Zawisza miał pecha w Kluczborku

Bydgoski Zawisza strzelił pierwszego gola i potem przeważał przez większość inauguracyjnego meczu II ligi w Kluczborku. Co z tego, skoro nasz zespół, na własne życzenie, przegrał to spotkanie.

Trener Piotr Tworek jeszcze w piątek nie wiedział, jaki skład wystawi na pojedynek w Kluczborku. Z drużyną nie pojechał m.in. pauzujący za żółte kartki Szymon Maziarz. W dodatku nadal niezałatwiona była sprawa pozyskania obrońcy Tobiasza Muellera. Zawisza ciągle nie mógł dojść do porozumienia z Lechem Poznań.

- Czekam na tę decyzję. Wiadomo, że przepisy nakazują, by w meczu w jednej drużynie grało dwóch młodzieżowców. Tobiasz spełnia ten warunek i jeśli tylko będzie zgoda, to zagra. Jeśli nie, to będę musiał dokonać roszad w wyjściowym składzie - mówił jeszcze w piątek po południu Tworek.

W sobotę rano okazało się, że zmiany są potrzebne. Muller nadal nie był piłkarzem Zawiszy i miejsce na lewej obronie zajął Marcin Kozłowski, a drugim, obok Arkadiusza Kozłowskiego młodzieżowcem w składzie (regulamin PZPN wymaga wystawienia dwóch młodzieżowców), był napastnik Krzysztof Szal.

Zmiany okazały się skuteczne, bo w Kluczborku to Zawisza miał przewagę. W dodatku już w dziewiątej minucie na polu karnym faulowany był Piotr Bajera. Rzut karny na bramkę zamienił Marcin Łukaszewski.

- Można powiedzieć, że początek ułożył się świetnie - cieszył się szkoleniowiec bydgoszczan.

Jego podopieczni jeszcze jednak przed przerwą popsuli mu humor. Po błędzie obrońców piłkę z ponad 25 m uderzył Waldemar Sobota, a ta przelobowała źle ustawionego Macieja Kowalskiego.

W drugiej połowie to nadal przyjezdni posiadali przewagę. Bardzo dobre spotkanie w środku pola rozgrywał Rafał Piętka. Kiedy wydawało się, że gol dla Zawiszy jest kwestią czasu, bydgoszczanie popełnili kolejny błąd. I znowu zapłacili za niego wysoką cenę. Tym razem piłkę stracił Marcin Kozłowski. Gospodarze wyprowadzili kontrę, a zdobywcą kolejnego gola był znów Sobota.

Po stracie bramki nasi piłkarze nie mieli już wyjścia. Musieli jeszcze śmielej zaatakować. Trener Tworek wpuścił na boisko dwóch napastników Mariusz Cichowlasa i Valentina Daha. Ostatni kwadrans spotkania to całkowita dominacja Zawiszy. O krok do doprowadzenia do remisu był Piętka, ale jego strzał z rzutu wolnego w ostatniej chwili wybił bramkarz MKS-u. Bydgoscy kibice mieli jednak swoją chwilę radości. Problem w tym, że była ona bardzo krótka. W 87. min, po dośrodkowaniu, gola zdobył Cichowlas. Arbiter podjął niezrozumiałą decyzję nie uznając gola Zawiszy. Według niego wcześniej zderzyli się bramkarz drużyny z Kluczborka z jednym ze swoich obrońców i dlatego arbiter przerwał gwizdkiem akcję.

- Ta bramka padła jak najbardziej prawidłowo. Jesteśmy wszyscy bardzo rozczarowani tym, co się stało. To my byliśmy dziś lepsi, a ze zwycięstwa cieszyli się rywale - mówił po meczu rozżalony Tworek.

Nieźle w Tychach w pojedynku z jednym z faworytów - GKS-em - zaprezentowali się piłkarze Victorii Koronowo. Podopieczni Macieja Karabasza przegrali, ale tylko 0:1. Przez większość meczu na boisku żaden z zespołów nie miał przewagi.

- Spodziewałem się trochę więcej po drużynie z Tychów. Pomimo porażki, chciałem jednak pochwalić swój zespół. Popełniliśmy właściwie tylko jeden błąd, który kosztował nas utratę gola. Potem staraliśmy się odrobić straty, ale gospodarze dobrze spisywali się w defensywie. Mecz mógł się podobać. Prawie 5 tys. widzów, wspaniały doping miejscowych kibiców. Świetnie się gra w takich warunkach - podsumował trener Victorii.

