ŁKS zagra w I lidze?

Piłkarze ŁKS-u Łomża w przyszłym sezonie mogą ponownie zagrać na zapleczu ekstraklasy. Stanie się tak, jeśli Polonia Warszawa przejmie miejsce w gronie najlepszych drużyn w kraju od Groclinu Grodzisk Wielkopolski. Na razie jednak klub z Łomży pogrążony jest w chaosie. Zawodnicy pouciekali, nie ma trenera, a długi sięgają ponad 700 tys. zł

Łomżanie II-ligowe rozgrywki zakończyli na 17., przedostatnim miejscu w tabeli, a to oznaczało, że spadają z ligi. Wtedy też z zespołu zaczął odchodzić zawodnik za zawodnikiem, co jest normą w tym klubie po każdej rundzie, gdyż ŁKS ciągle boryka się z problemami finansowymi. W zasadzie z piłkarzy, którzy mieli miejsce w podstawowej jedenastce, w ostatnim sezonie został jedynie Paweł Galiński. Ponadto zespół został bez trenera, gdyż umowy z klubem nie zdecydował się przedłużyć Czesław Jakołcewicz. Włodarze ŁKS-u chcieli, aby drużynę objął dotychczasowy drugi szkoleniowiec Dariusz Kossakowski, ten jednak nie zdecyduje się na podjęcie pracy, nim nie stanie się jasne, chociażby to, jaką kadrę będzie miał do dyspozycji. Na razie więc zajęcia prowadzi szkoleniowiec juniorów łomżyńskiego klubu Dariusz Narolewski. W treningach uczestniczą przede wszystkim młodzi piłkarze. Początkowo na zajęciach pojawiali się jeszcze Tomasz Łuba i Łukasz Adamski, ostatnio wypożyczeni do Wisły Płock. Jednak teraz i ich już nie ma. Łuba wyjechał za granicę, a Adamski przedstawił w klubie pismo, że ten nie zapewnia mu zakwaterowania i także wyjechał. Na obecną chwilę zespół nie ma też zaplanowanego choćby jednego sparingu czy jakiegokolwiek zgrupowania w trakcie przygotowań do sezonu, a ten ma się rozpocząć już za niespełna trzy tygodnie.

Działacze ŁKS-u skupili się bowiem przede wszystkim na poprawie sytuacji finansowej klubu. Niestety wychodzi im to marnie. Co prawda złożyli wniosek licencyjny na występy w nowej II lidze, ale jest on niekompletny. Przede wszystkim brakuje w nim zaświadczeń z ZUS-u i urzędu skarbowego, dowodzących, że nie mają żadnych długów wobec tych instytucji. Takich zaświadczeń nie dostaną, gdyż zalegają ok. 200 tys. zł. Zważywszy na sytuację zarząd ŁKS-u, na czele z Leszkiem Gołaszewskim, podał się ostatnio do dymisji. W końcu jednak odłożył ją do 15 lipca, czyli do czasu, gdy odbyć się ma Walne Zgromadzenie Członków Zarządu Klubu. We wtorek wieczorem odbyło się natomiast spotkanie działaczy, sympatyków i sponsorów klubu. Niestety, więcej na nim było spychania odpowiedzialności za zaistniałą sytuację na innych niż konstruktywnej dyskusji. W zasadzie ustalono tylko, że ŁKS potrzebuje jak najszybciej 85 tys. zł, aby dostać z ZUS-u i urzędu skarbowego niezbędne zaświadczenia.

Teraz z kolei okazało, że łomżanie mają jeszcze szansę gry w przyszłym sezonie na zapleczu ekstraklasy. Stanie się tak, jeśli Polonia Warszawa, która w ostatnim sezonie zajęła siódme miejsce w II lidze, przejmie pozycję w gronie najlepszych drużyn w kraju od Groclinu Grodzisk Wielkopolski. Zbigniew Drzymała, właściciel klubu z Grodziska Wielkopolskiego, po zakończeniu sezonu najpierw próbował doprowadzić do fuzji ze Śląskiem Wrocław, następnie chciał połączyć swój zespół z Pogonią Szczecin. Jednak obie te próby zakończyły się fiaskiem. Dlatego też zdecydował się w końcu sprzedać zespół i miejsce w ekstraklasie Polonii. Działacze Polskiego Związku Piłki Nożnej postanowili nie blokować takiego rozwiązania, ale postawili jeden warunek, wszystko musi zostać załatwione do piątku.

- Jeżeli tak się stanie, ŁKS Łomża w przyszłym sezonie zagra na zapleczu ekstraklasy - mówi Wojciech Jugo, przewodniczący Wydziału Gier PZPN-u. - Chyba że łomżanie nie spełnią warunków licencyjnych, a wtedy w nowej I lidze powinien zagrać Pelikan Łowicz.

Komentarz

Niestety, nie udało nam się wczoraj porozmawiać z prezesem ŁKS-u Leszkiem Gołaszewskim. Choć najpierw umówił się z nami na rozmowę, to potem nie odbierał telefonu. Być może zastanawia się teraz, jakie jest najlepsze wyjście z zaistniałej sytuacji. A jest ono chyba tylko jedno. Nie przystępować do rozgrywek na zapleczu ekstraklasy, a zagrać w przyszłym sezonie w nowej II lidze. W innym przypadku klub będzie popadał w coraz większe długi i tylko przedłużał agonię. W nowej II lidze nakłady na zespół są zdecydowanie mniejsze i to jest szansa na uratowanie klubu. Nie wierzę bowiem, że raptem znajdzie się jakiś darczyńca, który wyłoży milion złotych, aby ŁKS-u mógł wyjść na prostą. Taka osoba nie znalazła się wcześniej (choć podobno rozmowy i poszukiwania były bardzo intensywne), nie znajdzie się i teraz. Dlatego najrozsądniej będzie nie porywać się z motyką na słońce. Pytanie tylko, czy obecny prezes będzie na tyle odważny, by tak postąpić, czy też może ponownie poda się do dymisji. A klub jak tonie, tak będzie tonął.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.