrywek grupowych, gdy m.in. zremisował na Old Trafford, zajął trzecie miejsce w grupie E i wyprzedził zdecydowanie bardziej ograny w Lidze Mistrzów Celtic Glasgow. BATE Borysów nie dało się pokonać Juventusowi Turyn, a FC Basel zremisowało na Camp Nou w Barcelonie.

Wiele potencjalnych "czarnych koni" zawiodło co sprawia, że w 1/8 poza Panathinaikosem zagrają faworyci. Nierówno grały kluby ukraińskie, co sprawia, że zarówno Szachtar Donieck, jak i Dynamo Kijów zagrają w Pucharze UEFA. Zdobywca Pucharu UEFA z zeszłego sezonu Zenit St. Petersburg nie nawiązał w grupie H rywalizacji o czołowe miejsca z Realem i Juventusem. PSV zanotowało pięć porażek w grupie D i zajęło ostatnie miejsce. Fatalnie spisały się Steaua Bukareszt i Fenerbahce Stambuł. Zwłaszcza Turcy prowadzeni przez trenera "złotej" hiszpańskiej jedenastki z Euro 2008 Luisa Aragonesa i mający w ataku napastnika tamtej drużyny, króla strzelców Primera Division Daniela Guizę, liczyli na więcej niż 2 punkty.

Kto ma więc szansę sprawić niespodziankę? Kluby z Portugalii, które w fazie grupowej grały bezkompromisowo. FC Porto w pięknym stylu wygrało grupę G. Po trzech kolejkach i dwóch porażkach traciło dwa punkty do Dynama Kijów i cztery do Arsenalu. Ale trzy kolejne zwycięstwa wywindowały portugalczyków na pierwsze miejsce w tabeli. Sporting okazał się pogromcą średniaków. Barcelona strzeliła mu aż osiem goli, ale w pozostałych meczach wygrywał i pewnie awansował do fazy grupowej.

FC Porto cztery lata temu sprawiło niespodziankę wygrywając całe rozgrywki. Czy w tym sezonie jeden z portugalskich klubów może powtórzyć ten sukces?

Ronney uniknął czerwonej kartki... dwa razy ?

Piłka nożna: Cashback 55 PLN od BetClick.com - poleca Mateusz Borek ? - reklama

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.