Jedynym zespołem z naszego regionu, który wywalczył choćby punkt w pierwszej kolejce, jest Unia Janikowo. W niedzielę podopieczni Zbigniewa Kieżuna bezbramkowo zremisowali w Jarocinie z Jarotą. Goście mogą być zadowoleni z takiego wyniku, bo, szczególnie w końcówce meczu, przewagę posiadali gospodarze. Bardzo dobrze jednak w bramce Unii spisywał się Michał Wróbel.

MKS Kluczbork 2 (1)

Zawisza 1 (1)

Bramki: 0:1 Łukaszewski (9. karny), 1:1 Sobota (33.), 2:1 Sobota (62.)

MKS: Świtała - Cieślak, Nowacki, Jagieniak, Adamczyk - Hober (79. Stępień), Glanowski (59. Luberda), Kazimierowicz, Nitkiewicz (52. Jasiński) - Sobota, Sobotta.

Zawisza: Kowalski - Cuper, Tomczak, Łukaszewski, M. Kozłowski (72. Suchecki) - Szczepan, Loliga (72. Dah), Piętka, A. Kozłowski (55. Cichowlas)- Bajera, Szal

GKS Tychy 1 (0)

Victoria 0

Bramka : 1:0 Wania (26.)

GKS: Suchański - Mańka, Kopczyk, Masternak, Zadylak - Wania, Odrobiński, Matysek (64. K. Kozłowski), Luty, Kasprzyk (66. Bizacki) - Wesecki (87. Wróbel).

Victoria: Tomaszewski - Glazik, Poznański, Raszka, Malczuk - Raczyński (46. Kujawka, 84. Kordowski), Łożyński, Kardasz, Rogóż - Klimek (67. Sawicki), Kanik.

Jarota Jarocin - Unia 0:0

Jarota: Chołubiec - Lisiecki, Garbarek, Czabański, Grzegorzewicz - Kosiński, Idzikowski, Patyński, Sowiński (63. Kryś) - Piątek (46. Stefaniak), Nektała.

Unia: Wróbel - Wrzesiński, Mendelski (46. Nowaczyk), Mysiak, Warczachowski - Kalinowski, Nowosielski, Filipek (78. Łukomski), Wincel, Tarnowski - Ślifirczyk (74. Gikiewicz).

Inne wyniki: Czarni Żagań - Miedź Legnica 0:2, Raków Częstochowa - Lecha Zielona Góra 1:1, Polonia Słubice - Kotwica Kołobrzeg 1:0, Chemik Police - Nielba Wągrowiec 2:5, Gawin Królewska Wola - Elana Toruń 0:0. Mecz Pogoni Szczecin z Zagłębiem Sosnowiec został przełożony, odbędzie się w środę.

Mówi Marcin Łukaszewski, obrońca Zawiszy

Waldemar Wojtkowiak: Dlaczego przegraliście, skoro nie ustępowaliście rywalowi?

Marcin Łukaszewski (kapitan Zawiszy): Trudno powiedzieć. Naprawdę uważam, że zagraliśmy dobre spotkanie. Niestety, aby myśleć o wygranej, nie wolno popełniać błędów, a nam się one przytrafiły.

Ale karny w pana wykonaniu był bezbłędny.

- Trochę szczęśliwie to się ułożyło. Dzień przed wyjazdem do Kluczborka zostałem po treningu, by właśnie strzelać jedenastki. Chyba miałem przeczucie, że to mi się przyda. I rzeczywiście już w pierwszym meczu zdobyłem gola po karnym.

Ale pomimo tego, nie cieszył się pan po zakończeniu meczu.

- Dla nas wszystkich to bardzo nieprzyjemne doświadczenie. Po ostatnim sezonie w IV lidze oduczyliśmy się przegrywać [wiosną w IV lidze Zawisza nie przegrał ani razu, w całym sezonie doznał tylko jednej porażki, przyp. red.] i dlatego ta porażka, tak źle na nas wpływa. Smutno będzie wracać w takich nastrojach do Bydgoszczy.

Musicie się jednak szybciej podnieść, bo za tydzień już kolejne spotkanie.

- Teraz mamy serię aż trzech meczów na własnym stadionie i nie wyobrażam sobie, byśmy nie walczyli w nich o komplety punków.

Rozmawiał Waldemar Wojtkowiak

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.