Przegrał z wiatrem i chorobą

LEKKOATLETYKA. Rafał Śliwka ze Szczecina miał sporego pecha w trakcie Mistrzostw Świata Niesłyszących, które odbyły się w Turcji.

Przed rokiem Śliwka zdobył brązowy medal ME i z równie dużymi ambicjami jechał nad Bosfor. Eliminacje przebrnął bez większego problemu. Skończył na półfinale.

- Pech to pech i porażka! - podsumowuje lekkoatleta. - Nie awansowałem do finału z powodu przeziębienia.

Pech polegał na tym, że zawodnik zmagał się z chorobą i wiatrem, ale nie chciał zrezygnować z biegu. Rywalizował w ostatniej serii półfinałowej i osiągnął czas 11,52 s. To o ponad pół sekundy gorzej niż rekord życiowy. Pewnie byłoby dużo lepiej, gdyby lekkoatleci nie biegli pod wiatr. Ten wiał z siłą 1,7 m na s. Inni mieli podmuchy w plecy i osiągnęli znacznie lepsze wyniki.

Srebrnym medalistą został Jacek Wierzbicki (11,02), z którym szczecinianin wielokrotnie wygrywał.

- Żałuję, że tak zakończyłem swój udział w zawodach. Sztafeta - osłabiona brakiem dwóch czołowych zawodników - zajęła 6. miejsce. Też było nas stać na coś więcej - twierdzi Śliwka.

W klasyfikacji generalniej Polska zajęła 3. miejsce z dorobkiem sześciu złotych, jednego srebrnego i jednego brązowego medalu. Startowali przedstawiciele 36 państw świata. Przed Polakami byli Rosjanie i Ukraińcy. W przyszłym roku Śliwka chce wziąć udział w międzypaństwowym meczu Polska-Ukraina-Niemcy-Rosja w Köln i 23. Igrzyskach Olimpijskich Niesłyszących w Tajpej (pierwsza połowa września).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.