Nasz sprawiedliwy w Pekinie

Będzie jedynym polskim arbitrem szermierczym na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. 30-letni gdańszczanin zyskał uznanie FIE, czyli Międzynarodowej Federacji Szermierczej. Jako sportowiec na igrzyskach nigdy nie był, pojedzie na nie jako sędzia

Rozmowa z Adamem Kaszubowskim

Adam Mauks: Czuje się pan najlepszym polskim arbitrem?

Adam Kaszubowski: Nie, absolutnie! W Polsce jest kilku dobrych arbitrów, ale nie ma żadnej klasyfikacji sędziowskiej. Przynajmniej ja takiej nie znam. Ja staram się robić to, co umiem jak najlepiej.

Jak dowiedział się pan o nominacji na Pekin?

- Nieoficjalnie 1 kwietnia i oczywiście w to nie uwierzyłem, ale kiedy następnego dnia zadzwoniła do mnie pani z Polskiego Związku Szermierczego, wiedziałem, że jadę do Pekinu. Duża radocha... Jako sportowiec nie dostąpiłem tego zaszczytu.

Były dwie kandydatury z Polski: Piotr Kiełpikowski i pan. Dlaczego wybrali pana?

- Nie wiem. Ale tym bardziej była to dla mnie wielka sprawa, że FIE postawiła na mnie. Przecież moje osiągnięcia jako sportowca są niczym w porównaniu z "Kiełpikiem", który jest trzykrotnym olimpijczykiem i dwukrotnym medalistą olimpijskim!

Jak przygotowuje się do Pekinu sędzia szermierczy?

- W ogóle się nie przygotowuje. Sędzia albo jest dobry, czyli obiektywny i pewny swoich decyzji, albo nie ma co się pchać na taką imprezę jak igrzyska.

Co utwierdza pana w przekonaniu, że jest pan dobry?

- Opinia trenerów i sportowców. Wiem, że mają do mnie zaufanie, cenią mnie. To jest dla mnie bardzo ważne. Mobilizuje mnie do tego, by nie dać plamy. Poza tym nie wchodzę w żadne układy. Odmawiam, kiedy zagraniczni szermierze mówią: "Adam, chodź z nami na kolację". Po prostu nie ma takiej opcji.

Wie pan, jak się zachować, by nie narazić się chińskim organizatorom?

- W Pekinie będziemy składać obowiązkową przysięgę. Wiem, że czeka mnie 9-godzinna odprawa z organizatorami, na której powiedzą nam co i jak. Jestem apolityczny, więc raczej nie będę demonstrował. Zresztą sędziowie będą pod lupą, wiem, że będziemy odizolowani od trenerów i zawodników specjalnym, osobnym korytarzem prowadzącym z szatni na plansze w hali.

Jakie walki sędziuje się łatwiej, jakie trudniej?

- Dla mnie nie ma większego znaczenia, jaki pojedynek sędziuję. Czy jest to walka o olimpijskie złoto czy walka o 15. miejsce w krajowym turnieju młodzieżowym. Na pewno łatwiej sędziuje się dobrym szermierzom. Choć też nie zawsze, bo oni czasem robią sobie pod górkę i to rykoszetem trafia w sędziego. Ale jak sędzia jest dobry, to sobie radzi w każdej sytuacji.

Szermierka to sport, w którym duże znaczenie ma interpretacja przepisów przez sędziego. Czy to nie wypacza rezultatu walk?

- Już nie. Na igrzyskach będziemy mogli korzystać z powtórek na wideo. Technika jest po to, by ludziom pomagać, a my, sędziowie, będziemy z tego korzystać, bo sporne sytuacje na pewno będą. One są zawsze, bo w sporcie, zwłaszcza przegrani, szukają sprawiedliwości. Obowiązkiem sędziego jest być sprawiedliwym.

Adam Kaszubowski

Ma 30 lat, jest byłym florecistą AZS AWF Gdańsk i medalistą mistrzostw Polski. Dziś pracuje jako nauczyciel w SSP 70. Ma żonę Olgę i 3-letniego syna Kajetana.

Copyright © Agora SA