Jan Urban: Legii tak przegrywać nie wolno

- Można taki mecz jak z Polonią Bytom zremisować. Ale przegrać? - dziwi się trener dotychczasowego lidera ekstraklasy

Klęska Legii w Bytomiu ?

Legia w Bytomiu straciła pierwszego ligowego gola na wyjeździe od 501 minut. To kosztowało ją nie tylko przegraną, ale i utratę pozycji lidera. Od 270 minut drużyna Urbana na wyjeździe sama nie strzeliła gola. Dla Polonii była to pierwsza wygrana z Legią od 1977 roku.

Maciej Weber: Dlaczego lider ekstraklasy oddaje jeden celny strzał i przegrywa z drużyną, której jedynym celem jest uratowanie się przed degradacją?

Jan Urban: Przewaga potencjału jest oczywiście po stronie Legii. I to duża przewaga. Właściwie nic nas nie zaskoczyło - poza wynikiem. To bardziej my zaskoczyliśmy Polonię niż ona nas. Spodziewaliśmy się, że Polonia będzie się bronić i liczyć na kontry. I tak faktycznie to wyglądało. To my zagraliśmy znacznie poniżej oczekiwanego poziomu. Przynajmniej takiego, do jakiego przyzwyczailiśmy w meczach z Wisłą i Lechią.

Jest pan zaskoczony?

- Oczywiście, że jestem. Nie było podstaw, by spodziewać się, że zagramy aż tak słabo. Można taki mecz jak z Polonią zremisować. To się zdarza. Ale przegrać? Można sobie wmawiać, że rywalom zdarzył się strzał życia. Ale przecież mieli jeszcze poprzeczkę i jeszcze jedną bardzo dobrą sytuację. Jesteśmy bardzo rozczarowani. Na drugi dzień, rzecz jasna, rozczarowanie było mniejsze, bo nie wygrały ani Wisła Kraków, ani Polonia Warszawa. Z drugiej strony nie można cały czas liczyć na to, że ktoś się potknie. Liczyć należy przede wszystkim na siebie.

Co trzeba zrobić, żeby nie tracić punktów z tzw. słabeuszami?

- Tego się nie uniknie. Dla Legii to oczywiście niedobrze, ale dla rozgrywek jak najbardziej. Możemy już mieć pewność, że liga nie będzie wyglądać tak jak w poprzednim sezonie, kiedy właściwie w połowie rozgrywek było wiadomo, że Wisła zostanie mistrzem Polski. Teraz szanse mają na to przynajmniej cztery drużyny. Jesteśmy krytykowani po porażce w Bytomiu - oczywiście słusznie - ale chyba wszyscy zapomnieli, co było po dwóch kolejkach. Mieliśmy na koncie remis z Polonią Warszawa i przegraną z Odrą Wodzisław i pięć punktów straty do Wisły. Teraz my i Wisła mamy po 24 punkty. I jesteśmy tylko punkt za Polonią Warszawa, cały czas z szansami na mistrzostwo. Takie mecze jak w piątek takiej drużynie jak Legia nie powinny się zdarzać. Ale się zdarzają i pewnie będą. Zobaczymy, jaki będzie efekt na koniec sezonu.

Roger zawieszony przez UEFA ?

Mówi pan, że mistrzostwo zdobywa się, nie tracąc punktów z takimi przeciwnikami jak Polonia Bytom. We wtorek Legia gra z GKS Bełchatów. Chyba jednak teraz potrzebna byłaby wam konfrontacja ze słabszym rywalem. Drużyna prowadzona przez Pawła Janasa jest na fali wznoszącej.

- Z kimś słabszym moglibyśmy udowodnić sobie, że potrafimy zdobywać punkty z takimi przeciwnikami. Bełchatów jest w bardzo dobrej formie i ciężko będzie tam wygrać. W dodatku oni mają świadomość, że jak wygrają, to przeskoczą nas w tabeli. A jak ktoś przeskoczy Legię, to wiadomo, że musi być w ścisłej czołówce. Czeka nas bardzo ciężkie spotkanie.

Myśli pan o zmianach w składzie?

- Większych zmian raczej nie będzie, nie ma czasu na gruntowną analizę. Do grudnia będziemy teraz grali co trzy dni, oprócz ligi czekają nas mecze w Pucharze Ekstraklasy i trzeba sobie z tym wszystkim poradzić. Jedna zmiana w składzie może być. Dickson Choto z trudem dokończył mecz w Bytomiu. Ma problem z mięśniem czworogłowym. Wiele wskazuje na to, że go w Bełchatowie zabraknie. Na jego miejsce na środek obrony nie powołam Wojtka Szali, bo po kontuzji jest jeszcze dla niego za wcześnie. Natomiast do dyspozycji jest w końcu Pance Kumbev, którego nie braliśmy pod uwagę przez wiele tygodni. Prawdopodobnie to on zagra w parze z Inakim Astizem.

Więcej o:
Copyright © Agora SA