Śląsk wygrał w Chorzowie z Ruchem

Piłkarska Ekstraklasa. Ślask zasłużenie wygrał w Chorzowie z Ruchem 2:1. Kolejne swoje bramki w tym sezonie zdobyli Tomasz Szewczuk oraz niesamowity Janusz Gancarczyk, który ośmieszał rywali.

Po sobotniej porażce z Piastem Gliwice, która była pierwszą przegraną Śląska we Wrocławiu w tym sezonie, trener Ryszard Tarasiewicz dokonał kilku zmian w podstawowym składzie drużyny. Część była wymuszona, gdyż za kartki musiał pauzować Krzysztof Ulatowski, a Vladimir Cap jest kontuzjowany. Natomiast Marek Gancarczyk i Przemysław Łudziński usiedli na ławce rezerwowych. W efekcie trener Tarasiewicz wrócił do ustawienia, w którym Śląsk grał już wcześniej, i to z bardzo dobrym skutkiem. Dariusz Sztylka został wycofany na pozycję stopera, jego miejsce w pomocy zajął Antoni Łukasiewicz, obok którego występował Sebastian Dudek. Do podstawowego składu wrócili też Krzysztof Ostrowski oraz Tomasz Szewczuk.

Przez znaczną część pierwszej połowy mecz był wyrównany i zacięty. Ruch częściej był przy piłce, nie miało to jednak większego znaczenia, gdyż miejscowi mieli problemy z wypracowaniem okazji bramkowych. Najlepsze stworzył sobie Piotr Ćwielong, ale jak zwykle był nieskuteczny.

W pierwszej połowie wrocławianie kontrolowali grę w defensywie, a dodatkowo dwa razy zagrozili bramce rywali. Najpierw po kontrze z pola karnego uderzył Szewczuk, jednak uczynił to lekko i niecelnie. W 31. min doszło do kontrowersyjnej sytuacji - wbiegający w pole karne Ruchu Janusz Gancarczyk został popchnięty i zahaczony przez Wojciecha Grzyba. Rozpędzony skrzydłowy Śląska padł na murawę, ale sędzia Marcin Wróbel nie przerwał gry i nie podyktował rzutu karnego, choć mógł to uczynić.

Po przerwie Śląsk zagrał świetnie i skutecznie. Po filmowej akcji w ataku pozycyjnym, dośrodkowaniu Ostrowskiego i skutecznej główce Szewczuka wrocławianie objęli prowadzenie. Po kilku minutach Janusz Gancarczyk ośmieszył rywali i będąc sam przed Pilarzem, sprytnie przerzucił nad nim piłkę, która wylądowała w siatce. Chwilę później Sebastian Mila powinien przypieczętować wygraną naszego zespołu, ale w nieprawdopodobny sposób nie trafił z trzech metrów do pustej bramki! Śląsk powinien prowadzić wtedy 3:0 i losy meczu byłyby przesądzone, a tak Marcin Zając strzelił dla Ruchu kontaktową bramkę i końcówka pojedynku zrobiła się dramatyczna.

Na szczęście Ruch atakował chaotycznie, nerwowo i zdołał doprowadzić do remisu. Kolejnego gola mógł zdobyć świetny Janusz Gancarczyk, gdy kolejny raz ośmieszył dryblingami rywali, ale Pilarz zablokował jego strzał.

Już w piątek Śląsk gra kolejny mecz - w Warszawie z Legią.

Ruch Chorzów - Śląsk Wrocław 1:2 (0:0)

Bramki: 0:1 - Szewczuk (49), 0:2 - J. Gancarczyk (57), 1:2 - Zając (67)

Ruch: Pilarz - Grzyb, Sadlok, Grodzicki, Nykiel - Baran, Scherfchen (54. Sobczak) - Zając, Pulkowski (82. Balasz), Brzyski - Ćwielong (62. Jezierski).

Śląsk: Banaszyński - Wołczek, Sztylka (57. Sztylka), Celeban, Pawelec - Ostrowski (85. M. Gancarczyk), Łukasiewicz, Dudek, Mila (75. Sotirović), J. Gancarczyk - Szewczuk.

Sędziował: Marcin Wróbel (Warszawa).

Pozostałe mecze

Polonia Warszawa - Piast Gliwice 1:0 (0:0). Bramka: Mynar (80. karny). Cracovia Kraków - Arka Gdynia 0:0. GKS Bełchatów - Legia Warszawa 1:0 (1:0). Bramka: Garguła (36)

W środę zagrają: Jagiellonia Białystok - Górnik Zabrze, Polonia Bytom - Lech Poznań, Odra Wodzisław - Wisła Kraków, Lechia Gdańsk - ŁKS Łódź.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.