Pogrom Kolejarza w Poznaniu

PSŻ Poznań wygrał z Kolejarzem Rawicz 66:23 i jest bliżej awansu do czołowej czwórki I ligi

To, że zdecydowanym faworytem tego spotkania są poznaniacy, było oczywiste już przed meczem. PSŻ walczy o miano czwartej siły ligi, "Niedźwiadki" są beniaminkiem i już w tej chwili można powiedzieć, że awans do I ligi przerósł możliwości tego klubu i miasta. Być może jeździłyby lepiej, gdyby nie fatalna kontuzja u progu sezonu Słoweńca Jerneja Kolenki, który miał być liderem zespołu. Kolenko na tor nie wrócił, a bez niego Kolejarz jeszcze nie zaznał smaku pierwszoligowego zwycięstwa. I niewiele wskazuje na to, by w tym sezonie był w stanie wygrać z kimkolwiek.

W Poznaniu rawiczanie nie byli w stanie zagrozić gospodarzom. Ci zaś nie zlekceważyli rywali - stawili się w najsilniejszym swoim składzie, ze Zbigniewem Sucheckim, który wrócił do zdrowia po złamaniu kości udowej u progu tegorocznego sezonu. I postawa Sucheckiego była we wczorajszym meczu tym, co najbardziej mogło cieszyć kibiców PSŻ. Nie było po nim widać żadnych śladów urazu - ścigał się odważnie, szybko wychodził ze startu i rywale często oglądali tylko jego plecy. Znów bardzo dobrze spisywali się poznańscy juniorzy, dla których ostatnie miesiące w kategorii młodzieżowców są bardzo udane. Zaskakuje zwłaszcza metamorfoza Piotra Dziatkowiaka - na początku sezonu nie był w stanie zdobyć nawet punktu w meczu, a teraz jak równy z równym ściga się z doświadczonymi rywalami. Jego zdobycz byłaby pewnie większa, ale przed trzecim swoim wyścigiem na starcie zgasł mu motocykl. Na dostarczenie mu rezerwowego zabrakło już czasu. Także Daniel Pytel radził sobie wyśmienicie. Nie dość, że w czterech startach zdobył 9 pkt, to jeszcze przewaga, z jaką dowoził do mety "trójki", bywała imponująca.

Gdy wynik meczu był już rozstrzygnięty, kibice na Golęcinie podziwiali zespołową jazdę swoich pupili. Gdy któryś z rawiczan dysponował na tyle silną maszyną i prezentował pierwszoligowe umiejętności, na drodze do zdobycia więcej niż jednego punktu stawała mu jazda parą "Skorpionów". Ale fani PSŻ potrafili docenić ambicję rawiczan - po ostatnim wyścigu największe brawa dostał Grzegorz Knapp z Kolejarza. Nie dość, że przez trzy okrążenia ambitnie gonił Adama Skórnickiego i Norberta Kościucha, to jeszcze gdy w końcu się wywrócił, pozbierał się szybciutko i dokończył wyścig.

Zawodnicy obu zespołów na początku meczu walczyli nie tylko z rywalami, ale także z nierównościami toru. Po nocnych opadach deszczu jego nawierzchnia wprawdzie wydawała się równa i bezpieczna, ale przy wejściu w drugi wiraż wielu zawodników miało kłopot z zachowaniem płynności jazdy. Problemy te dotykały nie tylko gości, ale też np. Norberta Kościucha. W czwartym wyścigu doszło do groźnie wyglądającego upadku. Najpierw motocykla nie opanował Andrew Tully, a po sekundzie wpadł na niego Rafał Trojanowski. Anglik szybko o własnych siłach zszedł do parkingu, Trojanowskiemu musieli pomóc koledzy. Na szczęście nic groźnego mu się nie stało i potem mógł wrócić na tor.

Kolejne żużlowe emocje na Golęcinie dopiero w sierpniu. 10 sierpnia do Poznania przyjeżdża GTŻ Grudziądz i od wyniku tego meczu będzie zależał awans "Skorpionów" do czołowej czwórki ligi.

PSŻ Poznań - Kolejarz Rawicz 66:23

PSŻ: Skórnicki 11 (1,2,3,3,2), Kłopot 8 (3,3,w,2), Kościuch 12 (1,3,2,3,3), Suchecki 11 (3,0,3,2,3), Trojanowski 10 (2,3,2,3), Dziatkowiak 5 (3,2,w), Pytel 9 (1,3,3,2)

Kolejarz: Jamroży 5 (2,1,1,1), Nowaczyk 4 (0,2,0,1,1), Lemon 4 (0,0,2,1,1), Knapp 6 (2,1,1,2,0), Dym 1 (w,0,1,d), Tully 0 (0,u,0), Kajzer 3 (2,1,0,0).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.