Polska ma Eurobasket, ale o tym nie wie

Koszykarskie mistrzostwa Europy, czyli Eurobasket, to po piłkarskim Euro najważniejsza cykliczna impreza w sportach zespołowych na Starym Kontynencie. Za 365 dni licząc od niedzieli, czyli 7 września 2009 roku, turniej rozpocznie się w Polsce, ale mało kto w kraju ma tego świadomość.

Pau Gasol, Jose Calderon, Rudy Fernandez, Tony Parker, Ronny Turiaf, Sarunas Jasikevicius, Andrei Kirilenko, Hedo Turkoglu, Mehmet Okur i kilku innych zawodników - to już nie tylko europejscy gwiazdorzy, ale w większości przypadków także solidni gracze NBA, bohaterowie igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata. Duża cześć tych zawodników, jeśli nie wszyscy, już za rok przyjedzie ze swoimi reprezentacjami do Polski, aby walczyć o prymat w Europie. Najpewniej zabraknie wśród nich Dirka Nowitzkiego, jedynego Europejczyka, który został wybrany MVP sezonu zasadniczego w NBA. Niemiec sam ogłosił po zakończeniu igrzysk, że w przyszłym roku będzie odpoczywał, ale liczba gwiazd światowego formatu i tak będzie jednak wystarczająca. Jednak poza kibicami koszykówki, którzy jeśli nawet nie są w Polsce gatunkiem wymarłym, to notują ujemny przyrost naturalny, niewiele osób w Polsce zdaje sobie z tego sprawę.

Promocja niechciana

O polskim Eurobaskecie było w kraju głośno na przełomie lipca i sierpnia, kiedy "Rzeczpospolita" napisała o przetargu na obsługę promocyjną tej imprezy. Wątpliwości budziło to, że w komisji przetargowej zasiadał prezes Polskiego Związku Koszykówki i zarazem senator Platformy Obywatelskiej Roman Ludwiczuk, a zwycięzcą przetargu zostało konsorcjum firm, których właściciele są byłymi współpracownikami obecnego wicepremiera Grzegorza Schetyny z czasów, kiedy ten był prezesem koszykarskiego Śląska Wrocław. Ludwiczuk od razu zadeklarował, że może ujawnić wszystkie dokumenty dotyczące przetargu, a o wyborze konsorcjum Sport Media i ARRS Effectica zadecydowała ich najkorzystniejsza oferta finansowa. Prezes dokumenty ujawnić będzie musiał, bo do kontroli w PZKosz przygotowują się Ministerstwo Sportu oraz Najwyższa Izba Kontroli.

Sprawa kontroli jest niewątpliwie polityczna, więc w wakacyjnym sezonie ogórkowym chętnie podchwyciły ją media. A kibice koszykówki tylko z przekąsem kiwali głowami, że tak dużej promocji tej dyscypliny i Eurobasketu nie było w kraju od dawna. Oczywiste jest jednak, że mówienie o wielkiej imprezie pod kątem przekrętów i polityki, to nie jest promocja, której stojąca na wątłych nogach, a w zasadzie leżąca w sensie popularności koszykówka, potrzebowała najbardziej.

Tymczasem PZKosz, a w zasadzie jego prezes, który federacją kieruje autorytarnie, nie wykorzystał kilku dobrych sytuacji do wypromowania Eurobasketu - zarówno w Polsce, jak i zagranicą. - Promocja? Przecież już się zaczęła - np. na wyświetlaczach elektronicznych w halach - mówił w czerwcu Ludwiczuk. - Nie rozumiem czego państwo oczekujecie: mam zalepić całą Polskę bilboardami za kilkanaście milionów złotych na ponad rok przed imprezą? Tego nie zrobię, bo posądzono by mnie o niegospodarność - tłumaczył prezes. Ludwiczuk szacuje, że budżet imprezy wyniesie ok. 35 mln złotych.

- Od września chcemy raz na dwa tygodnie pokazywać w TVP magazyn koszykarski, a także miasta goszczące turniej. Zrobimy konkurs na maskotkę reprezentacji Polski, będziemy organizować turnieje. Zresztą proszę powiedzieć: czy siatkarskie ME, które odbędą się zaraz po naszych, są już promowane? - pyta prezes.

Ludwiczuk ma rację. Nie są. Ale siatkarskie transmisje ligowe przyciągają kilka razy większą publiczność, o reprezentacjach nie wspominając, a wiadomość o organizacji mistrzostw świata tej dyscypliny w Polsce w 2014 roku była jedną z najważniejszych sportowych informacji na początku września.

Kto jest gospodarzem mistrzostw?

Zaprzepaszczone możliwości sportowej promocji Eurobasketu to np. pobyt w kraju jedynego Polaka w NBA Marcina Gortata. Hasło "NBA" jest prawdopodobnie jednym z ostatnich koszykarskich, które kojarzą ci, którzy niekoniecznie interesują się koszykówką. Gortat lubi występować publicznie i raczej nie odmówiłby udziału w np. wielkim turnieju ulicznym dla dzieci, w którymś z największych polskich miast. Nagrodami mogłyby być koszulki Orlando Magic, albo reprezentacji Polski z nazwiskiem zawodnika. Gortat rozdawałby także autografy, zagrałby z najlepszymi jeden na jeden. Do udziału w takiej imprezie można namówić także zespoły hip-hopowe, zorganizować konferencję prasową i zaprosić telewizje.

