Dlaczego polska liga gra w grudniu, odpoczywa w czerwcu

Zła pogoda nie ma znaczenia. Kibice w Polsce są skazani na ligę grającą w grudniu, a odpoczywającą w czerwcu - pisze komentator piłkarski GW i Sport.pl Jacek Sarzało.

Wisła przegrała mistrzostwo jesieni, Polonia liderem ?

Weekendowe opady śniegu znów przypomniały o problemie - czy mają sens ligowe mecze rozgrywane na przełomie listopada i grudnia. Owszem, klimat się ociepla, ale wciąż jeszcze żyjemy w regionie, który w drugiej połowie listopada potrafi ścisnąć mróz i zasypać śnieg.

Tymczasem czekają nas jeszcze dwie kolejki ligowe. Ostatnie dwa spotkania zaplanowano na niedzielę 7 grudnia. - To nie lekkie ostatnio zimy, lecz zalecenia UEFA skłoniły nas do zmian - wyjaśnia Marcin Stefański, dyrektor logistyki rozgrywek Ekstraklasy SA. - System 17 kolejek jesienią plus 13 wiosną będzie obowiązywał już raczej na stałe.

Co zadecydowało, że rundy nie są równe? - Generalnie przyczyna jest jedna - tłumaczy Stefański. - Ligowa piłkarska jesień może trwać w Polsce około pięciu miesięcy, wiosna niewiele ponad trzy. UEFA chce, by rozgrywki ligowe kończyły się w maju. Początek czerwca to terminy reprezentacyjne, co dwa lata mamy w tym miesiącu mundial lub Euro, a już na przełomie czerwca i lipca drużyny z wielu krajów przystępują do walki w europejskich pucharach. W przyszłym roku trzeci zespół naszej ekstraklasy rozpocznie udział w Pucharze UEFA właśnie od pierwszej rundy kwalifikacyjnej.

Stefański wskazuje więc, że gdybyśmy chcieli tradycyjnie czekać z połową rozgrywek do wiosny - by skończyć ją w maju, musielibyśmy wystartować w pierwszej połowie lutego. Oczywiście przy założeniu, że kolejki odbywają się wyłącznie w weekendy. - A to kolejny wymóg, tym razem stawiany przez telewizje transmitujące rozgrywki - tłumaczy. - Jeżeli stacje wykupiły prawa do pokazywania na żywo wszystkich meczów, zrozumiałe, że wolą je rozłożyć na trzy dni, od piątku do niedzieli. Sama środa im nie wystarczy.

Działacze ligowej spółki i klubów są zgodni w tym, że lepiej grać na początku grudnia niż na początku lutego, ale układ 17+13 musi być zachowany. A więc skoro nie ma szans, by ekstraklasa kończyła sezon później, niech go... wcześniej rozpoczyna. - To prawda, będziemy przyspieszać start rozgrywek i wyznaczać go najwcześniej jak się da. W przyszłym roku nastąpi to prawdopodobnie jeszcze przed 20 lipca. Zresztą w ostatnich latach w całej Europie następuje wyraźne przesunięcie sezonów do tyłu - mówi Stefański.

Fatalna pogoda przeszkadza jednak kibicom. W miniony weekend na ośmiu stadionach ekstraklasy było ich w sumie mniej niż 30 tys. To rekord sezonu, wynik gorszy od najlepszego niemal trzykrotnie. - To wskazuje tylko na to, że kluby powinny jak najszybciej budować dachy nad trybunami - przekonuje Stefański. I dodaje: - Nie uciekniemy od meczów późną jesienią, takie są najnowsze trendy. W naszej strefie klimatycznej już wszyscy grają w grudniu. Choćby Austriacy, Czesi czy Ukraińcy. Puchar UEFA też - ostatnią kolejkę grupową zaplanował na 18 grudnia. I Lech Poznań będzie tego dnia grał.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.