Trzy sekundy Adama Romańskiego: Wchodzenie do Odry

Trzy sekundy Adama Romańskiego: Wchodzenie do Odry

1

Andrej Urlep powrócił. Wszedł do tej samej rzeki (Odry?) już po raz trzeci. Wracają do Wrocławia twarda obrona i dyrygentura z ławki trenerskiej. Będzie więcej układanych i ustawianych akcji. Może także więcej zwycięstw w Eurolidze. Ale czy po sezonie znów będzie musiał odejść? Czy znów prezesi będą mu wypominać błędy w kluczowych meczach? A może już zapomnieli o tym, że niedawno twierdzili , iż to właśnie nerwowe usposobienie Urlepa i jego brak elastyczności w taktyce były przyczyną niepowodzeń? A może wreszcie zrozumieli, że także w dużym stopniu dzięki Słoweńcowi Śląsk jest tak silnym klubem.

2

Można się teraz zastanawiać - i na pewno to robią kibice we Wrocławiu - co by było, gdyby szefowie wrocławskiego klubu nie rzucali się z motyką na słońce, tylko poprzestali przed tym sezonem na utrzymaniu trzonu ekipy, która zapewniła Śląskowi sukcesy w poprzednich latach. Zakładając nawet, że Adam Wójcik nie dałby się namówić na pozostanie w Polsce, to jak wyglądałby zespół Idei i gdzie byłby w tabelach, gdyby obok Urlepa mogli stanąć dzisiaj Raimonds Miglinieks i Joe McNaull? Może jeszcze uzupełnieni (skoro udało się w tym roku zgromadzić większy budżet) Andriejem Fietisowem i amerykańskim centrem? Zadomowionych w stolicy Dolnego Śląska Łotysza i Amerykanina wystarczyło chyba tylko (a może aż) usatysfakcjonować finansowo za to, co zrobili dla klubu...

3

Pospekulujmy dalej. Jeśli moje szacunki są słuszne, to tegoroczne pensje Miglinieksa i McNaulla akurat złożyłyby się mniej więcej na zarobki Gintarasa Einikisa. Dolary pobierane przez Michaela Hawkinsa można by spożytkować w jeszcze inny sposób, może na jeszcze jednego silnego koszykarza podkoszowego? Miglinieks, Pacesas, Zieliński, Adomaitis, Tomczyk, Fietisow, McNaull i przysłowiowy John Smith (albo dwóch) - to byłaby ekipa! Ale, oczywiście - to tylko dziennikarskie bajanie. Należy przypomnieć, że w prywatnym klubie właściciel nie odpowiada przed nikim za swoje decyzje - a zwłaszcza nie przed pismakami-krytykantami...

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.