Piłkarski puchar trafił do Olsztyna

Ze zwycięstwa w wojewódzkim Pucharze Polski cieszyli się piłkarze OKS 1945 Olsztyn, którzy w środę pokonali Huragan Morąg 3:2

Kto wybrał się na stadion w Nowym Mieście Lubawskim, z pewnością nie żałował swojej decyzji. Mecz trzecioligowca z wiceliderem czwartej ligi mógł podobać się zebranej publiczności.

Od początku agresywniej zaatakowali piłkarze Huraganu, którzy przez pierwsze 12 minut praktycznie nie opuszczali połowy trzecioligowca z Olsztyna. W efekcie po rajdzie z lewej strony boiska Dariusz Boczko zdecydował się na dośrodkowanie w pole karne. Tam przytomnie zachował się Nigeryjczyk George Gilmore, którego nie upilnowali obrońcy OKS-u. Długo w środowym meczu ze względu na kontuzję nie pograł Jacek Gabrusewicz, a jego miejsce zajął Paweł Łukasik (nie występował ostatnio z powodu urazu). Po jego wejściu gra OKS-u ożywiła się. Pierwszą groźniejszą sytuację olsztynianie wypracowali w 15 min, ale nadal niemocy strzeleckiej nie potrafił przełamać Łukasz Suchocki. Mądrze w tym czasie grali podopieczni Czesława Żukowskiego, którzy raz po raz gościli pod bramką Grzegorza Sobiecha. Jak to jednak w piłce bywa, sytuacje na boisku zmieniają się jak w kalejdoskopie. Zaledwie pięć minut później strzałem z ponad 20 metrów Grzegorza Pyserę, bramkarza Huraganu, pokonał Kamil Graczyk. Szansę na podwyższenie wyniku dla olsztynian miał jeszcze Suchocki, którego idealnym podaniem obsłużył Łukasz Harmaciński - piłka jednak odbiła się od słupka. Jak zapowiadali sami zawodnicy i trenerzy obydwu drużyn, bardzo zależało im na zwycięstwie w wojewódzkim Pucharze Polski. Nie obyło się więc bez ostrej gry, choć bez żadnej złośliwości. Zresztą, większość piłkarzy Huraganu i OKS na co dzień jest bardzo dobrymi kolegami.

Ekipa ze stolicy Warmii i Mazur popełniała proste błędy w defensywie (sztab szkoleniowy zdecydował się na grę trzema obrońcami), po jednym z nich Piotr Żurawel (były piłkarz OKS) zagrał do Gilmora, który po raz drugi nie dał żadnych szans Sobiechowi.

- Trenerze nie dam rady - krzyczał w stronę ławki rezerwowych utykający Grzegorz Lech. Chwilę później miejsce pomocnika OKS 1945 zajął Paweł Alancewicz.

Po przerwie było jeszcze ciekawiej. Na początku znów lepiej prezentował się Huragan, ale to OKS zdobył kolejnego gola. Piłkę, którą stracił Jakub Lipka, przejął Łukasz Suchocki i strzałem w długi róg trafił do siatki rywali. Olsztynianie nabrali wiatru w żagle, z kolei zawodnicy z Morąga stracili cały animusz. Z trudnością strzał Alancewicza z ostrego rogu, wybił poza linię końcową boiska Pysera. W 65 min błąd popełnił golkiper OKS Sobiech, który zdecydował się wyjść poza pole karne. Po strzale Mateusza Czornieja futbolówkę lecącą do pustej bramki wybił jednak Dariusz Frankowski. Na rewanż nie trzeba było długo czekać. Z niczego nie zapowiadającej się akcji na strzał z dystansu zdecydował się Paweł Podhorodecki, a na linię bramkową nie zdążył wrócić Grzegorz Pysera. Do ostatniego gwizdka sędziego atakowali już tylko piłkarze z Olsztyna, a po grze przeciwników było widać, że stracili nadzieję na sukces. - W pierwszej połowie prezentowaliśmy się na boisku zdecydowanie lepiej, ale po przerwie coś w naszym zespole się zacięło - mówi Grzegorz Kulpaka, zawodnik Huraganu. - Mimo że OKS 1945 występuje w trzeciej lidze, moim zdaniem różnicy na boisku nie było widać.

Zwycięzca Wojewódzkiego Pucharu Polski zagra we wstępnej rundzie Pucharu Polski na szczeblu centralnym, natomiast przegrany wystąpi w rundzie przedwstępnej.

OKS 1945 3 (20. Graczyk, 52. Suchocki, 73. Podhorodecki)

Huragan Morąg 2 (6. 32 Gilmore)

OKS 1945: Sobiech - Gabrusewicz (13. Łukasik), Aziewicz, Frankowski, Zakierski, Rzeźnikiewicz, Lech (41. Alancewicz), Graczyk (85. Mikłowski), Podhorodecki, Harmaciński, Suchocki (90. Szypulski)

żółta kartka: Suchocki

Huragan: Pysera - Kulpaka, Szawara, Lipka, Madej, Gilmore (58 Siudziński), Boczko (76. Mędrzycki), Włodarczyk, Galik, Czorniej (79. Dębek), Żurawel

DLA GAZETY

Jacek Gabrusewicz, pomocnik OKS 1945 Olsztyn

Cieszę się, że w końcu zdobyłem Wojewódzki Puchar Polski bo do tej pory finały przegrywałem [z Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie i z Olimpią Elbląg - red.]. Szkoda, że przez kontuzję nie mogłem pomóc kolegom bardziej. Przed spotkaniem doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że Huragan Morąg to bardzo dobra drużyna i pokazała to na boisku. Wynik w końcówce meczu był sprawą otwartą i równie dobrze to rywale mogli zwyciężyć.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.