Polskim żeglarzom miało wydmuchać medale. Nie wydmuchało

W dziesięciu wyścigach nasze największe żeglarskie nadzieje na igrzyskach - duet Kusznierewicz-Życki w klasie Star - nie wygrały ani razu. Polacy awansowali jednak do wyścigu finałowego, w którym dziś będą walczyć o trzecie miejsce. Nasi pozostali żeglarze wrócą z Chin bez medali - pisze z olimpijskich regat w Qingdao specjalny wysłannik Sport.pl Bohdan Pękacki.

Kusznierewicz i Życki na szóstym miejscu przed finałem ?

Qingdao, gdzie odbywają się regaty żeglarskie, to naprawdę świetne miejsce. Położone nad oceanem, otoczone górami, z kapitalną pogodą - po pobycie w Pekinie można tu naprawdę odpocząć od zgiełku stolicy. Trochę śmierdzi rybami, a plaże nie zachwycają czystością, ale nie czepiajmy się szczegółów, to i tak miejsce w sam raz na wczasy, zwłaszcza że samolotem za w niewielkie pieniądze można dolecieć tu z Pekinu w godzinę.

- Ale nie na zawody olimpijskie - mówi Tomasz Chamera, dyrektor sportowy Polskiego Związku Żeglarskiego.

Akwen w Qingdao to wszystko, czego nie lubią żeglarze - słabe, ciągle zmieniające kierunek wiatry, brudna woda i silny prąd.

- Skandal - mówi krótko o wyborze tego miejsca na igrzyska Waldemar Heflich, redaktor naczelny miesięcznika "Żagle", który komentował zawody dla TVP. - Ale nie dlatego wyniki Polaków nie sprostowały oczekiwaniem. Wszystkim wiało tak samo - dodaje jednak od razu, a wtórują mu sami żeglarze.

Polacy jechali do Qingdao z mocnymi szansami na trzy medale. Dwa w windsurfingowej klasie RS:X i jeden w Starze, na którym płynęli Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki. Pierwszy odpadł Przemysław Miarczyński, który jeszcze przed zawodami zapowiadał, że choć rządzi w Pucharze Świata, to na igrzyskach nie będzie faworytem. I nie był, choć miejsce poza dziesiątką to chyba największe rozczarowanie całej ekipy.

Zofia Klepacka źle rozpoczęła regaty, potem dzielnie goniła, ale nie dogoniła podium.

- Przemkowi i Zosi zabrakło uniwersalności - mówi Heflich - To świetni deskarze w silnych wiatrach, ale żeby wygrywać na igrzyskach trzeba pływać w każdych warunkach. Ale w tej klasie świetną robotę robi trener Paweł Kowalski, za plecami Miarczyńskiego i Klepackiej są już kolejni Polacy, którzy mogą namieszać. Poza tym Zosia ma dopiero 22 lata, to jej drugie igrzyska - na pewno wystartuje za cztery lata, a wtedy będzie tylko lepsza.

Sprawa gorszego niż spodziewany rezultatu sternika Kusznierewicza (złotego i brązowego medalisty olimpijskiego w klasie Finn) i załoganta Życkiego jest nieco inna: to aktualni mistrzowie świata, ale rywalizowali w stawce, w której żagli ze złotymi gwiazdami, do których prawo mają mistrzowie globu, pływało jeszcze sześć. I choć nadzieje były ogromne - sam Życki mówił nawet o 60 procentach szans na złoto - to w tej stawce po prostu nie dali rady, inni byli szybsi. Przez całe zawody nie popełnili ani jednego poważnego błędu, ale też nie było w ich żeglowaniu błysku, który pozwoliłby wygrać z wiatrem - z pierwszej dziesiątki oprócz nich tylko dwie inne załogi nie odniosły zwycięstwa w żadnym z wyścigów.

- Chcemy wygrać ostatni wyścig, ale o medal będzie ciężko, szanse są z tych matematycznych - mówią Polacy przed ostatnim czwartkowym startem.

- Proszę posłuchać: w Polsce jest jedna łódka Star. Do wyścigów mistrzostw Polski w klasie Finn startuje sześciu zawodników, z czego trzech na starych żaglach Kusznierewicza. W klasie 49er jest łapanka, żeby znaleźć trzy załogi - tłumaczy sytuację Heflich. - To, że w tych warunkach mamy mistrzów świata i czołówkę igrzysk, to niemal cud. Mateusz jest z innej planety, przypadkiem chyba wylądował między Odrą, a Bugiem. Nie czujmy się rozczarowani.

Pozostałe polskie załogi popłynęły na miarę swoich możliwości - miejsca w drugiej dziesiątce, lub pod koniec pierwszej niemal dokładnie odpowiadają oczekiwaniom.

Regaty w Qingdao w czwartek się kończą. Niektórzy oddychają z ulgą - telewizja BBC przygotowuje film dokumentalny o tym, jak źle zawody były realizowane w telewizji. - To był poziom, jaki oglądaliśmy na igrzyskach w Barcelonie, zawody były niemal zupełnie niezrozumiałe dla laików - mówią dziennikarze od lat komentujący żeglarstwo.

Problem w tym, że ta dyscyplina jest jedną z pierwszych do usunięcia z programu igrzysk. W Londynie 2012 jeszcze wielkich cięć nie będzie, ale już na następnej olimpiadzie w 2016 - jak najbardziej. Decyzje mogą zapaść na posiedzeniu MKOl we wrześniu tego roku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.