Trzecie i piąte miejsce Justyny Kowalczyk

?Podarte ubranko, zakrwawione udo, zapuchnięty łokieć. Walka!? - takiego SMS-a przysłała nam Justyna Kowalczyk po sobotnim sprincie w Kuusamo, w którym zajęła trzecie miejsce. W niedzielę była piąta na 10 km

- W sumie to miało być odwrotnie, ale nie narzekam. Na sprintach świat się nie kończy - śmieje się polska biegaczka, która w klasyfikacji generalnej PŚ jest czwarta. W Kuusamo spisała się świetnie.

W sobotę znakomicie pobiegła w sprincie, choć nie jest to konkurencja, którą lubi. Zdecydowanie woli biegać na dłuższych dystansach. Przed biegiem na 1,2 km w Kuusamo miała dwa typowo sprinterskie treningi. Mimo to eliminacje zakończyła na piątym miejscu. A później rozpoczęła się loteria, czyli biegi ćwierćfinałowe i półfinały.

- W sprintach nie ma czasu na myślenie, one nawet nie są męczące - opowiada Kowalczyk. - Mam kiepski start, więc od początku zaczynam się koncentrować, jak i kiedy wyprzedzić rywalki. Trzeba mieć oczy dookoła głowy, wszystko dzieje się w niesamowitym tempie. Czasem się udaje kogoś minąć, czasem nie. Sprinty biegam dobrze tylko pod jednym warunkiem: że jest odpowiednia trasa, z fajnym, dłuższym podbiegiem.

W sobotę wyprzedzać rywalki się udawało. Był również kilkudziesięciometrowy podbieg. Polska biegaczka zwróciła uwagę, że sprinty stały się kulturalniejsze. Mniej w nich agresji, złośliwości i walki wręcz. - Zdarza się, że ktoś komuś zabiegnie drogę, ale nie ma w tym premedytacji - mówi Polka. W półfinale straciła rytm na podbiegu, kiedy przed nos wbiegła jej Słowaczka Alena Prochazkova. - Chciała wyprzedzić rywalkę, ale przeliczyła się z siłami - mówi Kowalczyk, która do finału weszła dzięki temu, że miała lepszy czas niż trzecia zawodniczka z drugiego półfinału.

W biegu o zwycięstwo poza zasięgiem wszystkich była Słowenka Petra Majdić, absolutna królowa sprintu, zdobywczyni małej Kryształowej Kuli w ubiegłym sezonie w tej specjalizacji. O drugie miejsce Polka walczyła do ostatnich centymetrów ze Szwedką Lisą Andersson. Przegrała minimalnie. - O cztery centymetry - mówi Kowalczyk. - Musiałam zrobić wykrok na finiszu. Stąd te problemy, o których wspomniałam w SMS-ie. Podarty kombinezon wziął się z tego, że kijki mają ostre końce. I już sama nie wiem, czy to moje kijki podarły ubranie, czy też zahaczyła mnie któraś z rywalek. To nie ma znaczenia.

Od tego sezonu Polka biega w czarnym, a nie jak w poprzednim sezonie w czerwonym, kombinezonie. Poprosili ją o to Norwegowie. Tamtejsi komentatorzy mieli problemy z rozpoznawaniem zawodniczek z tego kraju, które również zakładają czerwone stroje. - Zaakceptowałam czarny, dla mnie nie ma problemu. Firma Swix robi świetne, ciepłe stroje. Kolor nie ma znaczenia - mówi Kowalczyk.

To dwunaste w karierze miejsce na podium Polki. Sama zawodniczka nie przywiązuje do tego wagi, nie liczy takich sukcesów. - Szczerze mówiąc, to do sprintów w ogóle się nie przygotowywałam. Wolę dłuższe biegi - powiedziała.

W niedzielę startowała na 10 km techniką klasyczną. - Już w sobotę przewidziałam, że będzie to bieg fiński - opowiada. I się nie pomyliła. Wygrała w wielkim stylu Aina Kaisa Saarinen przed Virpi Kuitunen (dwa Puchary Świata z rzędu). Trzecia była Norweżka Marit Bjoergen. Polkę wyprzedziła jeszcze Włoszka Marianna Longa. - Na ostatnim kilometrze nadrobiłam siedem sekund do Majdić. Jestem zadowolona ze startu, ciekawe, czy Saarinen utrzyma taką dyspozycję przez do marca - mówi Kowalczyk.

Podczas podbiegu w połowie dystansu widać było, jak w torach ślizga się jej narta. Ale nie był to efekt złego smarowania, bo wtedy na pewno nie byłaby w czołówce. Po prostu poślizgnęła się w torach. Innym zawodniczkom to się nie przytrafiło z jednego powodu. Na podbiegu stosowały ułożenie nart w "choinkę". - Na podbiegach nikt nie miał lepiej posmarowanych nart niż ja - chwali serwismena Ulfa Olssona polska biegaczka. - Na zjazdach było trochę problemów, ale generalnie nie mam prawa narzekać. Było świetnie. Wszystkie zawodniczki, ja również, powoli się rozkręcają. Forma ma przyjść na mistrzostwa świata. Ja jestem z siebie zadowolona. Jest tak, jak miało być.

W najbliższy weekend Polkę czekają starty (bieg na 15 km stylem dowolnym i sztafety) we Francji, w miejscowości La Clusaz.

Wszystkie miejsca na podium Justyny Kowalczyk

Technika klasyczna

7.01.2006. (Otepaeae, Estonia): 3. miejsce na 10 km

27.01.2007 (Otepaeae): 1. miejsce na 10 km

2.12.2007 (Kuusamo, Finlandia): 3. miejsce na 10 km

28.12.2007 (Nove Mesto, Czechy): 3. miejsce w sprincie na 3,3 km

23.01.2008 (Canmore, Kanada): 3. miejsce w sprincie na 1,2 km

15.03.2008 (Bormio, Włochy): 2. miejsce na 10 km

29.11.2008 (Kuusamo): 3. miejsce w sprincie na 1,2 km

Technika dowolna

4.01.2008 (Asiago, Włochy): 3. miejsce w sprincie na 1,2 km

22.01.2008 (Canmore, Kanada): 1. miejsce - bieg na dochodzenie - 7,5 km techniką klasyczną + 7,5 km techniką dowolną

25.01.2008 (Canmore): 3. miejsce na 10 km

16.02.2008 (Liberec, Czechy): 2. miejsce w biegu na 8,7 km

16.03.2008 (Bormio, Włochy): 2. miejsce na 10 km

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.