Anglicy też mają problem. Czy Gerrard i Lampard mogą grać razem?

Anglia wygrała z Kazachstanem aż 5:1, ale mecz na Wembley pokazał, że w drużynie Fabio Capello wciąż są nierozwiązane problemy. Najpoważniejszy z nich dotyczy środka pola

Leo Beenhakker zawsze powtarza, że Boruc i Fabiański to równorzędni bramkarze, i najchętniej obu wystawiłby do gry, ale miejsce jest tylko dla jednego. Zupełnie inny problem ma Fabio Capello, trener Anglików. Oglądając mecze jego drużyny, można odnieść wrażenie, że on, podobnie jak i jego poprzednicy woleliby, aby na boisku mógł grać tylko jeden środkowy pomocnik. Wtedy żaden selekcjoner "Trzech Lwów" nie musiałby się tłumaczyć prasie i kibicom, dlaczego Steven Gerrard lub Frank Lampard siedzi na ławce. Bo choć nikt nie mówi tego wprost, to tajemnicą poliszynela jest, iż zarówno Capello, jak i inni trenerzy Anglii woleliby opierać budowę drużyny wokół jednego z tej dwójki.

Problem ciągnie się jeszcze od czasów, kiedy reprezentację Anglii prowadził Sven Goran Eriksson. Tak naprawdę zaczęło się od tego, że nowy trener Liverpoolu Rafael Benitez przesunął Gerrarda do przodu. Wcześniej Houllier widział w nim pomocnika defensywnego. Hiszpan dostrzegł w Gerrardzie talent do gry ofensywnej i od tego czasu kapitan "The Reds" spełnia w Liverpoolu podobne zadania co Lampard w Chelsea. Obaj są bramkostrzelni i kreatywni.

W preferowanym na Wyspach ustawieniu 4-4-2 w środku pola zwykle ustawiani są pomocnicy ofensywny i defensywny. Lampard do roli tego drugiego nie nadaje się zupełnie (nigdy na tej pozycji nie występował), a Gerrard odzwyczaił się od tego. W Liverpoolu asekuruje go jeden z najlepszych na świecie defensywnych pomocników Javier Mascherano.

Erikssonowi zdarzało się wystawiać Gerrarda na lewej (!) pomocy, a w środku, obok Lamparda, piłkarza defensywnego jak choćby Owen Hargreaves. Liverpoolczyk ewidentnie marnował się na skrzydle, a gdy razem z Lampardem grali w środku, ich współpraca nie układała się zupełnie.

W Anglii wszyscy mieli nadzieję, że problem rozwiąże Fabio Capello. Ale mecz z Kazachstanem udowodnił, że i Włoch z nim sobie nie radzi. Na Wembley wyspiarze zagrali w ustawieniu 4-3-2-1, tym razem trójkę środkowych pomocników tworzyli Gerrard, Lampard i Gareth Barry z Aston Villi. Ten ostatni miał zadania defensywne, choć w klubie nie gra już jako klasyczny defensywny pomocnik (od kiedy na Villa Park przyszedł Nigel Reo-Coker). Anglicy znowu mieli kłopoty. Ich ataki były rwane i bez pomysłu, a Gerrard i Lampard jeszcze raz neutralizowali swe największe atuty. Dość powiedzieć, że na Wembley do przerwy nie było bramek, zaś pierwsze dwa gole Anglicy strzelili po stałych fragmentach gry (zresztą jeden był samobójem).

Pikanterii dodaje to, że bez Gerrarda w składzie Anglia wygrała w pierwszym meczu eliminacji po bardzo dobrej grze z Chorwacją aż 4:1 na wyjeździe.

Dlaczego zatem Capello nie posadzi po prostu kapitana Liverpoolu na ławce? Odpowiedzi szukać trzeba w mediach, w których pojawiają się co chwila wypowiedzi różnych trenerów, o tym że obaj zawodnicy ze sobą jednak grać mogą, potrafią i chcą, ale że trzeba ich umiejętnie ustawić. Wczoraj do tego chóru dołączył sir Bobby Robson - były trener reprezentacji. Innym, często podnoszonym argumentem jest to, że Luiz Felipe Scolari potrafi znaleźć w środku pola Chelsea miejsce dla Lamparda i Michaela Ballacka, również piłkarzy w miarę podobnych. To Brazylijczyk, a nie Włoch był faworytem, gdy w grudniu wybierano nowego trenera reprezentacji Anglii, ale zrezygnował i kadrę prowadzi Capello.

Więcej o:
Copyright © Agora SA