- Wygraliśmy mecz za cztery punkty i bardzo przybliżyliśmy się do naszego celu. A może się też okazać ważne, że wygraliśmy dużą różnicą bramek - zauważył Marcin Janiszewski, kierownik KSS-u. Kielczanki tylko przez kwadrans miały problemy z wypracowaniem przewagi. Niedobrą tradycją tego sezonu stało się bowiem, że nie najlepiej rozpoczęły pierwszą połowę. W efekcie w 7. min był remis 6:6, a w 16. wygrywały tylko 11:10. To był koniec kłopotów, bo ledwie cztery minuty później - po trafieniu z rzutu karnego Edyty Szymańskiej - KSS prowadził 15:10. W ostatnich minutach przed przerwą jeszcze zwiększył przewagę, dzięki dobrej obronie oraz świetnej skuteczności w ataku. Podopieczne Mariana Siewruka w pierwszej półgodzinie oddały 27 rzutów, co dało im świetne 81 proc. skuteczności. Najskuteczniejsze były rozgrywająca Edyta Szymańska i skrzydłowa Marta Słoma - siedem goli na osiem prób, a liderką w obu formacjach - Aleksandra Pokrzywka.
Po przerwie KSS kontrolował przebieg wydarzeń na parkiecie. Dobrze w bramce spisywała się Katarzyna Wiekiera, a jej koleżanki znów dały pokaz gry w defensywie i między 32. a 41. min zdobyły siedem bramek z rzędu, wychodząc na najwyższe prowadzenie 29:15 (Natalia Dziedzic). Identyczna różnica była jeszcze 180 sekund przed końcem - 34:20.
Za dwa tygodnie KSS zagra na wyjeździe z SMS-em Gliwice.
KSS: Wiekiera, Wałcerz - Szymańska 9, Słoma 8, Pokrzywka 7, Kot 4, Lalewicz 3, Bugajska 2, Dziedzic 1, Nowak, Olejarczyk, Zawierucha, Młynarczyk, Toboła.
AZS UMCS Lublin - MTS Żory 24:24 (8:9),
SMS Gliwice - Kłos Kasia Olkusz 24:30.