Zamiast zaplanowanej przez PZKosz akcji, która odbiłaby się echem w mediach, Gortat uczestniczył w rodzinnej Łodzi w majowym turnieju ulicznym, gdzie grano w koszulkach i na tle planszy reklamujących Eurobasket, ale imprezy nie nagłośniono i nie będąc mieszkańcem Łodzi, trudno było o niej usłyszeć. W sierpniu zawodnik Orlando Magic zorganizował w swoim mieście camp koszykarski dla dzieci. Korzystającego z okazji PZKosz również nie było widać.

Federacja zbagatelizowała też promocję mistrzostw zagranicą. Turcy, którzy za dwa lata organizują mistrzostwa świata, rok temu podczas Eurobasketu w Madrycie zorganizowali turniej trójek i reklamowali się wszędzie: na bandach podczas meczu, na specjalnym stoisku w hali, w folderach i na koszulkach rozdawanych dziennikarzom. O polskiej imprezie mówili kolegom z prasy polscy dziennikarze.

Tego lata reprezentacja rozegrała kilka sparingów w Niemczech i we Włoszech. Aż się prosiło, aby na telebimach w berlińskiej hali pokazano tam klip promujący polskie mistrzostwa. Miasta, koszykarzy i kilkuzdaniowe zaproszenie wygłoszone np. przez premiera Donalda Tuska (tak skutecznie walczono o żeńskie mistrzostwa w 2011 roku). W Halle i w Berlinie nie było nic, żadnego zaakcentowania Eurobasketu 2009.

Sponsor się wycofał

Podobnie było na towarzyskim turnieju we Włoszech, gdzie Polacy zagrali nieźle, a Gortat był jednym z najlepszych zawodników turnieju. Zamiast wykorzystać to choćby w mikroskopijnej części (np. podczas powitania dając przeciwnikom koszulki promujące mistrzostwa - takie akurat są), znów nie zrobiono nic. Członek francuskiej ekipy zupełnie poważnie pytał kierownika polskiej reprezentacji o grupę eliminacyjną, w której grają biało-czerwoni. Gospodarze są z eliminacji zwolnieni, ale on nie wiedział o tym, że to akurat Polska będzie gospodarzem najbliższych ME.

- Nie przewidzieliśmy promocji podczas innych międzynarodowych imprez takich jak kwalifikacje olimpijskie w Atenach - otwarcie przyznał jednak Ludwiczuk.

PZKosz, nawet jeśli tego problemu nie czuje, to nie może nie zauważyć innego - w lipcu federacja straciła strategicznego sponsora, którym przez dwa lata był Prokom. Właściciel spółki Ryszard Krauze wobec własnych kłopotów stopniowo zaczął wycofywać się z finansowania sportu i sierotami zostali także koszykarze. Prokom przeznaczał na PZKosz 1,7 mln zł rocznie. Oprócz tego, już poza zobowiązaniami kontraktowymi, firma wspierała rozwój młodzieży i niektóre zgrupowania kadry. Tymczasem to przyszłoroczne, zapewne kluczowe dla wyniku reprezentacji, zgrupowanie, musi być zorganizowane idealnie - mówią o tym i trener Muli Katzurin, a także czołowi koszykarze Marcin Gortat, Szymon Szewczyk czy Filip Dylewicz.

Wynik reprezentacji jest z kolei kluczowy dla kondycji całej polskiej koszykówki. Dyscypliny, która z wyżyn popularności pod koniec XX wieku, spadła w Polsce na niziny. Na hale przychodzi coraz mniej osób, kluby - nawet te uznane - mają poważne problemy organizacyjno-finansowe, a transmisji telewizyjnych, w porównaniu z siatkówką, praktycznie nikt nie ogląda. Obecnie w Polsce nie ma żadnej telewizji, która chciałaby pokazywać Euroligę, czyli koszykarską Ligę Mistrzów, gdzie regularnie występuje mistrz Polski z Sopotu.

Dlatego dobry wynik reprezentacji mógłby być pierwszym impulsem do odbudowy popularności koszykówki. Takie były przecież początki siatkarzy, którzy dobrą grą przyciągnęli profesjonalnych sponsorów, a ci z kolei stworzyli organizację, która zadbała o stworzenie dobrego klimatu na siatkówkę. Jego efektem jest m.in. przyznanie Polsce wspomnianych mistrzostw świata, w których wielki udział finansowy będzie miała telewizja Polsat.

Eurobasket odbędzie się na pewno, mimo że np. hala w Łodzi, w której odbędzie się półfinał, jest jeszcze budowana. Pozostałe obiekty - w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Bydgoszczy i Katowicach (finał) - w mniejszym lub większym stopniu spełniają wymagania FIBA.

Na razie wiadomo, że poza gospodarzami w turnieju zagrają: Rosja, Hiszpania, Litwa, Grecja, Niemcy, Chorwacja, Słowenia. Eliminacje, które wyłonią w tym roku 7 zespołów, trwają. Ostatnia, 16. drużyna, wywalczy awans w dodatkowym turnieju

Pierwszy mecz Eurobasketu rozegrany zostanie dokładnie (licząc od niedzieli 7 września) za 365 dni.

Czy słyszałeś wcześniej, że Polska będzie gospodarzem przyszłorocznego Eurobasketu?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.