Agnieszka Radwańska: Mam już dość ?
Czołowe tenisistki są oburzone kalendarzem turniejów na przyszły sezon. W zamyśle WTA i jej szefa Larry'ego Scotta kalendarz miał być idealnym rozwiązaniem dla największych gwiazd. Sezon skrócono bowiem o dwa tygodnie, co miało dać więcej czasu na odpoczynek, a skumulowana pula nagród zwiększyła się aż do 80 mln dol. w roku. Organizatorzy turniejów zostali też zobowiązani do wydania w najbliższych latach ok. 700 mln dol. na rozwój infrastruktury.
Sęk w tym, że WTA wprowadziła też bardzo szczegółowe przepisy dotyczące zobowiązania gwiazd do gry w poszczególnych turniejach. Zawodniczki z pierwszej dziesiątki tak jak dotychczas muszą zagrać we wszystkich turniejach Wielkiego Szlema, a także w Miami, Indian Wells, Madrycie i Pekinie (o ile są zdrowe). Ale WTA poszła dalej i zrobiła dodatkową listę obowiązkowych imprez. Oczywiście zawodniczki mogą wybierać, ale wiele z nich chce w tym samym czasie grać w turniejach spoza listy.
- Wychodzi na to, że najlepsze muszą grać tam, gdzie im każe WTA, a te gorsze mogą grać wszędzie, gdzie chcą. To bez sensu. A jeśli wszystkie zawodniczki z pierwszej dziesiątki wybiorą ten sam turniej? Oczekujemy wyjaśnień od WTA - mówiła niedawno Dinara Safina, która w tym tygodniu awansowała na drugie miejsce na świecie.
Poparła ją Swietłana Kuzniecowa. - Przyszłoroczny turniej w Moskwie uzyskał mniejszą rangę, niż ma teraz. Będą mogły w nim zagrać tylko dwie zawodniczki z pierwszej dziesiątki. Czyli jeśli zgłoszą się np. Jelena Janković i Serena Williams, to nie zagra w nim żadna Rosjanka! To byłby skandal - mówiła Kuzniecowa.
Szefowie WTA na razie nie zabrali głosu. W listopadzie mają rozmawiać na ten temat z czołowymi tenisistkami podczas Mistrzostw WTA w katarskiej Dausze.
Radwańska w CNN. "Zrobili nawet fajny materiał" ?
