Wyspiarze drwią z Boruca: Dziurawy bramkarz

Leo Beenhakker skrytykował na łamach szkockiej prasy nagonkę na Artura Boruca za przepuszczenie gola z ponad 40 m. Ale nagonka trwa w najlepsze. A legenda Celticu Frank McGarvey zaapelowała do Gordona Strachana, by w meczu Ligi Mistrzów z Villarrealem posadził Polaka na ławce.

Ronaldo zagra w Corinthians ?

Nie milkną echa wpadki Artura Boruca w ligowym meczu z Hibernian w ostatniej kolejce, w którym Polak przepuścił strzał Johna Rankina ze środka boiska, a Celtic przegrał 0:2. Niemal cała wyspiarska prasa dalej dworuje sobie z Polaka, ile wlezie. "The Sun" opublikował zdjęcie leżącego na murawie Boruca z podpisem "Holey goalie". Ta gra słów jest drwiną z przezwiska nadanego bramkarzowi przez kibiców Celticu - "Holy Goalie", gdzie "święty bramkarz" zastąpiono słowem "dziurawy". "A oto jego dziura" - pisze tabloid, wskazując na puste miejsce pod pachą Polaka, którędy przeszła piłka.

"Świętość" Boruca podważa nawet szacowny "Times". Opisuje, jak po pokazaniu się Boruca po meczu z Glasgow Rangers w koszulce z wizerunkiem Jana Pawła II jeden z dziennikarzy zapytał go, czy chodzi do kościoła. "Tak, tak - odpowiedział pośpiesznie Boruc. Dziennikarz: - Naprawdę? A do którego? W tym momencie Artur Boruc przestał mówić wyraźnie, a zaczął coś mamrotać pod nosem, z czego dało się wyłowić: "do... no wiesz... do tamtego tam" - opisuje "Times" i komentuje, że "jeżeli to jest świętość, to wszystkie wybitne postacie chrześcijańskiego świata na przestrzeni wieków błędnie ją pojmowały".

Boruca atakuje też legenda Celticu. Napastnik Frank McGarvey, który w latach 70. zdobył dla klubu 113 goli, zaapelował do trenera Gordona Strachana, by ten w meczu Ligi Mistrzów z Villarrealem posadził Polaka na ławce i wystawił Marka Browna. - Boruc nie może zagrać z Hiszpanami. Nie można mu już ufać. Wiem, że Brown nie jest bramkarzem światowej klasy, ale to on musi stanąć między słupkami. Przez Boruca Celtic stracił w tym sezonie dość punktów. Boję się, że może ich nam boleśnie zabraknąć pod koniec rozgrywek - stwierdził McGarvey.

Ale Boruc niemal na pewno wybiegnie w środę przeciwko Villarrealowi. Nie tylko dlatego, że - jak napisał w komentarzu w "Evening Times" Tosh McKinlay - nawet w złej formie Polak jest najlepszym bramkarzem, jakiego ma Celtic, zaś w dobrej był najlepszym bramkarzem Euro 2008. Strachan da mu szansę, żeby odbudował się właśnie w pojedynku z tak silnym przeciwnikiem. Celtic Park to najlepsze miejsce do tego, żeby odzyskać "dawnego Boruca".

Bramkarza Celticu wziął za to w obronę na łamach szkockiej prasy trener reprezentacji Polski Leo Beenhakker. W "Daily Record" zaapelował do Szkotów, żeby zamiast krytykować go bez pamięci, lepiej przypomnieli sobie, ile razy Boruc bronił znakomicie. - Nie rozumiem, czemu zawsze wszyscy tak fascynują się błędami bramkarzy. Wszyscy bramkarze, z jakimi pracowałem, byli ludźmi, a nie robotami. A każdy człowiek popełnia błędy. Pewnego dnia i ty wstaniesz rano, pójdziesz do pracy i popełnisz błąd - powiedział dziennikarzowi Holender.

- Jeśli popełnia się błędy codziennie, co minutę, to powinno się zmienić pracę. Ale jeśli zdarza się to rzadko, dlaczego podnosić alarm? Tak właśnie jest z Arturem. Dajcie spokój, ilu bramkarzy ich nie popełnia? Najlepszym na świecie zdarzają się wpadki, i to w niespodziewanych momentach. Do dziś pamiętam błąd świetnego Luisa Arconady z finału mistrzostw Europy w 1984 roku, po którym Michel Platini zdobył gola, a Francja tytuł. Skoro Arconada zawiódł w tak ważnym meczu, to myślę, że możemy wybaczyć Arturowi ten dziwny błąd. Zwłaszcza że wiele razy ratował Celtic świetnymi interwencjami - dodał Beenhakker.

Prohibicja w Celticu

Strachan ma kłopoty nie tylko z Borucem. Media doniosły, że w sobotę oficjalnie wprowadził w drużynie prohibicję. Bezwzględnie zabronił swoim zawodnikom nie tylko picia alkoholu w trakcie weekendów, ale i odwiedzania nocnych klubów, gdzie ostatnio kilku jego piłkarzy wdało się w bójki. Napastnik reprezentacji Irlandii Aiden McGeady podczas leczenia kontuzji, która nie pozwoliła mu wystąpić w towarzyskim meczu z Polską, bił się w nocnym klubie o godz. 2 nad ranem z trzema kibicami Rangersów. Za udział w ulicznej rozróbie aresztowano obrońcę Darrena O'Dea, a asystent Strachana Neil Lennon trafił do szpitala pobity przed jednym z nocnych lokali.

- Wiemy, że to przykre dla zawodników, ale trener był zmuszony do podjęcia takich kroków. Z powodu nieustannych ataków na naszych zawodników było to konieczne. Piłkarze wiedzą, że to dla ich dobra - wytłumaczył dyrektor zarządu Celticu Peter Lawwell.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.