Chanas pogrążył koszykarzy Znicza

Koszykówka. Kamil Chanas w ostatnich 30 sekundach zdobył pięć punktów dla Basco Śląska Wrocław i Sokołów Znicz Jarosław przegrał jednym punktem mecz trzeciej kolejki PLK

- Przepraszam - mówił tuż po meczu do miejscowych dziennikarzy autor zwycięskich punktów dla wrocławian, który w całym meczu uzyskał aż 22 "oczka". - Bardzo zależało nam na zwycięstwie w Jarosławiu, bo wszyscy wiedzą, z jakimi problemami ostatnio się borykamy. Końcówka meczu była bardzo zacięta, ale na szczęście mi wpadało, z czego bardzo się cieszę - dodawał bohater meczu.

Śląsk wygrał, mimo że do Jarosławia przyjechał bez dwóch środkowych: swojego lidera Serba Olivera Stevicia, który tuż przed meczem nabawił się kontuzji, oraz Pawła Mroza. Mimo to od samego początku spisywał się lepiej od gospodarzy. Podopieczni litewskiego trenera Rimasa Kurtinaitisa szybko narzucili swój styl gry i nie mieli problemów z powiększaniem przewagi, która w 16. minucie, po trójce Amerykanina Tony'ego Weedena, wynosiła już 19 punktów.

Znicz w tym czasie grał jak w Warszawie, czyli bez pomysłu w ataku oraz zaangażowania w obronie.

Gdy zanosiło się na pogrom podopiecznych Stanisława Gierczaka, ci w końcówce pierwszej połowy wreszcie zaczęli odrabiać straty. Do końca pierwszej połowy odrobili 11 punktów, a na początku ostatniej kwarty, gdy skutecznie za trzy punkty przymierzył Amerykanin Grady Reynolds, gospodarze po raz pierwszy w tym meczu objęli prowadzenie. Na tablicy pojawił się wówczas wynik 63:62 dla Znicza.

Od tego momentu rozpoczęła się twarda walka kosz za kosz. W ostatniej minucie spotkania najpierw spod kosza dwa punkty zdobył Artur Mikołajko, a za chwilę jeden rzut wolny wykorzystał Marcin Ecka i Znicz na 24 sekundy przed końcem meczu prowadził 75:71. W międzyczasie piąte przewinienia popełnili Marcin Stefański oraz Artur Mielczarek.

W tym momencie wydawało się, że nic nie odbierze jarosławianom drugiej wygranej w tym sezonie. Jednak po przerwie na żądanie trenera Kurtinaitisa za trzy punkty trafił Chanas. Za chwilę faul w ataku popełnił Tomasz Celej, a piłka znów trafiła do Chanasa, który na dwie sekundy przed końcową syreną trafił z półdystansu. Losy meczu próbował odwrócić Amerykanin Brandun Hughes, ale piłka po jego rzucie trafiła w obręcz. - Wygraliśmy szczęśliwie. Znicz walczył i pokazał siłę. Jednak w końcówce Kamil Chanas dwukrotnie trafił i przechylił szalę zwycięstwa na naszą korzyść - cieszył się z pierwszego zwycięstwa w rozgrywkach litewski trener Śląska.

- Pokazaliśmy charakter tylko w dwóch kwartach, a walczyć trzeba przez cały mecz. W ekstraklasie nie da się wygrywać, grając z zaangażowaniem tylko przez część meczu. O to mam pretensje do moich zawodników - przyznawał po meczu Gierczak.

tomasz.welc@rzeszow.agora.pl

Kwarty: 18:26, 24:24, 16:12, 17:14.

Sokołów Znicz: Reynolds 19 (1), Celej 17 (2), Miszczuk 8, Kukiełka 6 (2), Hughes 2 oraz Ecka 12 (1), Mikołajko 6, Nowak 5, Fortuna 0.

Basco Śląsk: Chanas 22 (4), Stefański 19, Weeden 14 (4), Reibel 4, Mielczarek 0 oraz Skibniewski 9, Diduszko 8, Hałas 0.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.