Kubica wjeżdża już w przyszły sezon

Za trzy dni Robert Kubica będzie bronić w Sao Paulo miejsca na podium mistrzostw świata, ale jego zespół już myśli o wielkim sukcesie w przyszłym sezonie. - Jesteśmy przed wszystkimi w przygotowaniach - mówi Christian Klien, kierowca testowy BMW Sauber

Kubica: Tym sezonem udowodniłem, na co mnie stać

Wielki faworyt Brytyjczyk Lewis Hamilton walczy o tytuł już tylko z Felipe Massą. Ale we wtorek powiedział z dużą pewnością siebie: - W przyszłości moim rywalem będzie Robert Kubica, oprócz niego może jeszcze Fernando Alonso.

To może być świętą prawdą. Również testowy kierowca BMW Sauber stwierdził, że w najważniejszych przygotowaniach - wdrażaniu systemu KERS - BMW Sauber jest przed wszystkimi zespołami F1. Jednorazowo na jednym okrążeniu KERS pozwoli na kilkusekundowy "dopalacz" dzięki odzyskaniu energii z hamowania. Klien powiedział to niedługo po oświadczeniu Ferrari, że w tym technologicznym wyścigu włoska stajnia jest w tyle, i niedługo po pożarze w warsztatach Red Bulla spowodowanych awarią KERS podczas pierwszych prób. Część zespołów zastanawiała się nawet, czy nie wymusić na władzach F1 wprowadzenia KERS rok później. Ale na to nie zgodzi się BMW, a w takich sprawach w F1 obowiązuje jednomyślność.

Wychodzi więc na to, że Kubica i jego zespół co prawda przegrali batalię o mistrzostwo świata w ostatnim, niedzielnym wyścigu sezonu, ale stają się kluczowymi graczami przed pierwszym wyścigiem następnego.

Trzeba pożałować tego pierwszego.

Tor Interlagos niejedno już bowiem widział i wszystko na nim mogło się zdarzyć. W zeszłym roku aż trzech kierowców walczyło o tytuł w ostatnim wyścigu. Liderem był Hamilton, pozostali dwaj pretendenci - Kimi Räikkönen i Fernando Alonso - mieli, jak mówi się w takich przypadkach, szanse jedynie matematyczne.

A jednak mimo dokładnie takiej samej jak dziś siedmiopunktowej przewagi nad kolejnym rywalem Hamilton psychicznie całkiem się rozpadł.

Już na starcie stracił miejsce za Felipe Massą na rzecz Räikkönena, chwilę potem został również wyprzedzony przez Alonso. I walcząc wściekle o odzyskanie straconego dystansu, przeszarżował. Pojechał za szeroko, spadł na ósme miejsce.

W tym momencie tytuł mistrza miał Alonso jadący za Räikkönenem na trzecim miejscu. Wtedy Ferrari wykonało zakamuflowany manewr - na pit stopach Massa oddał prowadzenie koledze z zespołu. Tym samym Ferrari zapewniło tytuł Räikkönenowi.

Na domiar złego, działając pod wielką presją, Hamilton popełnił błąd, spowodował awarię skrzyni biegów w swoim mclarenie. Stracił przez nią kolejne 40 sekund. Spadł na koniec całej stawki - był 18.

Mimo szaleńczej pogoni, kilku straceńczych wyprzedzeń na trzeciego przebił się tylko na siódme miejsce - o jedno za mało, aby wywalczyć tytuł mistrza świata.

Tak to się dzieje w Interlagos. Tu wszystko może się zdarzyć. Jeśli w niedzielę Kubica dojedzie do mety choćby nawet z pięciopunktową stratą do Räikkönena, obroni trzecie miejsce na podium mistrzostw świata. Będzie to wspaniała nagroda za rewelacyjny rok startów, w którym Polak został uznany przez wielu fachowców, kierowców i byłych kierowców za numero uno sezonu 2008.

Do nowego sezonu Kubica ruszy 29 marca 2009.

Wojna na torze: Wygra Felipe Massa, czy Lewis Hamilton?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.