Smutek i łzy na Malcie

Wioślarstwo: Dawid Pacześ i Łukasz Kardas (AZS Szczecin) nie zdołali awansować do finału kwalifikacji olimpijskich, które odbywają się w Poznaniu. Szansę na Pekin ma jeszcze Natalia Madaj (Wałcz)

Ubiegłoroczni mistrzowie świata z dwójki ze sternikiem (konkurencja nieolimpijska) o Pekin walczyli w czwórce bez sternika. Ich partnerami byli Patryk Brzeziński (Poznań) i Krystian Aranowski (Bydgoszcz). W poniedziałek przegrali na torze regatowym Malta z Australijczykami i musieli walczyć o finał w repesażach. Wczoraj zajęli 4. miejsce i nie liczą się już w walce o igrzyska.

- Trudno coś na gorąco powiedzieć. Wszyscy jesteśmy smutni - mówi Artur Jankowiak, trener naszej reprezentacyjnej osady. - Analizujemy wszystkie czynniki, które miały wpływ na nieudany bieg. Nie wykorzystaliśmy wszystkich możliwości. Zawodnicy sami przyznają, że chyba nie wytrzymali ciśnienia.

Osada przepłynęła 2 km w 6 minut i 3 sekundy. Wygrała Argentyna (5:54,46), przed Egiptem (5:56,60) i Ukrainą (5:58,27).

- Spodziewałem się takiego tempa. Uważałem, że 6 minut wystarczy na finał. Popłynęliśmy trzy sekundy wolniej, a dwie sekundy lepiej od planu - pewnie bylibyśmy w finale - analizuje szkoleniowiec. - Potwierdziły się moje przypuszczenia - poziom regat w Poznaniu stoi na bardzo dobrym poziomie.

Szczecinianie od wielu lat specjalizowali się w dwójce bez sternika. Do czerwca 2007 walczyli o miejsce w reprezentacji w tej konkurencji. Niestety, przegrali wewnętrzną rywalizację. Rywale zdobyli na MŚ w Monachium przepustki do Pekinu, a akademicy na osłodę cieszyli się złotem w dwójce ze sternikiem.

- Może teraz znów popłyniemy w dwójce na zawodach pucharowych. A później? Zobaczymy. Pewnie wrócimy do dwójki bez sternika. Przecież to nasza konkurencja od wielu lat - mówi Jankowiak.

Dziś finały w Poznaniu. Szansę na IO wciąż ma Natalia Madaj (Orzeł Wałcz). Razem z Magdaleną Fularczyk (Poznań) jest w finale dwójki podwójnej. W finale Polki - osada debiutuje w seniorskiej rywalizacji - muszą zająć pierwsze lub drugie miejsce.

- Będzie to trudne, ale nie niemożliwe. To jedna z najciekawszych konkurencji. Pięć osad pływa równo i wszystkie mogą wpaść na metę w tym samym czasie. Przyda się dziewczynom trochę szczęścia - uważa Artur Jankowiak.

Występ w Pekinie zagwarantowany mają Marek Kolbowicz i Konrad Wasielewski (AZS), którzy popłyną w czwórce podwójnej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.