Gdy przed tygodniem zawodniczki Pronaru Zeto Astwy AZS Białystok katastrofalnie spisały się na turnieju w Mielcu, w trzech meczach nie wygrały nawet seta, wydawało się, że aby zespół zaczął funkcjonować jak należy, potrzebuje czasu. Po zmianach kadrowych, a do ekipy dołączyło aż sześć nowych siatkarek, podstawowym problemem był brak zgrania. Co prawda w sobotę również nie było z tym najlepiej, jednak nie przeszkodziło to białostoczankom w sprawieniu niespodzianki. Chociaż pomogły w tym też trochę przeciwniczki, które jak na wicemistrzynie kraju zagrały słabo.
- To nie zespół z Piły przegrał ten mecz, to my go wygraliśmy - stwierdza szczęśliwy trener Dariusz Luks. Jednak gdyby rywalki nie popełniały czasami prostych błędów, o wygraną byłoby zdecydowanie trudniej.
W pierwszym secie nasze zawodniczki starały się zagrywać na Joannę Frąckowiak, która nie najlepiej radziła sobie z przyjęciem. Identyczny problem miała też Michela Teixeira i dlatego bardzo szybko zeszła z boiska. Za nią na placu gry pojawiła się Klaudia Koczorowska, która już lepiej spisywała się w tym elemencie gry.
Niestety w pierwszej partii miejscowe grały falami. Dzięki dobrej zagrywce Lucie Muhlsteinovej potrafiły odskoczyć rywalkom na 10:7, żeby zaraz potem zrobiło się 10:13. Podobnie było też w decydującym momencie seta. Białostoczanki prowadziły 23:19, ale szczególnie dzięki dobrej grze przy siatce Agnieszki Bednarek przeciwniczki doprowadziły do wyrównania. Miały też w górze
piłkę setową, ale partia ostatecznie zakończyła się zwycięstwem miejscowych.
- Nie grałyśmy swojej
siatkówki, pozwoliłyśmy sobie praktycznie w każdym elemencie na zbyt dużą ilość błędów - mówi atakująca Farmutilu Agnieszka Kosmatka.
W drugiej odsłonie pilanki popełniały zdecydowanie mniej błędów. Ponadto na boisku wróciła Teixeira, która zastąpiła Frąckowiak, i przyjezdne zdecydowanie lepiej spisywały się w przyjęciu. Dlatego też Milena Sadurek spokojnie rozrzucała białostocki blok, a jej koleżanki zdobywały punkt za punktem i wygrały seta 25:16.
Początek trzeciej partii też nie nastrajał optymistycznie. Białostoczanki zaczęły ją bowiem niemrawo i wydawało się, że może podłamane przebiegiem wcześniejszego starcia już się nie podniosą. Na szczęście nic takiego się nie stało. W zasadzie wszystkie zawodniczki zagrały na bardzo wysokim poziomie i miały swój wkład w wygranie tego seta, jak i kolejnego. Piekielnie mocne ataki na drugą stronę siatki raz za razem posyłała Izabela Żebrowska, do tego coraz lepiej w ataku zaczęła spisywać się też Truchanova. Ponadto białostoczanki bardzo dobrze radziły sobie w bloku i przyjęciu, a w obronie podbijały wprost niewyobrażalne
piłki. W czwartej odsłonie już prawie wszystko zaczęło wychodzić białostoczankom. Trener
Jerzy Matlak, który swoje przerwy wykorzystał już na początku seta, nie mógł za bardzo przekazać swym zawodniczkom uwag, a one myślały chyba tylko o tym, żeby to spotkanie już się zakończyło.
- Pokonałyśmy wicemistrzynie Polski, ale musimy do tego podchodzić ze spokojem, chociaż mam nadzieję, że to pomoże nam jeszcze lepiej spisywać się w kolejnych meczach - mówi Truchanova, która zaliczyła bardzo udany debiut w polskiej lidze. - Przed meczem miałem tremę, ale potem było już super.
Pronar Zeto Astwa AZS Białystok - Farmutil Piła 3:1
Sety: 26:24, 16:25, 25:22, 25:21.
AZS: Żebrowska, Mieszała, Walawender, Truchanova, Koczorowska, Muhlstejnova, Saad (libero) oraz Gierak, Manikowska, Kalinowska, Szeszko.
Farmutil: Kosmatka, Bednarek, Frąckowiak, Teixeira, Kucharska, Sadurek, Maj (libero) oraz Kaczorowska.
Inne wyniki 1. kolejki
Calisia Kalisz - Stal Mielec 0:3 (18:25, 18:25, 17:25);
MKS Dąbrowa Górnicza - Gedania Żukowo 3:0 (25:15, 27:25, 25:22): Gwardia Wrocław - Muszynianka Muszyna 1:3 (26:24, 20:25, 14:25, 11:25).
Mecz Aluprof Bielsko-Biała - Centrostal Bydgoszcz odbędzie się w poniedziałek.