Walec Barcelona zmiażdżył Valencię

- Są poza naszym zasięgiem. Są poza zasięgiem wszystkich - rozczarowanie trenera Valencii było wielkie, ale nawet ono nie oddaje masakry, jaka spotkała jego drużynę na Camp Nou. Barca wygrała zaledwie 4:0 po hat tricku Henry'ego

- Dość już tych zachwytów - rzucił do dziennikarzy Pep Guardiola, uważając, że rozpływając się nad grą jego drużyny, psują mu robotę. "No to, Pep, będziesz musiał to wytrzymać" - skomentował dowcipnie po meczu z Valencią barceloński "Sport". Faktycznie na tle silnego rywala Barcelona wyglądała jak ekipa z innego świata: szybsza, silniejsza, agresywniejsza, lepsza o dwie klasy. Trzecia drużyna Primera Division od pierwszej minuty wcieliła się w rolę ofiary stającej przed plutonem egzekucyjnym bez słowa sprzeciwu. Strzał w słupek Xaviego w 2. min tylko egzekucję odłożył, potem do roboty wziął się Henry, zdobywając trzy gole.

Co ciekawe, Barca grała bez zawieszonego za kartki najlepszego strzelca Eto'o, a jej największy gwiazdor Messi nie miał swojego dnia. Nie musiał. Szalał za niego Dani Alves, prawy obrońca, który zdobył bramkę, a większość meczu spędził w okolicach pola karnego Valencii, nękając nieprzytomnych obrońców. Do tego nawet tak defensywny piłkarz jak Yaya Touré miał przy pierwszej bramce Henry'ego asystę a la Platini.

Goście na czele z jednym z najlepszych napastników świata Davidem Villą nie mieli atutów i właściwie w ogóle nie podjęli walki. Jakby od strzału Xaviego poczuli, że ich nadzieje na wyrównaną grę na Camp Nou, które tyle razy stawały się rzeczywistością, tym razem muszą pozostać w sferze marzeń. Powinni przegrać wyżej: sytuacje sam na sam z Renanem zmarnowali Xavi, Messi i Gudjohnsen. Nic to Valencii nie pomogło, bo gdy próbowała wyprowadzić kontrę, napotykała na rywala, który jeszcze skuteczniej niż w ofensywie gra w destrukcji. Scena, jak trzech piłkarzy Barcy opada jednego rywala i zabiera mu piłkę, zostawiając powalonego na ziemi, powtarzała się do znudzenia. A jeszcze sfrustrowani gracze Valencii dostali pięć żółtych kartek, Barcelony ani jednej.

Polot i pomysłowość w ataku kreowane przez Xaviego i Messiego to znak firmowy Barcy od dawna, nowością jest to, jak drużyna Guardioli broni agresywnie i wysoko. 44 bramki zdobyte, o 11 więcej niż drugie pod względem skuteczności Atletico Madryt, i zaledwie 9 bramek straconych - najmniej w Primera Division. A gdyby zapomnieć na chwilę o dwóch otwierających sezon kolejkach, w których drużyna zdobyła tylko punkt, jej dorobek byłby już niewiarygodny (12 meczów: 11 zwycięstw, 1 remis, 43 bramki zdobyte, 7 straconych).

Guardiola sprawił, że drużyna przestała być bezradna na boiskach rywali, co w ostatnich dwóch sezonach było zmorą klubu z Katalonii. - To, co się dzieje, przeszło nawet moje oczekiwania - przyznaje trener Barcy. 6:0 z Valladolid, po 6:1 z Atletico i Sportingiem Gijon, po 5:0 z Almerią i Bazyleą w Lidze Mistrzów, z czego połowa na wyjazdach. W tym kontekście mecze Wisły (0:4 na Camp Nou i 1:0 w Krakowie) wyglądają zupełnie inaczej.

Guardiola i jego piłkarze próbują tonować euforię, powtarzają, że dotąd nic nie wygrali, ale prasa hiszpańska już zauważa, że sezon, który miał być zacięty, zmienia się w teatr jednego aktora. Do końca roku Barcelona może mieć aż 12 pkt przewagi. Trener Valencii Unai Emry uważa, że drużyna Guardioli jest poza zasięgiem wszystkich. A przecież za pięć dni na Camp Nou przyjeżdża broniący tytułu Real Madryt, który w dwóch ostatnich latach upokarzał Katalończyków. To po ostatniej klęsce w Madrycie prezes Barcy Joan Laporta postanowił rozsprzedać drużynę z Ronaldinho i Deco. Jak się okazuje - słusznie. W sobotę nadejdzie jednak czas rewanżu. Laporta przypomina, że ranny Real jest najgroźniejszy. Jest to jak wołanie na puszczy. Za pięć dni 100 tys. ludzi na Camp Nou będzie żądać wysokiego zwycięstwa.

W 14. kolejce niezwykłej rzeczy dokonał wicelider Villarreal, który po pół godzinie przegrywał u siebie 0:3 z Getafe, by w 85. min odrobić straty, a w końcówce goście cudem uniknęli porażki. W Gijon przegrywało też Atletico Madryt, ale Aguero i Forlan zdobyli po dwa gole i drużyna Javiera Aguirre zwyciężyła 5:2.

Piłka nożna: Cashback 55 PLN od BetClick.com - poleca Mateusz Borek ? - reklama

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.