PZPN kontratakuje przez trybunał
Najnowsza story z pełniącą funkcję rzecznika prasowego i sekretarza trybunału Romaną Troicką-Sosińską w roli głównej zaczęła się w niedzielę wieczorem, kiedy sensacyjnie zakomunikowała, że Zawłockiego nie ma na liście osób, które mogą być kuratorami w związkach sportowych. - A więc sprawuje swoją funkcję nielegalnie - podsumowała. Na zarzuty, że jej wypowiedź mogła być inspirowana przez działaczy PZPN rozpaczliwie szukających ostatniej deski ratunku, by spełnić ultimatum FIFA (czyli wycofanie kuratora), odpowiedziała, że to nieprawda. - Postępuję tak, jak dyktuje mi moje sumienie - wyjaśniła "Gazecie".
W poniedziałek rano przewodniczący trybunału prof. Zygfryd Siwik ujawnił, że właśnie zdymisjonował Romanę Troicką-Sosińską z funkcji rzecznika i zabronił jej zabierać publicznie głos. - Pani Troickiej-Sosińskiej nie było kilka dni w kraju i nie wiedziała, że liczba kandydatów na kuratorów została zwiększona z pięciu do dziewięciu. A na nowej liście pan Zawłocki jest - wytłumaczył.
Na przełomie lipca i sierpnia Troicka-Sosińska często udzielała się w mediach, kiedy trybunał kilkakrotnie rozpatrywał protesty klubów Ekstraklasy zdegradowanych za korupcję. Samego przekupstwa na szczęście nie kwestionowała, ale była zwolennikiem teorii, że kluby zostały ukarane niezgodnie z przepisami, bo ich czyny zdążyły się przejawnić. Trybunał zdążył wówczas ułaskawić Widzew, po czym - po fali protestów - w takich samych przypadkach Zagłębia i Korony wydał wyroki odwrotne.