Marian Kmita: Matlak idealny na ratownika

12 kandydatów na trenera męskiej reprezentacji to dużo. Może to jednak nie być znak ich jakości, bo wszyscy pozostali razem wzięci nie mają tylu osiągnięć, co np. Daniele Bagnoli. Czy zatem Włoch zostanie wybrany? - zastanawia się Marian Kmita, szef sportu w Polsacie

Czy najlepsi siatkarscy trenerzy zechcą Polskę? 

No to już przynajmniej wiemy, że 17 stycznia 2009 r. poznamy obu trenerów narodowych reprezentacji. Kocioł związany z ich wyborem jest nadspodziewanie wielki. Trochę z winy związku i informacji, jakie przeciekały świadomie lub nieświadomie do prasy. Całe zamieszanie z Julio Velasco było zupełnie niepotrzebne, bo jak powiedział mi w szczerej rozmowie wiceprezes PZPS Artur Popko, związek ma dla nowego trenera tyle samo pieniędzy, co dla Raula Lozano (z premiami 180 tys. euro). Więc na Velasco na pewno by nie starczyło. I słusznie. Idzie kryzys gospodarczy - chociaż po frekwencji Polaków w sklepach 6 grudnia trudno ów dół gospodarczy dostrzec - i trzeba panować nad finansami. Trzeba też panować nad długim językiem, bo polityka informacyjna PZPS pozostawia dużo do życzenia. Przydałby się natychmiast rzecznik prasowy z prawdziwego zdarzenia, który wyręczałby prezesa Mirosława Przedpełskiego z obowiązku odpowiadania na niewygodne pytania. A tak podpadł prezes Rafałowi Stecowi, który narysował czarno-biały obraz układu sił w PZPS, w którym Popko może wszystko, a Przedpełski - nic. Tak, zapewniam, nie jest, bo otaczający nas świat ma wiele innych kolorów poza czernią i bielą. Poza przerysowanym opisem sylwetki prezesa w tekście pana Rafała wiele zdań było prawdziwych, bo w PZPS - mam takie wrażenie - dominuje poczucie pozytywnego spełnienia. 12 kandydatów na trenera męskiej reprezentacji to dużo. Może to jednak nie być znak ich jakości, bo wszyscy pozostali razem wzięci nie mają tylu osiągnięć, co np. Daniele Bagnoli. Czy zatem Włoch zostanie wybrany?

Wydaje się faworytem związku, a co wtedy z Grzegorzem Wagnerem? Nie życzę mu asystowania Bagniolemu, bo bycie drugim, inaczej niż w futbolu czasami oznacza wprost marnowanie czasu. Przykład Alojzego Świderka pracującego w cieniu Lozano jest aż nadto wymowny.

A propos Świderka to w konkursie na coacha Złotek nie widać ani takich emocji, ani też podobnej do męskiej frekwencji w wyścigu do fotela opuszczonego przez Marco Bonittę. Tu i tam przebąkuje się o Jerzym Matlaku i uważam, że to pomysł idealny na te kilka ostatnich miesięcy przed polskim Euro 2009. Kto jak nie on zna lepiej panie i dziewczęta grające w lidze i reprezentacji. Kto też poza nim ma 18 medali mistrzostw Polski, udział w Final Four Ligi Mistrzów i kilkadziesiąt lat pracy z siatkarkami za sobą. Więc z pewnością idealny na dziś, bo dzisiaj nie trzeba budować reprezentacji, ale ją ratować. Ratować przed kłopotem, jaki spadnie na nas wszystkich we wrześniu 2009 roku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.