Stres związany z opóźnieniem ligi paraliżuje piłkarzy

Maciej Andryszczak, psycholog sportu i sędzia piłkarski, przepowiada naszym ligowcom stresujący początek sezonu.

Ekstraklasa wreszcie wystartowała. Czy przesunięcie startu sezonu odbije się na formie zespołów? Maciej Andryszczak, pracownik naukowy katowickiego AWF-u i były psycholog Adama Małysza, nie ma wątpliwości, że tak właśnie będzie.

Wojciech Todur: Trenerzy i działacze powtarzają, że w związku z opóźnieniem startu ligi nie dają gwarancji, że ich zespoły będą w najwyższej formie. Czy to aby nie szukanie prostej wymówki ewentualnych porażek?

Maciej Andryszczak: Nie sądzę. Dam prosty przykład. Student przed ważnym egzaminem. Uczy się człowiek cały tydzień, zarywa noce, przychodzi na wyznaczoną godzinę i dowiaduje się, że profesor przepyta go, ale za tydzień. Wraca więc do domu, otwiera książki i znowu dopada go stres, narasta frustracja. A przecież wokół niego cały czas toczy się normalne życie. Dotykają go problemy najbliższych. W takiej sytuacji są właśnie piłkarze, którzy drugi raz z rzędu dowiedzieli się, że "profesor przełożył im egzamin".

Wszystko to prawda, ale przecież to także dodatkowe tygodnie i dodatkowy czas, by dojść do wyższej formy.

- To tylko teoria. Czy pan wie, że znakomita większość sportowców woli startować z samego rana? Stres związany z oczekiwaniem na start często ich paraliżuje. Wyczynowcy wolą wstać, zjeść śniadanie i rozpocząć rywalizację. Ligowi piłkarze od dwóch tygodni są właśnie w tym najtrudniejszym, tak nielubianym przez nich okresie. W takich warunkach naprawdę trudno zbudować wyższą formę.

Wygląda więc na to, że rację mają trenerzy, którzy twierdzą, że mecz aż w 50 proc. rozgrywa się w głowach piłkarzy.

- Skoro tak myślą, to dlaczego tak nieliczni z nich decydują się na współpracę z psychologiem? W silnych europejskich ligach trenerzy już dawno doszli do wniosku, że rezerwy wynikające z możliwości organizmów piłkarzy są już blisko wartości progowych. Ile razy można też zmienić taktykę czy ustawienie na boisku? Dlatego teraz co częściej spogląda się na dietetyków, psychologów czy fizjoterapeutów. Pamiętam, jak kilka lat temu trener Ryszard Wieczorek zaprosił do współpracy mojego kolegę, fizjologa Jana Chmurę. Wtedy środowisko piłkarskie traktowało go jak wielkie dziwo. A dziś? Dziś nie może odgonić się od propozycji współpracy.

Z tego, co Pan mówi, można wywnioskować, że wyniki pierwszej kolejki będą jedną wielką niespodzianką.

- Sport i tak jest nieprzewidywalny, a opóźniony start tylko go podsyci. Na przepowiadanie zaskakujących wyników jednak mnie pan nie namówi. To już zajęcie dla wróżki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.