- Chcieliśmy udowodnić sobie i kibicom, że porażka z ostatnim w tabeli Żaganiem była tylko wypadkiem przy pracy. Dlatego wyszliśmy na murawę maksymalnie skoncentrowani i nastawieni na walkę od pierwszych minut - tłumaczył Andrzej Polak, trener MKS-u. Początek meczu to wzajemne badanie możliwości obu zespołów. Pierwszy groźniejszy strzał oddał w 15. minucie Wojciech Hober. Potem jednak do głosu doszli piłkarze Zawiszy i to oni parę razy zagrozili bramce strzeżonej przez Krzysztofa Stodołę. Najpierw Szymon Maziarz i Marcin Kozłowski, a potem Krzysztof Szal bliscy byli zaskoczenia golkipera przyjezdnych. To jednak podopieczni Andrzeja Polaka już do szatni powinni schodzić z przewagą jednego gola, jednak Janusz Luberda w 44. minucie nie strzelił rzutu karnego. Na wysokości zadania stanął jednak Maciej Kowalski, który obronił rzut karny. Dodatkowo czerwoną kartką za faul w polu karnym ukarany został obrońca gospodarzy Marcin Rogalski. Po zmianie stron wydawało się, że grający z przewagą jednego zawodnika MKS śmielej zaatakuje. Kluczborczanie mieli swoje szanse, ale ani Luberda, ani Waldemar Sobota nie znaleźli drogi do bramki gospodarzy. Zawisza umiejętnie się bronił i wyprowadzał kontry, po których Szal dwukrotnie bliski był strzelania gola. W doliczonym czasie gry bramkę na wagę trzech punktów dla MKS-u zdobył wprowadzony pięć minut wcześniej Mariusz Stępień. - Moi piłkarze wypełnili założenia taktyczne. Wiedzieliśmy, że nie możemy się za bardzo odkryć, bo taka drużyna jak Zawisza od razu to wykorzysta - wyjaśniał Polak.
MKS jest liderem II ligi grupy zachodniej.
Zawisza Bydgoszcz - MKS Kluczbork 0:1 (0:0)
0:1 Stępień (90.)
MKS: Stodoła, - Cieślak, Jagieniak, Gierak, Drąg, - Hober (77. Niziołek), Kazimierowicz, Glanowski, Luberda, Nitkiewicz (79. Jasiński), - Sobota (86. Stępień).