Ciemna strona wrestlingu: Udawany sport, prawdziwe ofiary

W ciągu ostatnich 25 lat niemal siedemdziesięciu zawodowych zapaśników zakończyło życie, nie ukończywszy 50. roku życia. To przerażająca statystyka, jeśli weźmie się pod uwagę, że wrestling to elitarna profesja, a lista przedwczesnych zgonów obejmuje przeważnie wielkie gwiazdy.

Co myślisz o wrestlingu? Masz swoje zdanie? Załóż sportowego bloga, bloguj na Blogsport.pl!?

W tym sporcie wszystko z góry jest ustalone: kto wygra, kto przegra, po jakiej akcji publiczność będzie piać z zachwytu, a kiedy po trybunach rozlegnie się przeciągłe "uuuuu" po uderzeniu, którego zwykły śmiertelnik nie miałby prawa znieść. Właściwie słowo "sport", wydaje się tu mocno kontrowersyjne. Co prawda mięśniaki w ringu ćwiczyć muszą dużo, bo każdy kilogram masy to określony zysk marketingowy, a do tego trzeba wymyślać coraz to nowe akrobatyczne sztuczki, bo kibic - nawet tak mało wybredny jak tu - szybko się nudzi, ale rzeczywistej rywalizacji nie ma. Właściwie o wrestlingu (tak to się przyjęło w Polsce nazywać, choć w angielskim słowo "wrestling" obejmuje całe bogactwo zapasów - nie tylko te dość prymitywne wygibasy tzw. profesjonalnych zapaśników, ale także te olimpijskie) można powiedzieć, że jest w nim więcej cyrku niż sportu, choć różnego rodzaju federacje kreują mistrzów świata, Europy itd.

Interes mimo utyskiwań, że to rozgrywka prymitywna, a nawet głupia, ma się dobrze. W zeszłym roku - największa i najsilniejsza federacja profesjonalnych zapasów - World Wrestling Entertainment - miała 486 mln dol. przychodu, a na czysto zarobiła 52,1 mln. Żyć nie umierać, nie?

Właśnie umierać...

W ciągu ostatnich 25 lat niemal siedemdziesięciu zawodowych zapaśników zakończyło życie, nie ukończywszy 50. roku życia. To przerażająca statystyka, jeśli weźmie się pod uwagę, że wrestling to elitarna profesja. Uprawia ją może kilkuset zawodników na całym świecie, a lista przedwczesnych zgonów obejmuje przeważnie wielkie gwiazdy. Kilka przykładów z ubiegłego roku:

- W sierpniu umarł nagle Brian Adams. Miał 44 lata. Przyczyną śmierci było prawdopodobnie przedawkowanie leków przeciwbólowych i antydepresyjnych.

- W lipcu były mistrz świata Chris Benoit popełnił samobójstwo w wieku 40 lat. Zanim to zrobił, zabił żonę (Nancy Benoit też była zawodowa zapaśniczka, mistrzynią świata) i syna. Przed tragedią lekarze zdiagnozowali u niego poważne zmiany w mózgu, porównywalne z tymi, jakie zachodzą w mózgu 85-latka chorego na Alzheimera.

- W ten sam weekend przed rokiem, gdy znaleziono rodzinę Benoit, odnaleziono również ciało 42-letniego Biffa Wellingtona, prawdopodobna przyczyna zgonu - atak serca.

- Kilka tygodni wcześniej z powodu przedawkowania koktajlu sześciu różnych leków zmarła 49-letnia Sherri Martel.

- W lutym Mike Awesome powiesił się w domu na Florydzie. Miał 42 lata.

- W styczniu z powodu nadużycia kokainy i leków antydepresyjnych zmarł 48-letni Bam Bam Bigelow.

Atak serca, nadużycie narkotyków lub leków, samobójstwo - to najczęstsze przyczyny śmierci wrestlerów przed pięćdziesiątym rokiem życia. Wszyscy płacą wysoką cenę za sławę i bogactwo. Zawodnicy muszą się sprzedać, więc by wyglądać jak gladiatorzy, szprycują się sterydami. Stąd potem problemy z sercem i krążeniem krwi, a potem zaburzenia osobowości. Dopiero gdy śmierć Benoit wstrząsnęła środowiskiem, rozpoczęto poważniejszą walkę z dopingiem. Wcześniej bowiem zapaśnik miał negatywny wynik kontroli dopingowej, dopiero gdy stosunek testosteronu do epitestosteronu wynosił 10:1, podczas gdy według standardów agencji antydopingowej WADA ten stosunek nie może wynosić więcej niż 4:1. Ale nie tylko sterydy wyniszczają wrestlerów. Dochodzą do tego łykane hurtowo lekki przeciwbólowe, bo zarobki uzależnione są od liczby występów w ringu. Zawodnicy wolą więc rujnować zdrowie nadużywaniem leków, niż zrobić przerwę na wyleczenie mniej poważnych urazów. W ciągu roku zawodnicy przez 300 dni są w trasie. Stres związany z występami, osamotnieniem i brakiem odpoczynku rozładowują za pomocą alkoholu i leków antydepresyjnych. - Doszliśmy już do punktu, gdy każda gala będzie się rozpoczynać od uczczenia ostatnio zmarłego zawodnika - mówi zapaśnik Larry DeGaris, który robi karierę uniwersytecką w Indianapolis, ucząc marketingu sportowego. - Czasem patrzysz na stare zdjęcia i odkrywasz, że jesteś na nich już ostatnim, który pozostał przy życiu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.