Historia tak jak żużlowcy - zatoczyła koło

ŻUŻEL. Minął rok, a w polskim żużlu zmieniło się niewiele. Znów o złoto powalczą Unia Leszno i Unibax Toruń.

W żużlu - tak jak w kilku innych dyscyplinach - zabawa na całego zaczyna się dopiero od fazy play-off. Wcześniej zwycięstwo w każdym meczu nie jest konieczne, a po ewentualnej porażce z obozu drużyny przegranej słychać głosy, że dopiero play-off powie prawdę o tym, kto jest mocny w polskim speedwayu.

Faktycznie, okazało się, że lider ekstraligi po rundzie zasadniczej, Złomrex Włókniarz Częstochowa, to papierowy tygrys. W rundzie zasadniczej Unia u siebie niewysoko z nim wygrała, na wyjeździe - zdecydowanie przegrała. Ale gdy w play-off przyszło do prawdziwej walki o prawdziwą stawkę - "Byki" były już lepsze na obu torach.

Lesznianie wygrali w Częstochowie także dlatego, że już w pierwszym swoim biegu rozbił się Lee Richardsson. On może dołożyłby kilka punktów, ale nawet z nim w składzie nie było w niedzielę mowy o odrobieniu przez Włókniarza straty z pierwszego meczu w Lesznie.

Mamy zatem powtórkę z ubiegłego sezonu, gdy w finale Unibax jeździł z Unią. Mecze będą rozgrywane w tej samej kolejności - najpierw w Lesznie, potem w Toruniu. Wtedy złoto zdobyła Unia, choć to nie ona wydawała się faworytem.

Kto jest faworytem tegorocznego starcia zespołów z Leszna i Torunia? Naprzeciwko siebie staną tak wyrównane zespoły, że szukanie zespołu teoretycznie mocniejszego zakrawa o szarlatanerię. W rundzie zasadniczej w Lesznie lepsi byli torunianie, w Toruniu - wygrali lesznianie. Mecz w Wielkopolsce toczył się w anormalnych warunkach - podczas ulewy, która trwała od początku meczu, żużlowcy wyglądali jak kuracjusze po kąpieli w borowinie. Fenomenalnie jeździł wówczas Wiesław Jaguś - zdobył 17 pkt w sześciu startach. W Toruniu Unia wygrała 46:44, mimo że przyjechała bez Troya Batchelora. Całkiem udanie zastąpił go junior Adam Kajoch, a prawdziwą gwiazdą spotkania był Jarosław Hampel, który zdobył komplet punktów.

Szanse "Byków" na złoto byłyby większe, gdyby zdrów i w pełni sił był rewelacyjny junior Przemysław Pawlicki. Na własnym torze ten nastolatek jest prawdziwą gwiazdą drużyny, zawodnikiem, po którym można się spodziewać dwucyfrowej zdobyczy punktowej. Gorzej jest na wyjazdach, na tych torach, których Pawlicki nie zna tak dobrze jak swojego. Lesznianin leczy jednak pogruchotany bark - nie ma na sobie gipsu, ale nie ma co liczyć na jego występ w finałowym dwumeczu. Wykluczył to ojciec zawodnika, który prowadzi jego karierę. W tej sytuacji więcej będzie zależało od formy Chorwata Juricy Pavlicia, który pojedzie w wyścigach z udziałem juniora.

Rewanż w Toruniu będzie ostatnim ligowym meczem na starym stadionie żużlowym w tym mieście. Od nowego sezonu żużlowcy Unibaksu przenoszą się na budowany jeszcze nowy obiekt, który pomieści pod dachem 15 tys. widzów.

Pierwszy mecz finałowy odbędzie się 12 października. Rewanż - tydzień później.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.