Nowemu trenerowi GKS-u Tychy głos się łamał

Mirosław Smyła poprowadził w środę po raz pierwszy trening piłkarzy GKS-u Tychy. Dotychczasowy trener Damian Galeja będzie w klubie odpowiadał za szkolenie dzieci.

39-letni Smyła wpadł w oko działaczom GKS-u jeszcze w poprzednim sezonie. GKS zremisował wtedy z prowadzonym przez niego Orłem Psary/Babienica po ciężkim boju. - Liczymy, że wraz z nowym trenerem wróci radość z gry, a nasi piłkarze znowu zaczną strzelać gole i wygrywać - tłumaczy wiceprezes klubu Grzegorz Morkis.

Gdy w niedzielne popołudnie Smyła zadzwonił do prezesa Orła Adolfa Więcka, ten już przypuszczał, że szykuje się coś niedobrego. - Głos mu się łamał. Pytał, czy może do mnie przyjechać - opowiada prezes. We wtorek trener i działacz - po siedmiu latach współpracy - podali sobie ręce przed meczem ze Skalnikiem Gracze. Smyła był już wtedy pewny, że w środę rozpocznie pracę w Tychach. - Żeby pan to widział - ja, stary chłop, a rozpłakałem się jak dziecko. Kibice śpiewali Mirkowi "Sto lat", prosili, żeby z nami został - dodaje.

Damian Galeja, który stracił pracę na rzecz Smyły, nie ma żalu do działaczy. W klubie mówią, że gdy zespół dopadł kryzys, piłkarze coraz częściej traktowali go jak starszego kolegę, a nie trenera. - Po siódmej kolejce coś się zacięło. Zaczęła nas prześladować nieskuteczność. Zabrakło dwóch, trzech goli i nikt by teraz nie zawracał sobie głowy zmianą trenera - mówi Galeja.

Smyła poprowadził już pierwszy trening. Na trenerskiej ławce zadebiutuje w niedzielę, gdy do Tychów przyjedzie lider z Kluczborka. - Pewnie, że mogłem iść na łatwiznę i zacząć pracę dopiero po tym trudnym meczu. Uznałem jednak, że muszę poznać zespół w prawdziwym boju - tłumaczy. Przez najbliższe dni Smyła będzie jeszcze pomagał prowadzić zespół Orła, a w sobotę pojedzie nawet ze swoją byłą drużyną na mecz do Chróścic. Nowy trener GKS-u w piłkę uczył się grać w Polonii Bytom, karierą zakończył w MKS-ie Myszków po poważnej kontuzji stawu skokowego. - Współpracowałem z Marcinem Broszem, Michałem Probierzem i Dariuszem Fornalakiem, z którym wprowadziłem Polonię do ekstraklasy - wylicza.

Szkoleniowiec ma licencję trenera I klasy, ale uprawnienia do samodzielnej pracy w drugiej lidze uzyska najprawdopodobniej dopiero w grudniu. Dlatego w meczu z MKS-em Kluczbork do protokołu ma być jeszcze wpisany Galeja. - Znamy się z Damianem nie od dziś. Podczas kursów trenerskich w Warszawie siedzimy nawet w jednej ławce - uśmiecha się Smyła.

Trener ma już na oku kilku piłkarzy, którzy zimą wzmocnią tyski zespół. Czy będzie wśród nich Bartosz Polis, najskuteczniejszy napastnik Orła? - Obiecał mi, że nikogo nam nie podbierze. Zresztą Polis wcale nie jest taki dobry, ostatnio przestrzelił karnego - przypomina prezes Więcek. - Nic na siłę, ale jeżeli dogadają się kluby, to dlaczego nie. W Orle jest kilka perełek - kończy Smyła.

Copyright © Agora SA