Collina kontuzjowany na emeryturze

- Kolano zatrzeszczało, a później poczułem ból, jakiego nie doświadczyłem nigdy wcześniej. Nie miałem odwagi, żeby na to patrzeć, bałem się - mówi Pierluigi Collina o kontuzji, której kilka dni temu doznał na Wembley

Wszystko wydarzyło się w pierwszej połowie meczu charytatywnego, w którym zmierzyły się drużyny dawnych sław angielskiego futbolu i reszty świata. Jak opowiada były sędzia powód przykrego zdarzenia był banalny - noga, na której się podpierałem poślizgnęła się, gdy próbowałem się zatrzymać w biegu - Collina wyjaśnia.

Kontuzja mogła mieć dużo poważniejsze konsekwencje. Ale dobra wiadomość pojawiła się wczoraj wieczorem - nie stało się nic poważnego, Collina potrzebuje miesiąca na regenerację, musi szczególnie uważać na nadwerężoną część nogi od kolana po cały odcinek piszczelowy.

Teraz Collina z uśmiechem komentuje to wydarzenie: - Naprawdę się bałem, odgłos należał do takich, których się nie zapomina. Kolano zrobiło "krak", a później poczułem ból, jakiego nie doświadczyłem nigdy wcześniej. Można sobie wyobrazić, jak bardzo spanikowałem. Nie miałem odwagi, żeby na to patrzeć, bałem się. Mogę powiedzieć, że w całym tym nieszczęściu miałem dużo szczęścia.

Wspomnienie wieczoru w Londynie dla Colliny pozostało bardzo miłe - Było tam ok. 50 tys. widzów - mówi Collina - którzy oklaskiwali aktywnych mistrzów, jak i tych, którzy nie są już aktywni zawodowo, a mimo tego mogą brać udział w rozgrywkach. To, co chcieliśmy osiągnąć, to zebrać milion funtów i przekazać je na cele Unicefu. Chciałbym tylko sędziować ten mecz do końca.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.